Pictorial Candi - Secret Salts

20.02.2020 
Nasza ocena:
5 /6

Boże, jakie to jest ładne! Nie mogę się nadziwić, że tak genialna płyta przeszła u nas niemal bez echa, mimo że stojąca za Pictorial Candi wokalistka, pisarka i aktorka Candelaria Saenz Valiente na dobre zadomowiła się na nadwiślańskiej scenie muzycznej (pamiętacie Paris Tetris?).

Słuchając Secret Salts na myśl przychodzą mi jedne z moich ulubionych zespołów, takich jak Little Dragon czy Timber Timbre. Częściowo za sprawą rozmarzonego, onirycznego głosu Candelarii, z pogranicza popu i psychodelii, ale też zapewne przez proste aranżacje. Candelaria, podobnie jak Taylor Kirk, ma w głosie jednocześnie nutkę nieuleczalnego romantyzmu, nieokreśloną niedzisiejszość oraz cichy obłęd rodem z hotelu Overlook.

W jej wokalu przepiękna jest góra w okolicach 8-10 kHz. Niełatwo osiągnąć taki efekt „rozświetlonego” głosu, nie eksponując przy tym sybilantów. Dlatego trzeba je wyeliminować jak najwcześniej – przed kompresją i jakąkolwiek „słodzącą” korekcją. Warto też dobrze przemyśleć wybór odpowiedniego mikrofonu. A najlepiej spróbować z przetwarzaniem równoległym: duplikujemy ślad wokalu i na kopii uruchamiamy radykalny program rozjaśniania – wycinamy cały dół, mocno de-esujemy, kompresujemy i dodajemy góry za pomocą dobrego korektora (moi faworyci w tej dziedzinie to Acustica Audio Ruby albo E27 firmy PSP, ewentualnie Type A firmy Audio Thing). Potem przetworzoną kopię domiksowujemy do oryginalnej ścieżki.

Artykuł pochodzi z numeru:
Nowe wydanie Estrada i Studio
Estrada
i Studio
styczeń 2020
Kup teraz
Star icon
Produkty miesiąca
Sennheiser MD 421 Kompakt
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó