The Orb - Moonbuilding 2703 AD

23.09.2015 
Nasza ocena:
3 /6

Idealne na zjazd po nowej płycie The Chemical Brothers. Gdy skończy się muzyka i używki, a na ekranie telefonu rozbłyśnie bezlitosny sms od żony, czas na środki uśmierzające ból istnienia.

Brytyjski duet (obecnie Aleksowi Patersonowi w studyjnych zabawach towarzyszy Thomas Fehlmann) od zawsze specjalizuje się w ambientowych, sennych pejzażach, jednak często bywały one zbyt eklektyczne i sprawiały wrażenie różnych przypadkowych pomysłów, które łączyła jedynie okładka płyty. Tym razem The Orb powrócił do swoich korzeni i nagrał najbardziej spójny album od czasów legendarnego debiutu Adventures Beyond the Ultraworld z 1991 roku. Co prawda znajdziemy tu tylko cztery kompozycje, za to każda trwa kilkanaście minut i może posłużyć za idealny przykład tego, jak kształtować dramaturgię długich kompozycji jedynie za pomocą barw i skromnych wariacji rytmicznych. Uwagę zwraca uważny dobór sampli - żadnych ostrych kantów, nieprzyjemnej góry. Dobra wróżka bierze za rękę i kołysze harmonijnie. A kołysze głównie za sprawą delayów - każdy dźwięk jest tu w jakimś stopniu potraktowany echem. Rzecz jasna Roland RE-201, Moog MF-104Z to klasyki, które jako pierwsze przychodzą na myśl, ale czemu się ograniczać i używać tak oczywistych narzędzi? Moim ostatnim odkryciem w temacie echa jest śmiesznie tani Behringer VD400. Za cenę dwóch pizz dostajecie prawdziwy analogowy delay, kopię Bossa DM2. Co prawda na próżno szukać tu takich opcji, jak true bypass albo zewnętrzne przetwarzanie pętli feedbacku, ale samo brzmienie może zaskoczyć nawet analogowych purystów.

Star icon
Produkty miesiąca
Electro-Voice ZLX G2 - głośniki pro audio
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó