Nagrywanie do szuflady

Nagrywam swoje kompozycje w domu, robię wszystko sam, wykorzystuję trochę wtyczek w FL Studio i Korga Minilogue. Chciałbym coś wrzucić do sieci, ale nie wychodzi. Czy to normalne, że nie mogę skończyć żadnego nagrania, bo ciągle coś poprawiam i dodaję? Albo zaczynam nowy projekt, którego potem znowu nie mogę dokończyć. / Dawid N.

Większość, a może nawet każdy twórca czy realizator ma poczucie, że w skończonym nagraniu można coś jeszcze poprawić. A to talerz wybrzmiewa za głośno o 0,5 dB, a stopa za cicho itd. Jak tylko to poprawimy, to nagranie wreszcie podbije rynek. Tylko kilka małych poprawek... Prawda jest jednak inna. Ciągłe poprawki nie sprawią, że kompozycja będzie lepsza. Za pół roku okaże się, że znowu coś można poprawić i tak w kółko. Jest na to rada: nie trzymaj swoich projektów w szufladzie w nieskończoność. Opublikuj je na przykład w internecie, w serwisach takich Bandcamp, YouTube albo Soundcloud, niech utwory ujrzą światło dzienne. Jeśli uznasz, że utwór jest skończony, nie wprowadzaj już żadnych, nawet najmniejszych poprawek. Skup się na większych zmianach takich jak publikacja materiału którą masz w planach.

To samo dotyczy rozbudowy aranżacji. Nie trzeba tego komplikować. Nie każde nagranie musi – jak Bohemian Rhapsody zespołu Queen – zawierać setki partii wokalnych czy instrumentalnych. Zaletą wielu utworów jest minimalistyczny aranż. W przypadku Queen było to 180 śladów, które zgrywano w grupy żeby znaleźć na taśmie miejsce na kolejne dogrywki. Jednak fakt, że możesz dodać więcej ścieżek, nie oznacza, że musisz to zrobić. Przestrzeń w nagraniu odgrywa tak samo dużą rolę jak dźwięki. Warto więc zadać sobie pytanie czy nagranie rzeczywiście potrzebuje kolejnych partii. Dobry sposób na sprawdzenie tego, czy jakaś ścieżka w aranżu jest potrzebna czy nie, polega na wyciszeniu śladów podczas odtwarzania. Gdy przesłuchasz w ten sposób utwór parokrotnie może się okazać, że bez niektórych śladów nagranie brzmi lepiej i czytelniej, a te wszystkie partie syntezatorowe w tle są niepotrzebne.

Błędem popełnianym przez początkujących twórców, którzy sami nagrywają w domu jest zaśmiecanie aranży utworów masą brzmień. Nie warto pakować wszystkich znalezionych na dysku brzmień i sampli do nagrań. Albo inaczej: masz w szafie białe adidasy, piżamę i garnitur, ale nie zakładasz ich jednocześnie. To samo dotyczy dźwięków w utworach. Osoby tworzące nagrania w pojedynkę często tracą dystans i mają poczucie, że czegoś ciągle brakuje. Z perspektywy słuchacza może być zupełnie odwrotnie i utwór brzmi jak kompletny. Wniosek z tego taki, że podstawa utworu, którą nagrywasz na początku powinna być możliwie solidna. Gdy nagrasz kilka porządnie wykonanych i brzmiących ścieżek, nie trzeba będzie dodawać ich więcej. A nawet, jeśli przypadkiem nie nagrasz jakiejś partii idealnie, może to paradoksalnie okazać się zaletą. Gdy za bardzo skupiamy się na szczegółach, znika radość tworzenia, a zaczynają się schody. Ważne aby czerpać przyjemność z całego procesu, bo to potem słychać w materiale końcowym. Wracając do początku, publikuj nagrania w sieci, niech Twoje dźwięki trafią też do innych, nie tylko do przysłowiowej szuflady.

Artykuł pochodzi z numeru:
Nowe wydanie Estrada i Studio
Estrada
i Studio
styczeń 2017
Kup teraz
Star icon
Produkty miesiąca
Electro-Voice ZLX G2 - głośniki pro audio
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó