Distressor bazuje na topologii wyżej wspomnianych, analogowych kompresorów, lecz pozwala na chirurgiczną, cyfrową kontrolę, dodając możliwość saturacji sygnału. Nic dziwnego, że od kilku lat programiści próbują stworzyć emulację Distressora – z różnym skutkiem. Końcówka roku okazała się pod tym względem wyjątkowo ciekawa. Po pierwsze, na rynek wszedł przebojem FG-Stress firmy Slate Digital, reklamowany jako „wierna kopia Distressora, nie do odróżnienia od wersji sprzętowej”. Po drugie, firma Empirical Labs zaanonsowała właśnie drugą odsłonę Arousora – swoją wersję „Distressora na sterydach” (na razie update dostępny jest tylko na platformę Mac, ale za kilka miesięcy będzie też wersja na Windows). Niemal w tym samym czasie z nową wersją Disto ujawnił się Quinto – włoski programista stojący za serią doskonałych i tanich wtyczek firmy SKnote. A na rynku jest także Deflector firmy Sly-Fi, Universal Audio U7 Fatso (czyli „kompaktowa” wersja Distressora, autoryzowana przez Empirical Labs) oraz Novatron. Ten ostatni nie jest co prawda klonem Distressora, ale nie bez powodu pojawia się on w tym tekście, o czym przekonacie się poniżej.
Fenomen Distressora
Zanim zaczniemy analizować poszczególne klony i porównywać je względem oryginału oraz względem siebie, kilka słów o samym Distressorze; wszak nie każdy miał możliwość zabawy kompresorem za 8.000 zł. Tu mała uwaga na marginesie – nawet jeśli nie posiadacie oryginału, koniecznie ściągnijcie jego instrukcję obsługi ze strony Empirical Labs, gdyż jest to jeden z najlepszych tutoriali w temacie kompresji, na jakie kiedykolwiek traficie w swojej karierze.
Pojawienie się wtyczki FG-Stress wywołało olbrzymie poruszenie w branży pro-audio, ponieważ emulacja Distressora jest w niej jednym z najgorętszych tematów.
Na czym więc polega fenomen Distressora? Wyobraźcie sobie, że macie do dyspozycji kompresor, który może być agresywny jak 1176 i łagodny jak LA-2A. Może być też wszystkim pomiędzy (każde ustawienie Ratio charakteryzuje się innym kolanem kompresji), dodatkowo oferując nasycenie sygnału saturacją o posmaku lampowym (Dist 2) lub taśmowym (Dist 3). Poza tym wyjątkowo ładnie akcentuje środek pasma, co najlepiej słychać na wokalach. Jeśli lubicie to charakterystyczne „amerykańskie brzmienie”, bardzo bliskie i nasycone, to Distressor jest pierwszym narzędziem, po które powinniście sięgnąć. Nie bez znaczenia jest też prostota obsługi Distressora. Właściwie większość podstawowych problemów w miksie można załatwić klasycznym ustawieniem 5-5-5-5 (każda gałka ustawiona na 5) oraz parametrem Ratio 6:1. Teraz wystarczy tylko zmodyfikować ustawienie gałki Input, by zdecydować o głębokości kompresji. Distressor ma bardzo szeroki „sweet spot” i właściwie bardzo trudno sprawić, by zabrzmiał źle. Może brzmieć nienaturalnie, nieodpowiednio do sytuacji, ale nigdy nie brzmi źle.
A jak radzą sobie emulacje? Porównałem wszystkie z nich. Przez kilka dni analizowałem ich brzmienie na kilku źródłach – nagraniach OH zestawu akustycznej perkusji, werblu, stopie, elektrycznym basie i wokalach.
Slate Digital FG-Stress
Najpierw zabrałem się za sprawdzenie, jak zbliżony do oryginału jest FG-Stress. Żeby tego dokonać musiałem skalibrować swój egzemplarz sprzętowy, aby wersja sprzętowa i programowa Distressora aplikowała to samo tłumienie. Szczęśliwie zespół Stevena Slate’a o tym pomyślał i ze strony Slate Digital można ściągnąć odpowiednie pliki dźwiękowe oraz prostą instrukcję kalibracji. Osobną kwestią są niewielkie różnice w nastawach Attack i Release podyktowane realiami produkcji mechanicznej, co oznacza, że np. wartość 4 na jednym Distressorze może być równa wartości 3,5 na innym. Teoretycznie to niewielki margines, ale każdy kto używał Distressora, wie, że może to oznaczać inne brzmienie. Jeśli ustawimy Attack na minimum i Release na maksimum, wtedy teoretycznie mają się one pokrywać z tymi z FG-Stress. Lecz jeśli będziemy chcieli ustawić inne wartości, może się okazać, że do idealnego sklonowania brzmienie sprzętu konieczna będzie minimalna korekcja „na ucho”.
Arousor to autorski projekt Empirical Labs, będący nie tyle kopią Distressora (który w postaci sprzętowej w dalszym ciągu znakomicie się sprzedaje i jest najchętniej kupowanym kompresorem hi-end w historii całej branży pro-audio) ile nowym spojrzeniem na kwestię przetwarzania dynamiki w domenie cyfrowej.
Wbrew mojemu początkowemu sceptycyzmowi muszę przyznać, że FG-Stress jest praktycznie nie do odróżnienia od hardware’u, szczególnie w kontekście miksu. Ten sam „wypukły” środek, agresja i bardzo muzyczne, naturalne brzmienie. O ile ślady bębnów czy basu mogę spokojnie ukręcić w równie pięknym, choć innym stylu (choćby za pomocą naszego rodzimego FETPressora czy MJUC firmy Klanghelm), o tyle wokal w ustawieniu 10:1 (czyli emulacja kompresji optycznej rodem z LA-2A) brzmi po prostu fenomenalnie, szczególnie jeśli potraktuje się go jeszcze saturacją. Gdy FG-Stress pracuje na śladach perkusji, czuć ten sam elegancki „zasys” co w oryginale. Nawet gdy miażdży mikrofony ambientowe (opcja Nuke), nie brzmi to sztucznie, a przecież właśnie takie ekstremalne ustawienia obnażają słabości cyfrowych kompresorów.
FG-Stress, podobnie jak jego wzorzec, zawsze brzmi dobrze. Do plusów trzeba też zaliczyć możliwość automatycznej redukcji poziomu wyjścia, gdy podczas regulacji poziomu wejścia trzyma się klawisz Shift, oraz doskonale skrojone presety. Za jedyny minus można uznać brak opcji British Mode symulującej wciśnięcie wszystkich klawiszy Ratio w 1176, które dostępne jest w ulepszonej wersji Distressora oznaczonej symbolem EL8 X. Trzeba jednak pamiętać o furtce na aktualizacje, więc pewnie za jakiś czas i ta funkcja pojawi się na pokładzie FG-Stressa.
Wypożycz wtyczkę
Wiele wtyczek stosowanych przez zawodowców w profesjonalnej pracy, ma zabezpieczenie pod postacią klucza iLok i na ogół dość wysoką cenę, choć nie jest to regułą. Do najczęściej stosowanych procesorów należą między innymi wtyczki Waves, FabFilter, Soundtoys, PSPaudioware, McDSP, Slate Digital czy Universal Audio, a ich ceny, z nielicznymi wyjątkami, nierzadko przekraczają 100 dolarów za jedną.
Przy takim stanie rzeczy oczywistym staje się, że opcja subskrypcji oprogramowania (SaaS), która od kilku lat zdobywa coraz większą popularność, może być dla wielu użytkowników interesująca. Ten system opłaty za korzystanie z oprogramowania, od dawna funkcjonujący w innych dziedzinach, do branży pro-audio wchodzi stosunkowo nieśmiało, ale wygląda na to, że już niedługo będzie z niego korzystać wielu użytkowników, ponieważ pod wieloma względami jest wyjątkowo interesujący.
Największą jego zaletą jest zachowanie aktualności oprogramowania bez dodatkowych opłat, a w niektórych wypadkach też regularne „dostawy” nowych produktów. Po stronie wad wskazać należy konieczność instalacji jakiejś aplikacji do zarządzania subskrypcją oraz, co dla wielu profesjonalistów jest niesłychanie ważne, brak integralności systemu, co jakiś czas „wstrząsanego” kolejnymi aktualizacjami, komunikatami o dostępności nowych wersji, poprawkami itp. Pozostaje też pewien moralny dyskomfort związany ze swego rodzaju abonamentowym przywiązaniem do konkretnych producentów i ich produktów. Przy intensywnej, profesjonalnej pracy w branży audio zdecydowanie bardziej preferowany jest system „zainstaluj, korzystaj i zapomnij” niż ciągłe podążanie za nowościami. Niemniej jednak finansowa atrakcyjność tej oferty może być dla wielu mniejszych studiów nagrań dużą pokusą.Oto krótkie zestawienie wybranych opcji w zakresie subskrypcji oprogramowania audio pod postacią wtyczek, w ramach której można skorzystać m.in. z opisanych w artykule procesorów typu Distressor.
Gobbler oferuje możliwość wynajmu wielu doskonałych produktów, w tym opisywanych tu Arousor i FG-Stress. Za ten pierwszy zapłacimy 4,99 USD miesięcznie (mogąc w każdej chwili przerwać subskrypcję) lub 49,99 USD za rok użytkowania. To atrakcyjna propozycja w kontekście ceny wtyczki, która opiewa na 249 USD.
Avid ProTools
Subskrypcja obejmująca zarówno program ProTools jak i funkcjonujące w jego ramach wtyczki AAX firmy Avid, na ogół tworzone przez innych deweloperów i dostosowane do pracy w tym systemie DAW. Do dyspozycji mamy 6 wirtualnych instrumentów marki AIR oraz ponad 70 wtyczek efektowych, których funkcjonalność w zupełności wystarcza do profesjonalnej pracy.
Wypożyczenie pakietu na miesiąc kosztuje 29,99 USD, a miesięczny stały abonament roczny to kwota 24,92 USD. Za 599 USD wykupujemy wszystko na własność (wtyczki i ProTools), bez praw do bezpłatnych aktualizacji. Jeśli chcemy mieć pełne uprawnienia do regularnej i bezpłatnej aktualizacji, wtedy płacimy rocznie 599 USD. Licencje przechowywane są na kluczu iLok 2. Firma Avid oferuje szereg różnych zniżek edukacyjnych, którym warto się uważnie przyjrzeć, ponieważ pozwalają zaoszczędzić nawet 50% ceny.
Waves
Od pewnego czasu możliwość korzystania z tych standardowych w profesjonalnej produkcji wtyczek już nie jest tak oszałamiająco kosztowna, a ponadto producent regularnie oferuje nowe procesory, często wyjątkowo przydatne do realizacji specjalistycznych prac, w bardzo atrakcyjnych cenach – np. 15 USD za wtyczkę.
W ramach abonamentu mamy do dyspozycji trzy pakiety. Srebrny opiewa na 16 wybranych wtyczek i kosztuje 9,99 USD miesięcznie lub 99 USD rocznie. Pakiet platynowy pozwala nam korzystać z 50 wtyczek i będzie nas kosztować 49 USD miesięcznie lub 499 USD rocznie. Najbogatszy pakiet o nazwie Mercury obejmuje 150 wybranych procesorów, za które zapłacimy 149 USD miesięcznie lub 1.499 USD rocznie. Zabezpieczeniem jest skomplikowany system programowy współpracujący z serwerem Waves.
Slate Digital
Kiedy Steven Slate kilka lat temu wprowadzał swoją „wypożyczalnię procesorów”, niewielu wierzyło w powodzenie całej akcji. A jednak okazała się ona dużym sukcesem, którego źródłem są głównie atrakcyjne ceny samych abonamentów jak i miesięcznego wynajęcia całości. W ramach pakietu Everything Bundle otrzymuje się nieograniczony dostęp do wszystkich wtyczek tego producenta, włącznie z aktualizacjami i każdym nowym produktem. Obecnie mamy do dyspozycji blisko 30 wysokiej klasy procesorów, z których większość to bardzo udane emulacje klasycznego sprzętu pro-audio.
Miesięczny, jednorazowy wynajem wszystkich wtyczek to wydatek 24,99 USD i jeśli ktoś ma np. do skończenia jakąś produkcję i planuje na nią poświęcić miesiąc czasu, taka opcja prezentuje się bardzo interesująco. Obsługi wtyczek nie trzeba się uczyć, bo są to odpowiedniki dobrze znanych urządzeń, zatem mamy tu do czynienia ze swoistą alternatywą wobec korzystania z hardware’u. Miesięczny abonament to kwota 14,99 USD, a 178,99 USD to abonament roczny. Zabezpieczeniem jest klucz iLok 2, który – jeśli nie mamy własnego – otrzymujemy bezpłatnie w ramach abonamentu.
Gobbler i inni
Gobbler (www.gobbler.com) to pierwszy serwis internetowy, gdzie można wypożyczyć wiele profesjonalnych wtyczek różnych producentów. W przypadku tych deweloperów, którzy już oferują własne opcje abonamentu, Gobbler na ogół stosuje te same ceny, ale największą zaletą tego serwisu jest możliwość wynajmu wtyczek tych producentów, którzy takich opcji nie oferują. Pozyskiwanie nowych deweloperów napotyka na pewne problemy, bo mniejsze firmy wolą operować samodzielnie niż dzielić się zyskami z pośrednikiem i trzymać narzuconych przez niego zasad. Ale i tak znajdziemy tam mnóstwo przydatnych narzędzi w atrakcyjnych cenach, a sam serwis chwali się liczbą 60.000 aktywnych abonentów. Lada dzień Gobbler uruchomi własny, bezpłatny dla swoich klientów serwis pozwalający na przesyłanie plików audio oraz wymianę projektów z innymi orobami, także używającymi wtyczek w ramach systemu Gobbler.
Niedługo zacznie też swoją pracę wypożyczalnia Rent-a-Plugin (www.pluginplay.co), do współpracy z którą swój akces zgłosiło już kilku znanych deweloperów, w tym SoundRadix, Acon Digital oraz D16 Group. Ciekawą opcją jest możliwość wynajmu na dzień, miesiąc lub rok, a także bezpłatne użytkowanie każdej wtyczki przez 10 godzin miesięcznie.
W ramach serwisu Splice (https://splice.com) można natomiast wynająć narzędzia takich producentów jak iZotope czy Xfer Records (m.in. syntezator Serum). Po rocznym okresie wypożyczenia software przechodzi na własność wypożyczającego. System wynajmu stosuje też firma Synchro Arts (www.synchroarts.com) m.in. w przypadku swojego programu Revoice Pro, który jest jednym z najlepszych na świecie narzędzi do korekcji intonacji wokalu, synchronizacji dubbingu czy wyrównywania rytmicznego poszczególnych partii muzycznych. Za 3-miesięczne wypożyczenie płacimy 180 EUR, a po czterech wypożyczeniach otrzymujemy na własność nieograniczoną czasowo licencję. Revoice Pro 3 kupiony w standardowy sposób kosztuje 607 EUR, więc ten swoisty system rat będzie nas kosztować 113 EUR.
McDSP
Firma McDSP jest doskonale znana głównie użytkownikom ProTools w wersji obsługiwanej sprzętowo (HD/HDX), a zatem głównie realizatorom z produkcyjnych studiów nagrań; ceny jej pakietów w wersji HD wchodzą w okolice tysięcy dolarów. Stąd też rozróżnienie abonamentów obejmujących wtyczki wspomagane sprzętowo (HD) i wtyczki pracujące na natywnej wersji ProTools, dostępne też w formatach AU i VST. Za pierwszy zapłacimy 49 USD miesięcznie lub 495 USD rocznie, a za drugi, odpowiednio, 29 i 295 USD. W obu przypadkach wymagany jest klucz iLok 2.
Empirical Labs Arousor
A co z firmą, która wymyśliła Distressora? Ich wersja nie jest wierną kopią oryginału, co nie powinno dziwić, bo po co kanibalizować swój własny produkt i zadowalać się klonowaniem, skoro można stworzyć coś równie ciekawego i równie dobrze brzmiącego? Nie ma więc sensu porównywanie Arousora z oryginałem jeden do jednego, wszak sami konstruktorzy ostrzegają, że te same ustawienia w Distressorze będę brzmiały inaczej na Arousorze (np. 6:1 na Distressorze równe jest 8:1 na Arousorze). W tym ostatnim ulepszono wiele rzeczy. Dodano dwa nastawy Ratio (delikatne 1,5:1 służące do sklejania miksu) oraz Rivet, które można określić jako odpowiednik ustawienia Nuke z oryginału. Znacząco ulepszono również sekcję saturacji, pozwalającą na „zaokrąglanie” niesfornych transjentów bez dodawania drastycznej kompresji. Brzmi ona bardzo przejrzyście nawet przy 8% THD. Niskie wartości dodają parzystych harmonicznych (tak jak w oryginalnym Dist 2), zaś wyższe dodają więcej nieparzystych (podobnie jak w Dist 3).
Cały projekt Disto to dość kontrowersyjna propozycja, rozgrzewająca do czerwoności specjalistyczne fora dyskusyjne (m.in. dlatego, że ta wtyczka nie jest dostępna w wersji demo), ale mająca duże grono zagorzałych zwolenników.
Jednak tym co sprawia, że Arousor jest wyjątkowy, jest sekcja AtMod, będąca przedłużeniem parametru Attack. Dosłownie, bowiem gałka AtMod umożliwia wydłużenie początkowej fazy ataku i uformowanie go na nieliniową modłę, co oznacza w ludzkim języku większą kontrolę nad atakiem i możliwość wykręcenia naprawdę potężnych perkusyjnych brzmień, bez typowej „czkawki” tak częstej w przypadku cyfrowych kompresorów. Najlepiej sprawdza się tu reguła „mniej znaczy więcej” – wystarczy, by pierwsza dioda obok pokrętła dała o sobie znać, a werbel nabiera ciała niczym kulturysta po przyjęciu dawki sterydów. Niezwykle przydatnym ulepszeniem jest też przestrajany detektor sekcji Side Chain, znajdujący się tuż obok standardowego filtru górnoprzepustowego (tak jak w oryginale nie wpływa on na dźwięk, a jedynie na sposób, w jaki kompresor reaguje na materiał audio). Dzięki niemu można uwypuklić kłopotliwe pasmo (np. „eski” w wokalu, albo nieprzyjemną górę w gitarach) i poddać je bardziej radykalnej kompresji. Z mniejszych usprawnień cieszy możliwość wpisywania konkretnych wartości parametrów z klawiatury oraz bardzo fikuśny system presetów, umożliwiający łatwą wymianę tychże pomiędzy użytkownikami.
SKnote Disto-S
Firma SKnote przecierała szlaki w temacie klonowania Distressora. W dodatku za śmieszną cenę, kilkukrotnie mniejszą od konkurencji. Niestety pierwsze wersje Disto, choć brzmiały przyzwoicie, delikatnie pisząc, nie były wolne od bugów, a interfejs graficzny i intuicyjność obsługi również pozostawiały wiele do życzenia. To wszystko na szczęście przeszłość, bo w nowej wersji Disto-S wyrósł ze wszelkich młodzieńczych niedostatków – prosty, przejrzysty interfejs, doskonałe brzmienie i rewelacyjna opcja Auto-Gain. Ta ostatnia cieszy szczególnie, bo jedną z największych bolączek przy używaniu kompresora jest porównywanie brzmienia nieobrobionego, z tym przetworzonym. By właściwie ocenić pracę kompresora, trzeba dopasować idealnie głośność „przed” z tą „po”. Niestety implementacja automatycznej kompensacji głośności (AGC) nie jest wcale taka łatwa, jakby się mogło wydawać, i do tej pory sztuka ta udała się nielicznym (jedyny taki przypadek jaki znam, to MJUC firmy Klanghelm).
Większość wtyczek Gregory’ego Scotta, w tym także Sly-Fi Deflector, to produkty ze wszech miar godne zainteresowania z uwagi na swoją innowacyjność i jakość brzmienia.
Disto S rozwiązuje ten problem wzorcowo – każda manipulacja dowolnym parametrem sprawiająca, że zmienia się poziom wyjścia, jest bardzo płynnie kompensowana na wyjściu, co przyspiesza pracę niepomiernie. Plusem jest też obecność British Mode w sekcji Ratio. Ale jest też minus. Brzmienie. Bo choć Disto S gra naprawdę rasowo i bardzo blisko oryginału, to odstaje od FG-Stress i Arousora, nie wspominając o wersji sprzętowej. Słychać to szczególnie w ekstremalnych ustawieniach – jest bardziej płaski i „pykający”, choć nie ma mowy o przepaści, a bardziej o kwestii gustu. To wciąż bardzo dobry kompresor.
Sly-Fi Deflector
Gregory’ego Scotta nie trzeba przedstawiać. Jego wtyczki (Kush Audio, Sly-Fi, UBK) z miejsca zdobyły uznanie wśród studyjnych wyjadaczy (Clariphonic!). Nic dziwnego, że i on pokusił się o swoją autorską wersję Distressora. Deflector nie oferuje tylu opcji co Arousor i nie jest tak bliski oryginałowi, jak FG-Stress, ale ma swój własny charakter, który przejawia się przede wszystkim bardziej agresywną, ale też ciemniejszą sekcją saturacji. Jest też filtr górnoprzepustowy w sekcji detektora (60 Hz i 250 Hz) oraz dodatkowa opcja uwypuklenia 2 kHz i 6 kHz w torze sidechain, na wzór Arousora, tyle że w bardziej ograniczonej formie. Również i w tym przypadku nie ma sensu aptekarskie porównanie z oryginałem, bo jak przyznaje na swojej stronie internetowej Scott, Deflector ma być jego wersją Distressora – ciemniejszą, brudniejszą i bardziej agresywną (pewnie dlatego gałki nie mają charakterystycznych oznaczeń z oryginału, a miernik pełni jedynie funkcję orientacyjną).
Utrzymany w typowej dla produktów Gregory Scotta Kush Audio Novatron to bezapelacyjny zwycięzca w naszym porównaniu. I choć nie można o nim powiedzieć, że jest emulacją Distressora, to pod wieloma względami kontynuuje tradycje brzmieniowe tego sprzętowego klasyka, rozszerzając je w zakresie pracy jako wtyczka w systemach DAW.
Jak powiedział, tak zrobił. Deflector zachwyca nie tylko zdecydowanym brzmieniem, czerpiącym garściami z Distressora, ale przede wszystkim sekcją saturacji, w której Amerykanin się wyspecjalizował. Osobiście preferuję właśnie taki ciemniejszy, nieco zamszowy przester, który dodaje więcej ciała i charakteru obrabianemu sygnałowi. Szczególnie dobrze sprawdza się to na wokalach, na basie i na werblu.
Co i za ile?
Empirical Labs Distressor
Empirical Labs EL8 Distressor – 6.900 zł
Empirical Labs EL8X Distressor – 7.900 zł
Dystrybutorem produktów Empirical Labs jest firma AudioTech – www.audiotechpro.pl
Empirical Labs Arousor
Platforma i zabezpieczenie: Mac (wersja PC wkrótce), iLok 2
Cena: 249 USD; 4,99 USD/miesiąc, 49,99 USD/rok
www.empiricallabs.com
Slate Digital FG-Stress
Platforma i zabezpieczenie: Mac/PC, iLok 2
Cena: 199 USD; 14,99 USD/miesiąc, 179,88 USD/rok (wszystkie wtyczki Slate Digital, bezpłatny klucz iLok)
http://slatedigital.com
SKNote Disto-S
Platforma i zabezpieczenie: Mac/PC, programowe
Cena: 299 USD (49,99 USD – cena promocyjna)
http://www.sknoteaudio.com
Sly-Fi Deflector
Platforma i zabezpieczenie: Mac, iLok 2
Cena: 99 USD
www.slyfidigital.com
Kush Novatron
Platforma i zabezpieczenie: Mac/PC, iLok 2/3
Cena: 149 USD, 9,99 USD/miesiąc, 99,99 USD/rok
www.thehouseofkush.com
Kush Audio Novatron
Kolejny kompresor autorstwa wspomnianego Scotta – wydawałoby się, że kompletnie nie pasujący do tego zestawienia, bo Novatron nie jest emulacją Distressora ani żadnego innego konkretnego sprzętu. Dlaczego więc zdecydowałem się o nim napisać? Bo moim zdaniem Novatron jest tym dla świata kompresorów programowych, czym Distressor był dwie dekady temu dla świata kompresorów sprzętowych. To jest niewiarygodnie dobrze brzmiące narzędzie, zawierające w sobie trzy różne topologie, które zaspokoją 99% Waszych potrzeb. W dodatku Novatron jest banalnie prosty w obsłudze i, podobnie jak Distressor, nigdy nie brzmi źle.
Dave Derr, współzałożyciel firmy Empirical Labs, chętnie udziela się w różnego typu materiałach promocyjnych wideo, dużo mówiąc o dwóch istotnych elementach Distressora, od których wziął on swoją nazwę: zniekształceniach oraz kompresji.
Idea jest tyle prosta, co genialna – wybór topologii odbywa się za pomocą pokręteł Attack i Release. W najkrótszych nastawach pracujemy z ultraszybkim i agresywnym kompresorem FET (takim jak np. 1176), w środkowych wartościach Novatron zmienia się w kompresor VCA, charakteryzujący się potężnym „mlaśnięciem”, zaś w najwolniejszych ustawieniach mamy kompresor Vari Mu – znacznie łagodniejszy, za to bardziej masywny. Przejście pomiędzy konkretnymi topologiami jest płynne, co pozwala na osiągnięcie niezliczonej ilości odcieni. Nie wspominając o tym, że przecież można ustawić inną topologię dla parametru Attack i inną dla Release.
Obsługa Novatrona jest tym łatwiejsza, że wyposażono go w trzy nastawy Ratio. Mix to nic innego jak Ratio 2:1, który sprawdza się w łagodnej kompresji (wokal, cały miks). Z kolei Limit równy jest kompresji 6:1 o średnio pochyłym kolanie, nadającym się do bardziej zdecydowanej kompresji. Punish, zgodnie z nazwą, demoluje dany sygnał i można go porównać do opcji Nuke w Distressorze.
Tym co dodatkowo wyróżnia Novatrona jest przepiękna sekcja saturacji. I to nie pojedyncza, a podwójna! Otóż zarówno na wejściu, jak i na wyjściu umieszczono dwa modele różnych transformatorów (Steel i Nickel). Można nimi operować równolegle (opcja Link), ale można też dozować ilość saturacji niezależnie na każdym z nich. Jako że transformatory te reagują różnie w zależności od sygnału i rodzaju kompresji (Steel faworyzuje nieparzyste harmoniczne, zaś Nickel nasyca sygnał parzystymi harmonicznymi), mamy do dyspozycji kolejne narzędzie pozwalające na osiągnięcie niepowtarzalnego, analogowego brzmienia. Gdyby jednak wciąż było Wam mało, to pod ręką jest prosty i bardzo efektywny przełącznik, dzięki któremu możemy dodać dźwiękowi trochę ciemniejszego charakteru rodem z API 525 (Dark) albo trochę słonecznej góry prosto z LA-2A (Airy).
Oba kluczowe procesory dynamiki firmy Empirical Labs, czyli Distressor EL8 oraz Fatso EL7 są obecnie dostępne w postaci wtyczek, przy czym jedyną firmą oficjalnie posługującą się nazwą Empirical Labs jest Universal Audio w przypadku wtyczki UAD Fatso.
Jeśli miałbym określić działanie Novatrona jednym słowem, to byłoby to „smukłe”. Nawet przy radykalnej kompresji nie czuć, że urządzenie pracuje. Brak „czkawki”, cyfrowego spłaszczania i innych niepożądanych artefaktów. Pod tym względem kompresor ten przypomina mi sprzętowego Drawmera 1968, który nawet przy kilkunastu decybelach redukcji brzmi jakby kompresja nie działała. A działa. I to bardzo dobrze.
Ponadto Novatron oferuje najbardziej rozbudowaną sekcję doskonałych presetów, dzięki którym można zmiksować każdy numer używając wyłącznie gałki Compress.
Podsumowanie
Każdy z powyższych kompresorów jest doskonałym narzędziem i jeśli nie potraficie za ich pomocą stworzyć dobrego miksu, to problem leży gdzieś indziej. Decyzja o zakupie zależy więc od tego, czego najbardziej potrzebujecie. Jeśli chcecie wiernej kopii Distressora, to FG-Stress wydaje się najlepszą opcją. Jeśli szukacie najbardziej wszechstronnego narzędzia, odpowiedzią jest Arousor, zaś jeśli chcecie wyróżniać się na tle reszty, to powinniście sprawdzić Deflectora albo Disto-S. Możecie też dać sobie spokój z klonami i sięgnąć po nowego klasyka, Novatrona, który sprawdzi się w boju równie dobrze co Distressor.