Roland FR-3x V-Accordion

Instrumenty | 29.09.2010  | Wojciech Chabinka
Marka:  Roland

Gdy przed czterema laty pisałem o modelu FR-3s (EiS 10/2006), nie sądziłem, iż można będzie jeszcze coś innowacyjnego w nim dodać. Już wtedy stanowił dla mnie model absolutnie przemyślany, zarówno pod względem swej konstrukcji, jak i brzmienia. Okazuje się, iż mocno nie doceniłem inwencji jego konstruktorów.

Co się zmieniło?
Przede wszystkim mocno zmieniła się szata graficzna instrumentu. Zrezygnowano z ostrych, kontrastowych wręcz kolorów w przypadku registrów funkcyjnych, zaś jego testura basowa jest obecnie w inwersji (jasne guziki na czarnym tle), z bardzo pomysłowo i ze smakiem wkomponowanym znakiem "V" nawiązującym do nazwy serii (V-Accordion). Zrezygnowano też z wątpliwej "atrakcji", jaką wcześniej było podświetlane na rożne kolory logo na galeryjce instrumentu. Wszystko to sprawiło, że obecnie model FR-3x wyglądem mocno zbliżył się do swych akustycznych braci – praktycznie nie wyróżnia się już na ich tle. Jak widać, firma Roland mocno bierze sobie do serca opinie użytkowników, bo to właśnie głównie design poprzedniej serii budził u nich najwięcej zastrzeżeń. Generalnie, jeśli chodzi o ilość, rodzaj i typ zastosowanych elementów regulacyjnych i sterujących, nie zmieniło się praktycznie wiele. Największa jednak niespodzianka czeka na nas z tyłu instrumentu. Znajdziemy tam specjalną, zabezpieczoną klapką komorę z gniazdem USB, o którym w dalszej części testu.

Roland FR-3x V-AccordionNowy model jest szerszy o 5 cm. Przybyło mu także mocy w głośnikach, obecnie 11 W (wcześniej 10 W). Zwiększono też dwukrotnie czas pracy na bateriach, co świadczy o przeprojektowaniu układów zasilania i wzmacniacza. Co ciekawe, po tych innowacjach waga instrumentu wcale się nie zmieniła. Warto też wiedzieć, iż model FR-3x jest produkowany także w wersji jasnoperłowej, z dekorowanym miechem i skórzanymi paskami, moim zdaniem bardzo atrakcyjnej scenicznie. A co oznacza litera "x" w nazwie? Otóż stąd, że do chwili wprowadzenia nowego modelu ("x") Roland sprzedał już ponad 10.000 akordeonów cyfrowych (rzymskie X = 10).


Nie wygląd świadczy o instrumencie

Jak już wspomniałem, zmiany w systemie modeli FR-3 są wręcz rewolucyjne i sprawiają, że pod względem funkcjonalności zbliżył się on do znacznie droższego, topowego modelu FR-7. Mamy obecnie możliwość szerokiej edycji zarówno samego brzmienia, jak i ustawień dla całego instrumentu. Wszelkie ustawienia możemy zapisać w 10 komórkach dla użytkownika (User Program). W sekcji registrów zmieniono brzmienia na bardziej przydatne, zaś w sekcji Orchestra zmieniono instrumenty (mamy wreszcie barwę Strings i El. Piano) oraz dorzucono cały bank znakomitych brzmień organowych wraz z programowanym efektem Rotary. W jakikolwiek zakamarek systemu zajrzymy, wszędzie znajdziemy coś nowego, dzięki czemu bardziej zaawansowani użytkownicy zawsze znajdą coś dla siebie.


Player audio – gadżet czy wybawienie?

Wyobraźmy sobie taką sytuację: mamy kilka utworów do opanowania, w których trzeba dograć w odpowiednim miejscu kilka zagrywek akordeo­nowych. Nie mamy przy tym za wiele czasu, za to posiadamy pliki dźwiękowe z podkładami. Tutaj w sukurs przychodzi nam wspomniane wcześniej gniazdo USB, do którego możemy podłączyć pamięć flash z podkładami w formacie WAV lub MP3 i ćwiczyć do woli. Utwory odtwarzane z pamięci USB można w łatwy sposób wystartować i zatrzymać, wybierać (na wyświetlaczu LCD pokazują się pierwsze 3 znaki z nazwy utworu) oraz zmiksować co do głośności z barwami samego akordeonu.
Nie wygląd świadczy o instrumencieOczywiście, mój przykład był z gatunku tych bardziej edukacyjnych, jestem jednak absolutnie przekonany, iż użytkownicy wybiorą sobie inne, bardziej praktyczne zastosowania dla tego patentu. Warto przy tym mieć na uwadze wymiary pendrive’a – chodzi tu głównie o to, aby mógł się on zmieścić w komorze.


W praktyce
O nowym systemie w przypadku modelu FR-3x można by pisać w nieskończoność, tu zainteresowanych odsyłam do naszego krążka DVD, na którym, wraz testami poprzednich modeli akordeonów Rolanda, znajdziecie instrukcję obsługi. Mnie jednak najbardziej zainteresowała jedna sprawa – jak z tego typu instrumentem da sobie radę ktoś, kto amatorsko gra na klasycznym akordeonie i nigdy nie miał styczności z jakąkolwiek jego wersją elektroniczną. W tym celu przejechałem się z instrumentem na rogatki Warszawy i oddałem go w ręce kolegi jak najbardziej spełniającego moje założenia. W praktyceJuż po niespełna godzinnym teście instrumentu (bez mojego udziału) kolega wiedział o nim praktycznie wszystko to, co niezbędne, aby w miarę sprawnie poruszać się po systemie. Mało tego, odnalazł też funkcję odgrywania basów wraz z perkusją, a która wielce mu przypadła do gustu.

Co lepsze?

Ile razy bym nie opowiadał znajomym akordeonistom o cyfrowych akordeonach Rolanda, to wciąż słyszę tę samą kwestę: stary, przecież to nigdy nie zagra jak prawdziwy akordeon. I mają absolutną rację! Bo rzeczywiście, dźwięki wypływające z tych instrumentów są akustycznie bardziej zbliżone do tych, jakie słyszymy słuchając akordeonu przy wykorzystaniu nagłośnienia. I nie może być inaczej, wszak dźwięk wydobywa się u nich z głośników, a nie z akustycznej głośni, jak to się dzieje w standardowym akordeonie. Obecnie jednak temat ten można już przyrównać do podobnego – co lepsze: gitara akustyczna czy elektryczna? I to instrument, i to instrument. Podobnie jest z akordeonami cyfrowymi, a stało się tak tylko dzięki najwyższej jakości wykonania tych instrumentów oraz bardzo przytomnej polityce marketingowej firmy Roland, dzięki której tuzy świata akordeonistyki uznały jej akordeon cyfrowy za pełnospraw­ny instrument, dając mu przy tym pełnoprawne miejsce w szkołach muzycznych. Mało tego, w bardzo poważnych konkursach akordeonowych już są i wciąż powstają nowe klasy dla akordeonu cyfrowego.
Warto wspomnieć o tym, że wersja FR-3x dysponuje 37 klawiszami, czyli ma ich o 4 mniej niż w standardowym, 120-basowym modelu klasycznym. Niby nic, ale czasem jest z tym problem. Nie ma go natomiast wersja z guzikami, w której znajdziemy komplet klawiszy. Może więc warto pomyśleć o przesiadce na instrument guzikowy? Podobno sprawny instrumentalista jest w stanie dokonać tego już po roku ćwiczeń.

Nasze spostrzeżenia

+ jeszcze lepsza konstrukcja mechaniczna
+ satysfakcjonujące brzmienie z głośników
+ zaawansowany, a przy tym prosty w obsłudze system operacyjny
+ player audio
– oprócz swej ceny (na naszą kieszeń) absolutny brak innych minusów

Podsumowanie

Model FR-3x, ze swym nowym systemem operacyjnym, ciśnieniowym i akustycznym, jawi się tym razem (w swej cenie) jako instrument wiernie oddający pracę swych akustycznych braci, a przy tym dający możliwości, o których starszym stażem akordeonistom nigdy nawet się nie śniło. Wygląda na to, iż Roland w tym segmencie akordeonów (średnim) postanowił mocno dopieś­cić swych użytkowników. I za to należą mu się brawa (oraz znak Nasz Typ), choćby za elastyczność w myśleniu i działaniu w tak wąskiej części rynku.

Budowa: 37 dynamicznych klawiszy, 120 dynamicznych guzików, standardowy miech z detektorem ciśnieniowym o wysokiej rozdzielczości
Wyświetlacz: LED (3×7 segmentów) – czerwony.
Polifonia: 128 głosów.
Tryby pracy: Standard, Free Bass, Orch. Bass, Orch. Chord, Orch. Free Bass.
Maksymalna ilość chórów: 4 (prawa ręka), 10 (lewa ręka).
Registry: 10 (prawa ręka), 7 (lewa ręka).
Programy użytkownika: 10.
Efekty: Reverb, Chorus, Rotary (Slow/Fast), Sordina (Mellow/Bright).
Moc wzmacniacza: 2×11 W RMS.
Zasilanie: zasilacz lub akumulatory (10×AA 1,5 V NiMH).
Wymiary: 481×430×270 mm.
Waga: 8,3 kg
Cena: 10.100 zł

Cena
10100,00 zł
Producent
Roland
Artykuł pochodzi z
Nowe wydanie Estrada i Studio
Estrada
i Studio
październik 2010
Kup teraz
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó