XILS LAB MiniSyn’X - syntezator wirtualny
Francuska firma XILS Lab wyspecjalizowała się w tworzeniu wirtualnych replik klasycznych instrumentów elektronicznych. Znamy jej intrygujące emulatory syntezatorów marki EMS (VCS 3/Synthi A), czy wokodera tego samego producenta, który opisaliśmy w EiS 3/2015.
Najnowsza wtyczka nazywa się MiniSyn’X, dostępna jest dla Windows (poczynając od XP) w formatach VST, RTAS (dla Pro Tools 7.0 i wyższych) i AAX, zaś dla Mac OS X (10.5 i wyżej) jako VST, AU, RTAS (dla Pro Tools 7.0 i wyższych) oraz AAX. Oczywiście jako wtyczka 32- lub 64-bitowa. Co właściwie MiniSyn’X emuluje? Na stronie producenta, czy w instrukcji obsługi ani razu nie pada nazwa pierwowzoru (zapewne ze względów prawnych), a GUI wtyczki nie odtwarza wiernie oryginału, co zresztą jest typowe dla XILS Lab. Znajdziemy jedynie zapis, że to odwzorowanie słynnego włoskiego syntezatora polifonicznego z pierwszej połowy lat 80. Oczywiście ustalenie jego nazwy nie stanowi żadnego problemu, chodzi przecież o instrument Elka Synthex. Współcześnie mający status legendy, choć zdecydowanie mniej znanej od tak kultowych maszyn, jak Minimoog, Korg MS-20, Prophet-5 itp. Synthex to raczej rzadki syntezator, który nie zdobył popularności w czasie swojej produkcji, a aktualny status zawdzięcza uznaniu w oczach grona prominentnych użytkowników. Dodajmy, że legendami stawały się niekiedy urządzenia, których rzeczywiste walory zdecydowanie nie szły w parze z otaczającą je sławą. Jednak Synthex to przykład czegoś wręcz przeciwnego - bez wątpienia kapitalny instrument, oferujący szereg nietypowych (jak na czas swego powstania) funkcji i nadzwyczajną jakość dźwięku. Zasługujący na większy sukces niż ten, który osiągnął - i to tak naprawdę dopiero gdy zaprzestano produkcji.
MiniSyn’X nie jest pierwszą próbą odtworzenia instrumentu w domenie wirtualnej, ale wszystko wskazuje na to, że najbardziej udaną. W tym miejscu wypada jeszcze wspomnieć o innym produkcie XILS Lab, wirtualnym syntezatorze Syn’X. Jest on wyraźnie inspirowany klasycznym Elka Synthex, z tym że nie jest to dosłowna emulacja, ale raczej twórcze rozwinięcie pewnej idei. Jeśli jednak porównamy oba produkty (MiniSyn’X i Syn’X), widać wiele podobieństw, nie tylko w szczegółach GUI, ale także funkcjach i parametrach. Zatem zastosowanie niewiele różniących się nazw dla obu instrumentów nie jest przypadkowe. Jeśli ktoś szuka po prostu w miarę wiernej repliki klasycznego syntezatora, wybierze zapewne wariant mini. Jeśli jednak potencjalnemu nabywcy zależy bardziej na współczesnym instrumencie, ale z wyraźnymi odniesieniami do przeszłości, powinien zwrócić uwagę na wtyczkę bez słowa „mini” w nazwie.
Instalacja i pierwsze wrażenie XILS LAB MiniSyn’X
Zainstalowanie wtyczki nie wiąże się z żadnymi problemami, przebiega szybko i bezboleśnie. MiniSyn’X chroniony jest jedynie za pomocą indywidualnego numeru seryjnego, który otrzymujemy przy zakupie. Jakkolwiek GUI wtyczki generalnie w dużym stopniu nawiązuje do układu panelu oryginału, jednak niezbyt go przypomina, a pewne elementy zlokalizowano inaczej. Oczywiście MiniSyn’X wyposażono w dodatki, których Synthex nie posiadał – inaczej mówiąc wtyczka stara się wiernie odtwarzać wszystkie funkcje i cechy pierwowzoru, ale zawiera także coś ekstra. Z korzyścią dla użytkownika. Sam GUI jest, cóż, raczej dość spartański i niekoniecznie atrakcyjny dla oka. Najważniejsze jest to, że MiniSyn’X ma czytelny panel i w zasadzie od razu widzimy jak programuje się barwę. Ponadto można w ustawieniach wybrać opcję dużego okna (2048 pikseli). Zresztą rozmiar normalny jest już absolutnie wystarczający i nawet wtedy okno wtyczki jest całkiem spore i czytelne. Nie ma żadnych ukrytych parametrów czy funkcji - wszystko jest cały czas widoczne.
Parametrom wtyczki można przypisać kontrolery i sterować za pomocą sprzętu z potencjometrami, tłumikami itp. Wykorzystanie tej właściwości bardzo ułatwia funkcja Learn. Używając prawego przycisku myszy, względnie kombinacji lewego i Shift uzyskamy bardziej precyzyjną zmianę wartości parametrów. W pamięci możemy zapisać (jako jedną pozycję) dwie wersje barwy, a następnie przełączać je w celu porównania. Zarządzanie zasobami pamięci, jej organizacja są typowe dla wtyczek i użytkownik od razu zorientuje się jak to działa. Można indywidualizować szybkość aktualizacji grafiki, sposób wyświetlania pewnych danych itp. Są to kwestie doskonale znane użytkownikom wirtualnych syntezatorów czy efektów, zatem ich szczegółowy opis uważam za zbędny. Na pewno można było bardziej przyłożyć się do instrukcji obsługi, w której generalnie stosuje się lakoniczne opisy funkcji i parametrów. O niektórych kwestiach w ogóle nie ma wzmianki i dopiero podczas własnych prób i eksperymentów odkrywamy jak one działają. Ewidentnie kilka punktów skopiowano (bez obrazy, ale dość bezmyślnie) z instrukcji Syn’X - w efekcie zamieszczona w instrukcji grafika ma się nijak do tego, co użytkownik widzi na ekranie komputera.
Syntezator XILS LAB MiniSyn’X
Oryginalny Synthex oferuje 8 głosów i dwie równocześnie dostępne barwy (górną i dolną), które można nałożyć, wykorzystać tylko jedną, względnie zastosować funkcję Split. MiniSyn’X odtwarza te właściwości, z tym że dla każdej z dwóch barw oddzielnie ustalamy polifonię (do 8 głosów). W przypadku pierwowzoru łączna polifonia wynosiła 8 głosów i była dzielona na obie barwy. Punkt podziały klawiatury ustalamy przesuwając znacznik. Ponadto, jeśli barwy nakładamy, mamy do dyspozycji potencjometr balansu obu składników. Edytujemy tę barwę, która jest aktualnie widoczna na panelu (górną lub dolną) i aktywowana stosownym przyciskiem. Wtyczkę wyposażono ponadto w funkcję Gang (nieobecną w oryginale), której aktywacja powoduje, że wprowadzane zmiany pojawiają się w obu barwach równocześnie. Można to wykorzystać np. do równoczesnego modulowania częstotliwości filtru, gdy chcemy by w obu warstwach była ona taka sama. Zwracam jednak uwagę, że wspomniana funkcja dotyczy jedynie parametrów z potencjometrami lub tłumikami, ale nie przełączników. Elka Synthex ma kilka bardzo ciekawych elementów. Jednym z nich jest dżojstik zastępujący tradycyjne kółko modulacyjne i bender (w istocie oferujący szereg pożytecznych funkcji) - oczywiście odtworzony w postaci wirtualnej. Kolejny to pokładowy sekwencer, także będący elementem testowanej wtyczki.
Tor syntezy wiernie odtwarza oryginał, zatem pojedynczą barwę budujemy z dwóch oscylatorów, generatora szumu, pojedynczego filtru i wzmacniacza, a do modulacji wykorzystujemy LFO (drugi przypisano do dżojstika) i dwie obwiednie. W sumie nie jest to jakoś szczególnie złożona konfiguracja, co było typowe dla polifonicznych instrumentów z pierwszej połowy lat 80. Jednak sposób, w jaki to wszystko połączono był tak udany, że Synthex, a zatem i jego wirtualna replika, oferuje naprawdę spore możliwości. Podstawą barwy są oscylatory. W przypadku oryginału zastosowano stabilne DCO i ich właściwości starano się wiernie odtworzyć, także te nietypowe. Kształt przebiegu wybieramy za pomocą przycisku i do dyspozycji są cztery warianty: trójkąt, piła, prostokąt i impuls z modulacją szerokości (PWM). Każdy z tych kształtów dostępny jest niezależnie, zatem ich nie przełączamy, ale aktywujemy. Wynikowy sygnał to suma kształtów jakie aktywujemy i może on być naprawdę bardzo masywny. Oba oscylatory są jednakowe, a różnica polega jedynie na tym, że drugi można zsynchronizować z pierwszym. Synthex oferuje niespotykane w tamtym czasie możliwości wzajemnej modulacji pewnych parametrów DCO, przede wszystkim szerokości impulsu. Dokładnie tak samo jest z omawianą wtyczką. Jeśli aktywujemy przycisk, wówczas PW oscylatora będzie modyfikowane za pomocą przebiegu drugiego DCO (mamy do czynienia z modulacją krzyżową, czyli DCO 2 moduluje PW w DCO 1 i na odwrót - obie opcje aktywuje się niezależnie), co pozwala na uzyskanie bardzo bogatego materiału audio. Odtworzenie tej właściwości wymagało opracowania nowej technologii wirtualnej emulacji, z czego XILS Lab jest bardzo dumne. Szerokość impulsu można dodatkowo modulować za pomocą LFO. W przypadku każdego oscylatora określamy oktawę (od 1’ do 16’) oraz transpozycję (±12 półtonów). Oscylatory można także uniezależnić od klawiatury, co jest specyfiką testowanej wtyczki, bowiem oryginał tej funkcji nie oferuje. Za to ma modulację kołową sygnałów DCO i tę właściwość odtworzono także w MiniSynth’X.
Filtr XILS LAB MiniSyn’X
Poziom każdego oscylatora oraz oscylatora szumu określa się indywidualnie, a suma tych sygnałów trafia do filtru, który jest bardzo mocną stroną oryginału. W pierwszej połowie lat 80. mało który polifoniczny analog (czy hybryda) oferował aż tyle charakterystyk. Mamy zatem LPF 24 dB/oktawę, BPF 6 lub 12 dB, albo HPF 12 dB. MiniSyn’X oferuje dodatkowo wariant LPF 12 dB. Filtr oryginału ma bardzo charakterystyczne, miłe dla ucha brzmienie i wszystko wskazuje na to, że XILS Lab stworzył jego naprawdę udaną emulację. Maksymalna wartość rezonansu prowadzi do wzbudzenia, nawet jeśli oba oscylatory i szum całkowicie stłumimy. Częstotliwość odcięcia można uzależnić od klawiatury (w obie strony - ustawienia poniżej zera powodują, że im wyżej gramy, tym częstotliwość filtru jest niższa). Bipolarne jest także określenie wpływu obwiedni na częstotliwość odcięcia. Potencjometrem ustawia się intensywność działania obwiedni, a przełącznikiem polaryzację. Szczególnie wartościowe jest przesterowanie z płynną regulacją intensywności i miejscem ustawienia - na wejściu lub wyjściu filtru. XILS Lab wprowadził także płynnie regulowaną skalę niestabilności, która dotyczy oscylatorów i filtru.
Pierwowzór XILS LAB MiniSyn’X
Elka Synthex to klasyczny przykład tego, jak ważne jest to, by znaleźć się we właściwym miejscu i o właściwym czasie. W przypadku tego syntezatora czas był jak najbardziej odpowiedni, ale miejsce już niekoniecznie. Historia instrumentu jest zresztą bardzo ciekawa. Mario Maggi, włoski konstruktor, opracował projekt polifonicznego syntezatora nie mając za sobą żadnej wytwórni, ani też zamówienia na takie urządzenie. Jego instrument charakteryzował się kilkoma cechami, wówczas z pewnością nie należącymi do często spotykanych w tej klasie urządzeń. Starannie przemyślana była także elektronika - kluczowe bloki i sekcje montowano na oddzielnych płytkach drukowanych. Słowem, był to naprawdę wartościowy projekt, zasługujący na wprowadzenie do produkcji. Wtedy na scenie pojawiła się firma Elka (a było to w 1981 roku), która sfinansowała dalsze prace i podjęła się wytwarzania i sprzedaży instrumentu pod nazwą Synthex. Dlaczego właśnie ta włoska firma? Powodów było kilka, także taki, że sam projektant to przecież Włoch. Ale najistotniejsza była chęć wejścia na rynek zaawansowanych syntezatorów, bowiem ten producent nie był dotąd traktowany zbyt poważnie przez zawodowych muzyków, choć miał na koncie kilka udanych modeli. Postrzegany był przede wszystkim jako dostawca tanich modeli elektronicznych organów, czy też syntetycznych stringów (jak popularny model Rhapsody).
Z powodu renomy producenta (a raczej jej braku), Synthex nie został w porę dostrzeżony przez środowisko muzyczne. Powszechnie uważano, że Elka nie jest w stanie wyprodukować urządzenia zdolnego konkurować z wyrobami takich marek jak Roland, Korg, Yamaha, Oberheim itd. Dodajmy przy tym, że Synthex z pewnością nie był instrumentem tanim. Po latach okazało się jednak, że włoski syntezator był jednym z najlepszych polifonicznych analogów (technicznie był w zasadzie hybrydą) pierwszej połowy lat 80. Sprzedawał się jednak kiepsko i w 1985 roku zaprzestano produkcji (późniejsze egzemplarze wyposażano już w prostą implementację MIDI). Krótko przed tym kilku prominentnych muzyków zaczęło go używać i wyraziło pozytywne opinie. To było jednak zdecydowanie za mało. Wydawało się zatem, że pozostanie ciekawym, acz zapomnianym epizodem. Uznanie i w jakimś stopniu także sławę zdobył dobrych kilka lat później, choć ogromna większość osób jedynie o nim słyszała, względnie zna go z nagrań. Dziś zdobycie dobrze utrzymanego egzemplarza graniczy z cudem i zawsze wiąże się z astronomicznym wręcz wydatkiem. Ci, którzy mają Synthex w swoim arsenale po prostu nie zamierzają się go pozbywać.
Tymczasem na początku tego roku podano informację, że Generalmusic (mający prawa do marek LEM, GEM i Elka) zamierza ponownie wejść na rynek syntezatorowy z produktami tej ostatniej marki. Pojawiły się w związku z tym plotki, raczej będące przejawem myślenia życzeniowego, jakoby możliwa była reedycja kultowego klasyka. W co osobiście raczej wątpię, ale nie ukrywam, że wolałbym, aby tym razem mój nos nie miał racji... Jako ciekawostkę dodajmy jeszcze, że w pakiecie Iconic Synth Collection dostępna jest wtyczka emulująca Synthex (pod nazwą UVI Synthox, w cenie 99 USD), niestety jedynie dla Mac OS i jako AU.
Modulacja XILS LAB MiniSyn’X
MiniSyn’X wyposażono w dwie obwiednie ADSR w ramach pojedynczej barwy. W przypadku oryginału czasy każdego segmentu (ataku, opadania i wybrzmienia) ustawiamy w zakresie od 1 ms do 10 s. Wtyczka poszerza ten zakres od 0,2 ms do 15 s. Pierwsze LFO oferuje trójkąt, piłę (dwa warianty), prostokąt, sinusoidę oraz losowy (te dwa ostatnie nie występowały w pierwowzorze). Podobnie jak w przypadku DCO, także tutaj można niezależnie aktywować każdy przebieg, tworząc kształty będące sumą kilku składników. Obok częstotliwości i opóźnienia startu oscylacji ustawiamy także fazę narastania (nowość we wtyczce). Elka Synthex ma ciekawie rozwiązaną kwestię modulacji za pomocą LFO. Do dyspozycji są dwie grupy parametrów, a każdej przypisano odrębny potencjometr intensywności działania. W pierwszej grupie są częstotliwości i szerokości impulsów obu oscylatorów, w drugiej częstotliwość filtru i amplituda. Dokładnie to samo jest w MiniSyn’X. Podkreślam, że każdą z opcji można indywidualnie aktywować i modulować kilka parametrów naraz. Drugi LFO znajduje się w sekcji dżojstika. Wychylenie w każdą stronę moduluje inny parametr - ruchy w górę i w dół działają jak bender (modyfikując częstotliwości obu DCO), ruch w lewo dodaje modulację za pomocą LFO 2 do obu DCO, ruch w prawo modulację LFO 2 częstotliwości filtru. Przebieg drugiego LFO jest zawsze trójkątny, a częstotliwość określa się za pomocą dwóch suwaków (zgrubnie i precyzyjnie). Ustawiamy też maksymalną intensywność działania tegoż LFO na oba DCO oraz filtr oraz określamy, jak te parametry zmieniają się wraz z ruchem w górę/dół (jak bender działa na oscylatory i filtr).
Dżojstik jest bardzo udanym rozwiązaniem, pozwalającym na modyfikację kilku parametrów barwy za pomocą jednego elementu. Oczywiście oryginalne rozwiązanie starano się wiernie odtworzyć w postaci wirtualnej, ale posługiwanie się myszką nie daje takiej satysfakcji. Rozwiązaniem jest sprzętowy sterownik. Gdy jednak zechcemy przypisać drugiemu LFO kontrolery MIDI, na liście parametrów wystąpi on jako... LFO 3 (mały błąd w kodzie, który warto naprawić). Nietypowo rozwiązano portamento i glide. Nieprzypadkowo wymieniłem obie nazwy, zwykle oznaczające tę samą funkcję. W przypadku MiniSyn’X, zgodnie z pierwowzorem, glide oznacza modyfikację częstotliwości oscylatora na samym początku zagranej nuty. Użytkownik określa skalę efektu (±32 półtony) i czas jego trwania. Uzyskujemy w ten sposób jakby zająknięcie się na początku nuty - dźwięk jest początkowo transponowany o zadany interwał, po czym (po ustalonym czasie) osiąga właściwą wysokość. Portamento to efekt płynnego przechodzenia od jednej wysokości dźwięku do drugiej - jego czas jest tożsamy z czasem glide. Każda z tych funkcji jest niezależnie aktywowana dla każdego oscylatora. W przypadku wtyczki dodano jeszcze częstotliwość odcięcia filtru, co działa wówczas gdy np. dodatkowo uzależnimy ją od klawiatury (instrukcja pomija ten drobny szczegół). Synthex nie reagował na dynamikę gry, ale MiniSyn’X powstał w innej epoce i trzeba ją było uwzględnić. Szybkość ataku można wykorzystać do modyfikacji częstotliwości filtru oraz amplitudy.
Efekty XILS LAB MiniSyn’X
Oryginał wyposażono w bardzo udany chorus w trzech wariantach brzmieniowych, starannie odtworzonych we wtyczce. Nieco inaczej rozwiązano kwestię stereofonii. Barwy (obie warstwy pojedynczego programu) są jednokanałowe i nie ma możliwości panoramowania np. za pomocą LFO. W przypadku oryginału zastosowano dwa wyjścia audio (warstwa górna i dolna) oraz przełącznik mono/stereo. W pierwszej pozycji z obu wychodzi ten sam sygnał, bez względu na tryb pracy. W drugiej to się zmienia. Jeśli zastosujemy Split, górna warstwa pojawia się w jednym, zaś dolna w drugim wyjściu. Jeśli warstwy nałożymy (Double), wówczas poszczególne głosy polifonii będą naprzemiennie rozrzucone w panoramie - pojawią się raz w jednym, raz w drugim wyjściu. W przypadku wtyczki mamy natomiast regulację intensywności efektu stereo za pomocą obrotowej kontrolki. MiniSyn’X ma jeszcze jedną nowość, nie występującą w oryginale. Jest to funkcja Spray, która ma emulować zachowanie wczesnych analogów polifonicznych. Na skutek niestabilności stroju, a także różnic między poszczególnymi (fizycznymi) torami syntezy zdarzało się, że każdy głos brzmiał nieco inaczej. Dało się to zauważyć przy akordach, ale także w wielu innych wypadkach. Przypominam, że w świecie analogowym jeśli syntezator miał 8 głosów, to oznaczało, że w istocie zawiera 8 identycznych torów syntezy. A z układami analogowymi już tak bywało, że trudno było uzyskać identyczny sygnał. Te wahania są na ogół bardzo subtelne, na pograniczu świadomej percepcji, ale mają wpływ na subiektywny odbiór. Dlatego też dźwięki starszych i mniej stabilnych syntezatorów polifonicznych są często opisywane jako „tłustsze”. Elka Synthex należał w swoim czasie do tych stabilniejszych, ale wyposażenie jego wirtualnej repliki we wspomnianą funkcję uważam za dobry pomysł.
Sekwencer XILS LAB MiniSyn’X
Jak na początek lat 80., pokładowy sekwencer syntezatora Elka oferował nieczęsto spotykane funkcje (np. można było go synchronizować z innymi urządzeniami). Są tu 4 jednogłosowe ścieżki, ale można też zaprogramować grę 4-głosowymi akordami. Można wgrać do sekwencera 128 nut/zdarzeń i tak samo jest w przypadku MiniSyn’X. Mamy przy tym dwie możliwości – albo gramy w czasie rzeczywistym i otrzymujemy replikę naszej partii, albo ją programujemy w sposób znany z lat 80. Wtyczka oferuje także coś bardziej współczesnego. Można przełączyć ją w tryb okna sekwencera, który zajmuje miejsce klawiatury. Sekwencja staje się widoczna w postaci czytelnej grafiki, którą można także wykorzystać do edycji. Otworzenie także tego elementu było niezbędne nie tylko ze względów historycznych, czy dla dochowania wierności repliki. Współczesne aplikacje DAW dają daleko większe pole do popisu, ale taki pokładowy sekwencer nie tylko służy do tworzenia rytmicznych pętli, ale też złożonych struktur pełnych ruchu i dynamiki. Tempo pokładowego sekwencera wtyczki można synchronizować z tempem projektu w DAW.
Podsumowanie
Nasze spostrzeżenia
+ świetne, klasyczne brzmienie+ łatwość programowania
+ odwzorowanie nietypowych funkcji oryginału
+ możliwość przypisania parametrom kontrolerów MIDI
+ niewielki apetyt na moce przerobowe procesora
- pewne drobiazgi wymagają jeszcze dopracowania
- nie wszystkie funkcje odtworzono dokładnie tak jak w pierwowzorze
- instrukcja obsługi mogłaby być nieco lepiej napisana
Zakres zastosowań
- każdy rodzaj muzyki wykorzystujący brzmienia elektroniczne, zwłaszcza te gatunki, gdzie bardzo pożądane są dźwięki w stylu lat 80.
Informacje
Funkcja | wirtualna replika klasycznego syntezatora polifonicznego, odtwarzająca funkcje oryginału i wzbogacona dodatkowymi elementami |
Wymagania systemowe | host VST/AU/RTAS/AAX; Windows XP lub nowszy; Mac OS X 10.5 lub nowszy; co najmniej 1 GB RAM i procesor 2 GHz; rozdzielczość ekranu minimum 1024 pikseli |