Warm Audio TB12 Tone Beast

Sprzęt studyjny | 28.11.2013  | Jarosław Stubiński
Marka:  Warm Audio
Nasz Typ

Firma Warm Audio stopniowo, acz konsekwentnie, poszerza swoją ofertę przedwzmacniaczy mikrofonowych. Aktualną nowością jest TB12 Tone Beast.


Warm Audio TB12 Tone Beast

Mająca swoją siedzibę w Round Rock w Teksasie Warm Audio to manufaktura, której właścicielem jest Bryce Young. Zaczynał jako hobbysta, budując i przerabiając różnego typu przedwzmacniacze, by później zająć się tym na poważnie, już jako współzałożyciel i konstruktor w Sledgehammer Audio.
W którymś momencie jednak stwierdził, że „teoria, jakoby za przyzwoity kanał przedwzmacniacza trzeba było zapłacić ponad tysiąc dolarów jest wzięta z sufitu”, i na tej myśli oparł ideę swojej nowej firmy Warm Audio. Jego założeniem jest konstruowanie wysokiej klasy urządzeń za tzw. rozsądną cenę, przy zachowaniu najwyższej jakości elementów i montażu przewlekanego (bez podzespołów montowanych powierzchniowo). Do tej pory na rynku pojawiły się dwa urządzenia tej firmy: klon API 312, czyli WA12 (test w EiS 6/2013), oraz ten sam przedwzmacniacz w wersji 500 lunchbox. Oba spotkały się z bardzo dobrym przyjęciem na rynku profesjonalnym i przyczyniły się do wzrostu zainteresowania marką Warm Audio. Na fali tego sukcesu Young postanowił wprowadzić do sprzedaży swój najnowszy produkt - TB12.

Konstrukcja
Napisy na pudełku ostrzegają, by otwierać je powoli, ponieważ można rozdrażnić drzemiącą wewnątrz bestię... Owa bestia ma płytę czołową we wściekle pomarańczowym kolorze i opisy manipulatorów wykonane czcionką jak ze starej maszyny do pisania. Zasilamy ją zewnętrznym zasilaczem 24 V, który również znajdziemy w zestawie. Dodajmy, że zasilacz jest produkcji chińskiej, a złącza do jego podłączenia to standardowy wtyk i gniazdo, jakie znajdziemy w różnego typu urządzeniach konsumenckich - gdzieś trzeba było zaoszczędzić, żeby uzyskać dobrą cenę.
Urządzenie ma format 1U i jest jednokanałowym tranzystorowym przedwzmacniaczem mikrofonowym z blokiem saturacji oraz torem insertowym. Tak naprawdę jednak w środku znajdziemy dwa tory wzmocnienia realizowane przez dyskretne układy operacyjne. Pierwszy bazuje na układzie Melcor 1731 (który później znalazł zastosowanie w API 312) i ma typowe, „vintage’owe” brzmienie. Drugi, znacznie bardziej „nowoczesny” brzmieniowo (choć stworzony w 1976 roku) oparty jest na wzmacniaczu operacyjnym Jensen 918, poprzedniku słynnego 990. Obie te konstrukcje, a raczej ich schematy i dokumentacja, należą obecnie do domeny publicznej, zatem każdy może z nich korzystać bez naruszania czyichkolwiek praw patentowych/autorskich.
Użytkownik może wybierać, który z tych układów operacyjnych ma być w danym momencie aktywny, a tym samym dobierać brzmienie przedwzmacniacza do swoich potrzeb. Są jeszcze inne możliwości modyfikacji barwy dźwięku. Możemy wybrać rodzaj kondensatorów znajdujących się w torze sygnału (Vintage - tantalowe, lub Clean - elektrolityczne) oraz materiał rdzenia transformatora wyjściowego (stal lub nikiel, a dokładnie stop zawierający 50% niklu) - z opcją ominięcia tej ostatniej funkcji - co również pozwala uzyskać nieco inny rodzaj dźwięku. Do tego dochodzi możliwość saturacji sygnału poprzez wzajemne ustawienie regulatorów GAIN i OUTPUT (taki Master Volume doskonale znany gitarzystom) i aktywowanie dodatkowego, 6-decybelowego wzmocnienia (przycisk TONE), wynikającego ze zmiany impedancji wejściowej z nominalnej 600 ? na 150 ? (kolejna możliwość zmiany charakteru brzmieniowego).
Sam przedwzmacniacz ma ponadto zestaw typowych kontrolek: włączenie napięcia fantomowego +48 V, tłumik 20 dB, zmiana polaryzacji i załączany filtr dolnozaporowy 80 Hz.

Warm Audio TB12 Tone Beast
Źródłem sygnału może być mikrofon pojemnościowy, dynamiczny lub wstęgowy, instrument (np. gitara elektryczna) albo urządzenie lub instrument wytwarzające sygnał o poziomie liniowym. Mikrofon możemy podłączyć do gniazd XLR znajdujących się z przodu lub z tyłu obudowy. Z przodu umieszczono wejście instrumentalne i towarzyszący mu przycisk HI-Z, którego wciśnięcie wyłącza pozostałe wejścia. Na tylnym panelu znajduje się wejście liniowe TRS 6,3 mm, które włączamy dedykowanym przyciskiem LINE. Poziom wyjściowy sygnału monitorowany jest przez 5-diodowy wskaźnik, którego najwyższa dioda, sygnalizująca pojawienie się na wyjściu sygnału +16 dBu, oznaczona jest symbolem czaszki i skrzyżowanych piszczeli...
Producent zadbał również o zaopatrzenie TB12 w tor insertowy, co pozwala włączyć w szereg z sygnałem zewnętrzne urządzenie, np. korektor lub kompresor. Wejście i wyjście wyprowadzone są na oddzielnych gniazdach niesymetrycznych TS 6,3 mm. Punkt włączenia znajduje się po transformatorze wejściowym, tłumiku, przełączniku polaryzacji, filtrze HPF i przycisku TONE, ale przed wzmacniaczami operacyjnymi i transformatorem wyjściowym.


Zaglądamy do środka
Warm Audio TB12 Tone BeastWnętrze urządzenia nie jest przesadnie wypełnione elektroniką, ale uwagę od samego początku zwraca zastosowanie trzech transformatorów - jednego wejściowego oraz dwóch wyjściowych, z rdzeniami wykonanymi z innych materiałów. Wszystkie trzy zostały wyprodukowane przez kalifornijską firmę CineMag, przy czym wejściowy jest „seryjnym” transformatorem CM-1153, a dwa wyjściowe wykonywane są na zamówienie.
Ponadto możemy dostrzec dwa układy wzmacniaczy operacyjnych zbudowanych w oparciu o elementy dyskretne. Oba mają standardowy dla tych podzespołów rozkład wyjść i można je bardzo łatwo wymienić na inne, kompatybilne z tym systemem wzmacniacze, co otwiera przed eksperymentatorami jeszcze większe możliwości w zakresie kształtowania finalnego brzmienia.
Montaż wykonany jest bardzo schludnie, a wszystkie potencjometry i przełączniki obrotowe są montowane do płyty czołowej (a zatem nie chwieją się). Zarówno manipulatory (Toneluck i Alpha) jak i gniazda (Denghai) są produkcji chińskiej, ale podzespoły te są szeroko stosowane także przez wielu innych producentów, nie tylko w branży pro-audio, więc nie widziałbym tu większego problemu - zwłaszcza że koszt tych elementów ma spory wpływ na cenę finalną urządzenia. Istotne jest to, że cała elektronika oparta jest na wysokiej klasy transformatorach, kondensatorach, rezystorach i półprzewodnikach, które zapewniają otrzymanie oczekiwanych efektów brzmieniowych.

W praktyce
Przedwzmacniacz pozwala na uzyskanie maksymalnego wzmocnienia sygnału o 65 dB, i jeśli dodamy do tego 6 dB wynikające z zastosowania funkcji TONE, to mamy 71 dB wzmocnienia. To w zupełności wystarcza do tego, by móc pracować z każdym źródłem sygnału mikrofonowego - od typowych mikrofonów pojemnościowych ustawionych w dalszym polu do pasywnych mikrofonów wstęgowych. W ustawieniu czułości pomaga nam wskaźnik diodowy, który działa jak swoisty PFL (niezależnie od ustawienia gałki OUTPUT). Od razu trzeba stwierdzić, że Tone Beast, zgodnie ze swoją nazwą, pokazuje cały swój charakter, gdy wysterowanie na mierniku pokaże 0 dB, albo więcej. Wtedy najlepiej słychać niuanse wynikające z zastosowania dostępnych w nim funkcji.
Po kilku testach z wyłączonym transformatorem wyjściowym szybko dojdziemy do wniosku, że ustawienie to jest zbyt „suche” i przesadnie neutralne. Poza tym trzeba pamiętać, że sygnał wyjściowy jest wtedy 8 dB mniejszy niż w przypadku zaangażowania transformatorów. Różnica między transformatorem z rdzeniem stalowym a transformatorem z rdzeniem niklowym polega głównie na tym, że ten drugi daje bardziej nowoczesne brzmienie - z punktualniejszym basem i subtelnym rozjaśnieniem wyższego środka. Rdzeń stalowy lekko wyokrągla dźwięk, nieznacznie podkreślając też niski środek. Dobrze to słychać zwłaszcza wtedy, gdy w tor sygnału włączymy kondensatory tantalowe i wybierzemy tryb wzmacniacza operacyjnego 1731. Przy takiej konfiguracji, czyli stal, tantale i 1731, TB12 staje się ciepło brzmiącym przedwzmacniaczem o bardzo klasycznej barwie. Jeśli jeszcze włączymy funkcję TONE i zdecydowanym ruchem gałki GAIN mocno wysterujemy wejście, wówczas możemy uzyskać nasycone brzmienie w przypadku ujęć mikrofonowych typu ambient (szczególnie gdy zastosujemy mikrofony wstęgowe).
To jedno oblicze tego przedwzmacniacza, bo kilkoma ruchami jesteśmy go w stanie zmienić w coś zupełnie innego. Wyłączamy TONE i sekcję transformatorów, zmieniamy tryb wzmacniacza operacyjnego na 918, wybieramy kondensatory elektrolityczne i ustawiamy czułość tak, aby wskaźnik wysterowania z rzadka pokazywał poziom powyżej 0 dB. W takiej konfiguracji mamy kliniczne brzmienie tzw. czystych przedwzmacniaczy. Trudno je nazwać przeźroczystym, ale TB12 dodaje od siebie bardzo niewiele. Transjenty są przenoszone bez zaokrągleń, bas jest szybki, a niczym nie zabarwiony środek potrafi czasem w przypadku rodzimego wokalu ukłuć w uszy, zwłaszcza gdy podłączymy któryś z nowoczesnych mikrofonów FET. W tym jednak wypadku włączenie de-essera w tor insertowy bardzo szybko eliminuje problem.
Między tymi dwoma skrajnie różnymi, jak na przedwzmacniacz mikrofonowy, charakterami brzmienia możemy wybierać wszelkiego typu ustawienia pośrednie - czy to przez dobór kondensatorów, transformatorów, wzmacniaczy operacyjnych, czy też przez zróżnicowanie wysterowania. Wszystko to jest możliwe dzięki temu, że TB12 charakteryzuje się bardzo niskim poziomem szumów i liniową pracą regulatora czułości. Trzeba też zauważyć, że zmianie położenia przycisków i przełączników nie towarzyszą żadne trzaski ani inne tego typu niechciane dźwięki. Możemy zatem bardzo swobodnie zmieniać tryby, od razu słuchając różnic w brzmieniu. To daje niesamowity wręcz komfort pracy z przedwzmacniaczem.
Zaciekawiony mnogością funkcji tego przedwzmacniacza postanowiłem zmierzyć programem FuzzMeasure jego charakterystyki częstotliwościowe przy różnych ustawieniach. Okazało się, że krzywe różnią bardzo nieznacznie, a owe różnice praktycznie nie przekraczają pół decybela. Stąd wniosek, że czynnikami, które wpływają na słyszalne różnice są zmiany zachodzące w domenie fazowej oraz impulsowej, które bardzo jest trudno zmierzyć w warunkach innych niż laboratoryjne.



Zakres zastosowań

- wyjątkowo uniwersalny przedwzmacniacz mikrofonowy oraz instrumentalny dla domowych, projektowych i profesjonalnych studiów nagrań
może posłużyć jako narzędzie kształtowania sygnału już nagranych ścieżek (przez wejście liniowe)

Nasze spostrzeżenia

+ szerokie spektrum możliwych do uzyskania brzmień
+ zmiany wszystkich trybów dokonują się całkowicie bezgłośnie
+ duża czułość wejściowa i płynny zakres jej regulacji
+ niski poziom szumów
+ możliwość wymiany wzmacniaczy operacyjnych na inne
+ tor insertowy
+ bardzo atrakcyjna cena w kontekście możliwości i jakości
- wtyk zasilacza nie jest w żaden sposób zabezpieczony przed przypadkowym wysunięciem

Podsumowanie


Podsumowanie
Mając TB12 możemy się poczuć tak, jakbyśmy mieli kilka różnych klasycznych przedwzmacniaczy w jednym. Chcąc zgromadzić kolekcję preampów, z których każdy różniłby się wszystkimi tymi funkcjami, które dostępne są w opisywanym urządzeniu Warm Audio musielibyśmy wydać fortunę, i to nawet wtedy, gdy będą to klony oryginałów. Poza tym dochodziłoby nam jeszcze przełączanie kabli między nimi i dopasowywanie ustawień po każdej zmianie połączeń. Tutaj natomiast mamy wszystko pod ręką. Bardzo szybko jesteśmy w stanie zmienić charakter brzmienia od klinicznie czystego do mocno nasyconego, nie ruszając nic w naszym okablowaniu. Z tego punktu widzenia patrząc, TB12 powinien się raczej nazywać Tone Chameleon...
Wszystko więc wskazuje na to, że TB12 powinien być brany pod uwagę jako przysłowiowy jedyny przedwzmacniacz, który można ze sobą zabrać na bezludną wyspę. Przy cenie rzędu 2.700 zł nie znajdziemy w tym momencie na rynku żadnego konkurenta, który funkcjonalnie byłby w stanie równać się z Tone Beast, a jednocześnie oferować tak wysoką jakość brzmienia. Nawet w profesjonalnych studiach nagrań, które od lat wykorzystują klasyki w stylu Neve, API czy Avalon, TB12 potrafi wprowadzić duże ożywienie, głównie dzięki temu, że nie ma jednego, określonego typu brzmienia. Do tzw. szybkich prac, gdy nie ma czasu na dobieranie przedwzmacniaczy, nadaje się doskonale. Wystarczy użyć uniwersalnie brzmiącego mikrofonu, ustawić oczekiwany charakter dźwięku, i już można nagrywać.
Jeszcze większe pole zastosowań TB12 znajdzie w domowych i projektowych studiach. Czy trzeba zarejestrować delikatny żeński wokal, czy też bardzo głośno śpiewającego metalowca, gitarę akustyczną, rozkręcony na maksimum wzmacniacz gitarowy albo intymnie brzmiący kontrabas - do każdego z tych źródeł bez większych kłopotów dopasujemy odpowiednie brzmienie przedwzmacniacza.
Tone Beast to nieprzeciętnie uniwersalne, dobrze skonstruowane i wykonane, a do tego relatywnie niedrogie urządzenie, które można polecić każdemu. W tym kontekście przyznanie znaku Nasz Typ to czysta formalność.




Warm Audio
www.warmaudio.com

MusicToolz
Warszawa, ul. Harfowa 5, tel. 22-487-56-89, www.musictoolz.pl

Konstrukcja: tranzystorowa, na elementach dyskretnych, dwa przełączane wzmacniacze operacyjne (typ 1731 i 918), dwa przełączane transformatory wyjściowe (CineMag - z rdzeniem stalowym i niklowym), wybór kondensatorów w ścieżce sygnałowej (tantalowe lub elektrolityczne), zmiana impedancji wejściowej (600/150 ohm).
Maksymalne wzmocnienie: 71 dB.
Filtr dolnozaporowy: 80 Hz, załączany.
Tłumik: 20 dB, załączany.
Inne funkcje: odwracanie polaryzacji, załączanie napięcia fantomowego +48 V, 5-diodowy wskaźnik wysterowania wejścia VU.
Wejścia: mikrofonowe XLR (z przodu i z tyłu), instrumentalne TS 6,3 mm, liniowe TRS 6,3 mm, powrót insertu TS 6,3 mm.
Wyjścia: liniowe XLR i TRS 6,3 mm, wysyłka insertu.
Wymiary: rak 1U.
Zasilanie: zasilacz zewnętrzny 24 V prądu zmiennego (w zestawie).
Cena: 2.700 zł

Cena
2700,00 zł
Producent
Warm Audio
Artykuł pochodzi z
Nowe wydanie Estrada i Studio
Estrada
i Studio
grudzień 2013
Kup teraz
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó