Roland Roland JD-XA
W ostatnim czasie Roland najwyraźniej uznał, że uparte trzymanie się wyłącznie technologii cyfrowej jest - przynajmniej z handlowego punktu widzenia - pozbawione sensu. Skoro inni odnoszą sukcesy, trzeba przypomnieć sobie stare, dobre czasy i powrócić do analogów. Jednak w przypadku tego producenta mamy zazwyczaj do czynienia z udanym mariażem obu światów, co przynosi interesujące rezultaty. Dowodem jest choćby JD-XA.
Opisywany syntezator to naprawę zaawansowany instrument, jednak z zamiarem utrzymania ceny w granicach rozsądku nadano mu pewne cechy produktu budżetowego, choć w istocie trudno go za takowy uznać. Z jednej strony mamy zatem sporo potencjometrów, tłumików, przełączników obrotowych, przycisków itd., z drugiej jednak są one z gatunku tych tańszych. Zdecydowanie dominuje też tworzywo sztuczne, z którego wykonano praktycznie całą obudowę, a sam instrument został wyposażony w zewnętrzny zasilacz sieciowy.
Struktura
JD-XA to analogowo-cyfrowa hybryda. Syntezator składa się z dwóch podstawowych składników, które możemy wykorzystać oddzielnie lub w połączeniu. Z jednej strony jest to część analogowa, a konkretnie cztery monofoniczne warstwy/głosy - każdy z dwoma oscylatorami, filtrem itd. Stosując funkcję Poly Stack uzyskujemy instrument czterogłosowy, ale możemy także wykorzystać warstwy do zbudowania masywnej i złożonej barwy monofonicznej (składającej się z 8 oscylatorów i 4 filtrów).
Drugim składnikiem jest część cyfrowa, nawiązująca do instrumentu Integra-7. Oferuje ona w sumie 64 głosy i cztery warstwy. Warto dodać, że wybraną warstwę tej części można przetworzyć w odpowiadającej jej sekcji analogowej, wprowadzając na wejście filtru. Generalnie jednak obie sekcje są odrębnymi instrumentami w jednym opakowaniu, choć zintegrowanymi i potrafiącymi wspólnie zabrzmieć.
Syntezator ma wiele innych składników, takich jak 16-ścieżkowy i 16-krokowy sekwencer, arpeggiator, cyfrowy wokoder i procesor efektów z kilkoma blokami. Wszystko to sprawia, że jest prawdziwym kombajnem, doskonale sprawdzającym się w różnych rolach. Jest daleko bardziej złożonym narzędziem niż sugerowałby to jego panel - i tak przecież dość rozbudowany. Okazuje się bowiem, że wiele funkcji, ustawień przeniesiono do edycyjnego menu.
Użytkownik otrzymuje skróconą instrukcję obsługi w postaci książkowej, a pełną wersję można pobrać ze strony producenta. Skrócona instrukcja dość pobieżnie wyjaśnia obsługę, zaś szczegółowa w zasadzie wymienia wszystkie parametry i wyjaśnia ich rolę, zakresy wartości itd., natomiast nie mówi ani słowa o tym, jak się je ustawia. Trzeba zaglądać do obu i wiadomości weryfikować w praktyce.
Konstrukcja
Panel instrumentu został dobrze zaprojektowany, jest czytelny i odpowiada strukturze toru syntezy - bardziej złożonego, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Elementy regulacyjne są dość intensywnie podświetlone, co z jednej strony na pewno intrygująco wygląda, ale też pomaga w pracy na scenie. Działanie podświetlenia można dopasować do swoich potrzeb, a po upływie jakiegoś czasu przechodzi ono w tryb „oszczędnościowy”, co objawia się jego cyklicznym wygaszaniem. Sama płyta panelu, którą wykonano z gładkiego i błyszczącego tworzywa, działa niemal jak lustro. Jeśli akurat na scenie przypadnie nam miejsce pod silnym źródłem światła, refleksy mogą nam utrudnić grę.
JD-XA ma trzy wyświetlacze - dwa najprostsze pokazują numer barwy oraz tempo sekwencera. Trzeci, też zresztą nieduży, służy do obsługi menu edycyjnego. Obok typowej dla producenta dźwigni łączącej bender z modulacją mamy także dwa standardowe kółka, którym przypisujemy różne funkcje. Wraz z baterią elementów regulacyjnych i solidną klawiaturą sprawia to, że Roland JD-XA jest instrumentem idealnie nadającym się do gry i poważnych manipulacji barwą na żywo.
Z tyłu obudowy znajdziemy wyjścia audio (para stereo), indywidualne wyjście z sekcji analogowej, gniazdo słuchawkowe, wejście mikrofonowe, interfejs MIDI (In i Out), gniazda do podłączenia trzech kontrolerów nożnych, dwie pary gniazd napięciowych (Gate i CV z klawiatury), złącze USB do komunikacji z komputerem i gniazdo do wpięcia zewnętrznej pamięci USB. Syntezator może także przesyłać dźwięk poprzez USB i w ten sposób da się nagrać jego partie na ścieżkach DAW.
Obsługa
Najłatwiej będzie nam ustawiać te parametry, które mają swoje manipulatory. Jednak jest ich znacznie więcej i dlatego czasem musimy posłużyć się menu edycyjnym, choć na dwóch linijkach trudno umieścić wiele informacji. Do nawigacji i edycji wykorzystujemy kursory i przyciski wartości. Menu podzielono na kilka rozdziałów - ustawiamy tu parametry systemowe, indywidualizujemy różne funkcje, określamy parametry MIDI, zarządzamy pamięcią itd. W menu określamy także szereg parametrów samej barwy - przede wszystkim tych, które nie mają własnych elementów regulacyjnych. A jest to kilka naprawdę istotnych kwestii i to zarówno w części analogowej, jak i przede wszystkim cyfrowej.
Konkretny numer barwy możemy wywołać na kilka sposobów - przeskakując pojedynczymi krokami, albo za pomocą 16 przycisków. Programy zebrano w banki, których jest w sumie 16. Każdy zawiera 16 pojedynczych barw, zatem łączna pojemność pamięci to 256 programów, którą to liczbę można zdublować za pomocą zewnętrznej pamięci USB.
Obsługa menu nie jest przesadnie wygodna. Musimy wybierać odpowiednie rozdziały, wyszukiwać parametry i funkcje, a następnie edytować wartości. Bardzo pomógłby programowy edytor, ale takowego Roland na razie nie oferuje.
Zestawy elementów regulacyjnych na panelu są wspólne dla sekcji analogowej i cyfrowej. Dotyczą tylko jednej warstwy, a w jej ramach pewne składniki współdzielą elementy (np. LFO). Chcąc edytować ustawienia konkretnej warstwy musimy ją najpierw wybrać przyciskiem - nie da się równocześnie modyfikować ustawień w części analogowej i cyfrowej. Jeśli zapomnimy przełączyć na inną warstwę, możemy niechcący popsuć ustawienia w poprzedniej.
Synteza analogowa
Na stronie producenta możemy obejrzeć zdjęcie wnętrza syntezatora i widać wyraźnie, że sekcje analogowa i cyfrowa umieszczone są na dwóch różnych płytach, stanowiąc oddzielne byty. Podejrzewam jednak, że obwiednie i LFO są generowane cyfrowo i wykorzystane do sterowania układami analogowymi. Producent zapewnia, że „prawdziwie” analogowe są filtry. A oscylatory? Nie brzmią zbyt masywnie, choć jednak jest to syntezator z charakterem typowym dla Rolanda. Także tego, którego znamy z przeszłości.
Testowany model oferuje nam cztery niezależne, monofoniczne silniki syntezy analogowej. Można je traktować jako warstwy pojedynczej barwy, oddzielnie instrumenty, względnie cztery głosy polifonii (funkcja Poly Stack). Podstawą barwy są zawsze dwa oscylatory, generujące przebiegi piłowe, prostokątne, impulsowe z regulacją szerokości, trójkątne i sinusoidalne. Oscylatory stroimy dwoma potencjometrami - w półtonach oraz precyzyjnie. W tej sekcji znajduje się także modulator kołowy, który mnoży sygnał pierwszego oscylatora z drugim, albo z materiałem zewnętrznym. Dźwięk z modulatora zastępuje wówczas pierwszy oscylator (wystarczy aktywować przyciskiem), co niekoniecznie jest rozwiązaniem optymalnym.
Roland JD-XA oferuje także synchronizację pierwszego oscylatora do drugiego. Potencjometrem określamy także ich wzajemną modulację częstotliwości. Jest to FM, a nie, jak twierdzi producent, modulacja krzyżowa - wówczas modulacja musiałaby być dwukierunkowa. W menu edycyjnym można np. synchronizować fazy oscylatorów z klawiaturą (dźwięki będą wyzwalane zawsze w tym samym punkcie przebiegów), czy indywidualnie określić zakres potencjometru Pitch (do 4 oktaw). Głębokość modulacji szerokości impulsu PWM w każdym oscylatorze określa się indywidualnie i chodzi tu o powiązanie tego parametru z LFO. Ale którym, bo każda warstwa analogowa ma dwa? To musimy ustawić w menu edycyjnym, bowiem na panelu takiego przełącznika nie ma.
W mikserze określamy poziomy sygnałów z obu oscylatorów oraz szumu (białego lub różowego), względnie sygnału zewnętrznego, albo partii cyfrowej. Są to warianty wzajemnie się wykluczające bowiem mikser ma trzy wejścia. W przypadku partii sekcji cyfrowej musimy w menu edycyjnym przypisać jej funkcję AUX Src (AUX Source).
Pojedyncza warstwa analogowa dysponuje prostym filtrem górnoprzepustowym bez rezonansu. Jest to rozwiązanie typowe dla instrumentów Rolanda i stosowane już lata temu w klasycznych analogach. Właściwy filtr jest jeden i oferuje kilka istotnie różniących się charakterystyk: dwie dolnoprzepustowe 24 dB/oktawę (pierwsza bardzo przypomina klasyczne filtry tej marki), a także trzy pokrewne brzmieniowo LPF, HPF i BPF o dość narowistym i niestabilnym charakterze. Rezonans w tych filtrach nie dodaje charakterystycznego gwizdu, ale raczej charczący szum, a same filtry są ukłonem w stronę muzyków lubiących przybrudzone i przesterowane barwy. Jeśli jednak ktoś oczekiwałby typowego dźwięku, mocnego i z lekkim overdrivem, to tutaj ich nie znajdzie. Ale odkryje mnóstwo innych możliwości, jak soczyste nasycenie, który wprowadzi odpowiednią dawkę saturacji do sumy wychodzącej z miksera. Często dopiero dodanie subtelnego przesterowania sprawia, że dźwięk staje się bardziej wyrazisty.
Definiowany w sekcji wzmacniacza poziom wyjściowy można uzależnić od dynamiki gry, ale musimy to zrobić w edycyjnym menu. Sekcja analogowa nie ma bloku panoramy i wyjście audio jest monofoniczne (jednokanałowe). Sytuacja ulega zmianie po przepuszczenie jej wyjścia przez cyfrowy blok efektów.
W menu edycyjnym znajdziemy np. 4-slotową matrycę modulacji, w której do jednego modulatora możemy przypisać cztery różne parametry i dla każdego określić głębokość działania. Programowanie tego w niezbyt wygodnym menu nie jest może szczytem luksusu, ale w ten sposób otrzymujemy naprawdę imponujące możliwości.
Modulacja
Do dyspozycji mamy dwa LFO na analogową warstwę, obsługiwane jednym zestawem elementów regulacyjnych. Oferują one przebiegi trójkątne, sinusoidalne, piłowe, prostokątne oraz dwa rodzaje losowych: S&H i Random. Częstotliwości LFO można synchronizować z tempem zegara MIDI, restartować za pomocą komunikatów nutowych, czy wreszcie wprowadzić fazę narastania amplitudy. Częstotliwości pracy obejmuje zakres od ciągnących się w nieskończoność cykli po sygnał słyszalny. Na panelu mamy trzy tłumiki do określenia wpływu oscylacji na częstotliwość obu oscylatorów, filtru oraz amplitudę wynikowego dźwięku.
JD-XA oferuje dwie obwiednie typu AD, które z założenia mają modulować częstotliwości każdego z oscylatorów. Możemy owe obwiednie ustawiać oddzielnie, bądź łącznie - gdy chcemy by zmiana wysokości dźwięku w obu oscylatorach była taka sama. W menu edycyjnym można jeszcze określić wpływ dynamiki gry na amplitudę obwiedni.
W sekcjach filtru i wzmacniacza znajdują się obwiednie ADSR. W pierwszym wypadku możemy określić głębokość działania na częstotliwość odcięcia (także bipolarnie), a w menu edycyjnym także powiązać amplitudę obwiedni filtru z dynamiką gry.
Z analogową sekcją poniekąd wiąże się także dwukanałowy konwerter na napięcia. Pozwala on na podłączenie dwóch instrumentów i sterowanie nimi za pomocą komunikatów Gate i CV. Źródło ich pochodzenia określa się w menu edycyjnym (np. kanały MIDI). Analogowa sekcja testowanego syntezatora nie uwzględnia zewnętrznego sterowania, stąd brak jakichkolwiek wejść napięciowych.
Podsumowując część analogową należy pamiętać, że tak naprawdę mamy tu cztery samodzielne, monofoniczne syntezatory analogowe. To daje ogromne możliwości. Z jednej strony możemy zbudować oddzielne barwy i wykorzystać jako wielościeżkową sekwencję, albo nałożyć na siebie jako masywny twór z ośmiu oscylatorów. Jak na tego typu instrument także potencjał modulacyjny należy uznać za bardzo rozbudowany. Brzmieniowo syntezator jest na swój sposób indywidualistą, niekoniecznie wpisującym się we wszystkie trendy, ale dzięki temu interesującym.
Syntezator brzmi tak, jak tego oczekujemy od
współczesnego analoga – nie jest to dźwięk w stylu
retro, ale raczej bliższy aktualnym standardom
Synteza cyfrowa
W tym wypadku Roland stosuje swoją firmową technologię SuperNATURAL, znaną chociażby z Integra-7. Do dyspozycji mamy równocześnie 4 barwy, które domyślnie rozlokowano na kolejnych kanałach MIDI. Każda barwa składa się z trzech warstw (Partial) i w nich odnajdziemy te same elementy - pojedynczy oscylator, filtr i wzmacniacz, wraz z zestawem modulatorów (obwiednie dla każdego z trzech podstawowych elementów i dwa LFO).
Mamy 19 typowo syntezatorowych fal, ale także szumy itp. Niektóre z tych przebiegów mają po kilka wariantów, co oczywiście zwiększa potencjał instrumentu. Na szczególną uwagę zasługuje firmowa specjalność Rolanda, czyli przebieg SUPER-SAW, na który składa się 7 pił, a użytkownik może dowolnie określić ich odstrojenie. Jest też kolekcja 450 próbek PCM, w skład której wchodzą tony syntetyczne i próbkowane dźwięki instrumentów akustycznych. Ten dość bogaty zbiór powinien zaspokoić potrzeby większości muzyków, pozwalając na budowę różnych barw.
Część parametrów ma zastosowanie tylko w niektórych wypadkach, jak PW czy odstrojenie przebiegu SUPER-SAW. Uruchomienie modulatora kołowego (mnożącego sygnały oscylatorów warstw 1 i 2) wyłącza z kolei modulację szerokości impulsu i odstrojenia SUPER-SAW. To typowe dla techniki cyfrowej kompromisy i nie sądzę, by ktoś miał z tym problem.
Częstotliwość oscylatora można modulować obwiednią AD, a filtr i wzmacniacz podlegają obwiedniom ADSR. Poziom obwiedni filtru można uzależnić od dynamiki gry (szybkości ataku), zaś w przypadku wzmacniacza wynikowy poziom warstwy można indywidualnie modyfikować pozycją na klawiaturze, czy też szybkością ataku. Każda warstwa ma też własne ustawienie pozycji w panoramie.
Ciekawą funkcją jest modyfikacja czasów ataku obwiedni filtru i wzmacniacza (druga funkcja działa tak samo na wybrzmienie). Jeśli ją aktywujemy, wówczas czym szybciej będą pojawiać się nuty, tym bardziej skracać się będzie ich atak/wybrzmienie. Intensywność działania możemy dowolnie określić. Kolejną ciekawostką jest zapętlanie obwiedni, przy czym repetycję pętli można powiązać z tempem sekwencera/DAW.
W odróżnieniu od części analogowej filtr cyfrowy oddaje nam do dyspozycji znacznie większą liczbę charakterystyk. Ich brzmienie jest w zasadzie dobrze znane, są to bowiem algorytmy przejęte od innych modeli tej marki. To bardzo użyteczne narzędzia kształtowania dźwięku, a mając na względzie możliwość przepuszczenia barwy cyfrowej przez analogowy tor syntezy wyraźnie widać tkwiący w instrumencie potencjał.
W części cyfrowej syntezator wyposażono w dwa LFO, przy czym głębokość działania, a opcjonalnie także częstotliwość, są na stałe przypisane do kółka modulacyjnego. Oba LFO mogą z niezależnie regulowaną intensywnością modulować częstotliwości oscylatora, filtru, wynikowy poziom wzmacniacza i pozycję w panoramie.
Możemy aktywować portamento (także chromatyczne, w półtonowych krokach), legato oraz unisono (z określeniem liczby nakładanych na siebie głosów). Dla niektórych przebiegów możliwe jest także modulowanie kształtu przebiegu oscylatora w pierwszej warstwie za pomocą oscylatora z drugiej. Jest też funkcja humanizacji (Analog Feel) i kilka innych, na ogół standardowych, jak choćby aftertouch, natomiast brakuje typowej matrycy modulacyjnej. To ostatnie wynika z innej koncepcji tej części, w której barwę tworzą trzy warstwy, w większości niezależne i wyposażone we własne zestawy modulatorów.
W efekcie otrzymujemy bardzo ciekawy syntezator, który składa się z dwóch podstawowych elementów. Różnica między nimi to nie tylko zastosowana technologia, czy charakter brzmienia. Także struktura i ogólna koncepcja wykazują zasadnicze różnice, ale dzięki temu otrzymujemy ciekawsze narzędzie. Zaawansowane, ale jednak proste w obsłudze i pozwalające na intuicyjną pracę z dźwiękiem.
Efekty
Pokładowy procesor efektów należy do części cyfrowej, ale obsługuje także analogową. Każda barwa analogowa i cyfrowa ma bloki MFX oraz korektor, a dla całości funkcjonuje globalny procesor, składający się z kilku modułów. Przydatne jest to, że na wyjściu Analog Dry zawsze będzie się pojawiać czysty sygnał z sekcji analogowej, zaś okraszony efektami zaistnieje jedynie na wyjściu sumy.
Roland tradycyjnie oferuje wysokiej jakości efekty, a w parze z ich walorami brzmieniowymi idą także imponujące możliwości. W przypadku indywidualnych barw mamy 67 różnych algorytmów, poczynając od filtrów, korektorów, poprzez efekty modulacyjne, przesterowanie, emulatory wzmacniaczy, limiter, opóźnienia itp. Kilkanaście ostatnich to kombinacja dwóch efektów, np. emulatora wzmacniacza z opóźnieniem. W tej grupie nie znajdziemy pogłosów. Indywidualne korektory parametryczne mają po trzy pasma.
Globalny procesor to kilka szeregowo połączonych bloków, z których pierwszy to pogłos, dwa kolejne mogą być wybierane dowolnie, za nimi znajduje się delay, a następnie Master EQ.
Edycji podlegają typowe elementy, jak i szereg takich, które w zasadniczy sposób ingerują w dźwięk i potrafią go dość radykalnie zmodyfikować (np. zapętlić krótki fragment i poddać dalszym modyfikacjom). Procesor efektów JD-XA jest jedną z jego bardzo istotnych zalet i potężnym narzędziem kształtowania barwy.
Wokoder i sygnał z mikrofonu
Syntezator ma wejście mikrofonowe, z którego sygnał można dodać do warstw syntetycznych, by wraz z nimi pojawił się na wyjściu sumy. To rozwiązanie pozwoli np. uniknąć konieczności korzystania z miksera. Ciekawsze są jednak inne rozwiązania, takie jak pokładowy wokoder. Jako sygnał do syntezy wykorzystuje on wyjście sumy instrumentu, zaś do analizy materiał z wejścia mikrofonowego. Możemy określić w jakich proporcjach wymienione składniki powinny trafić do wyjścia: oryginalna partia syntezatora, wokoder i materiał z mikrofonu. Warto wspomnieć, że jest parametr określający zachowanie detektorów obwiedni sekcji analizy wokodera, mający wpływ na uzyskany rezultat.
Sygnał zewnętrzny może też zostać wykorzystany do modulacji parametrów barwy analogowej, a dokonuje się tego za pomocą przetworzonego materiału z detektora obwiedni współpracującego z torem mikrofonowym.
Zakres zastosowań
- nowoczesny, uniwersalny instrument, będący w zasadzie dwoma syntezatorami w jednej obudowie, z opcją wyprowadzenia sygnału tylko z bloku analogowego (np. dla uzyskania mocnej partii basu)
- doskonały zarówno do zastosowań scenicznych (patrz punkt wyżej), jak i studyjnych, dzięki możliwości tworzenia barw z wykorzystaniem obu bloków syntezy
Nasze spostrzeżenia
+ dobra jakość wykonania+ interesujące, mocne brzmienie
+ duża liczba dostępnych jednocześnie manipulatorów
+ na ogół dość łatwa obsługa
+ niezależne sekcje: analogowa i cyfrowa
+ oddzielne wyjście dla części analogowej (bez efektów)
+ znakomite efekty
+ bezpośredni transfer sygnału do komputerów PC i Mac
- „lustrzany” panel instrumentu (choć wiele osób to lubi)
- niezbyt wygodna obsługa menu edycyjnego
- brak potencjometrów ustalających poziom każdej barwy
Podsumowanie
Mocno naginając klasyfikacje można przyjąć, że JD-XA jest rodzajem hybrydowej stacji roboczej, mającej pełnić wiele różnych funkcji. Nie należy jednak zapominać, że uniwersalność sama w sobie ma niewielką wartość, jeśli nie idzie w parze z odpowiednią wartością użytkową. W tym wypadku idzie.
Wiele osób chciałoby wiedzieć, jak brzmi część analogowa syntezatora. W jakimś stopniu odpowiada na to pytanie prezentacja audio zamieszczona na DVD i online. Brzmi tak, jak tego oczekujemy od współczesnego analoga - nie jest to dźwięk w stylu retro, ale raczej bliższy aktualnym standardom. Stabilny, czysty, wciąż jednak z cechami, jakich od takich instrumentów oczekujemy. Interesujące jest to, że choć obie sekcje reprezentują zupełnie inne technologie, brzmią bardzo spójnie i doskonale się uzupełniają. Nie mamy wrażenia, że gramy na dwóch różnych instrumentach, ale jednym, wyjątkowo uniwersalnym. Wrażenie to pogłębia się, gdy sekcję analogową przepuścimy przez efekty.
Część cyfrowa wykorzystuje znane i sprawdzone rozwiązania. Jeśli ktoś posiada już jakiś współczesny instrument Rolanda, może się okazać, że nowy nabytek oferuje bardzo podobne funkcje i brzmienie sekcji cyfrowej. JD-XA natomiast doskonale nadaje się na pierwszy syntezator sprzętowy dla tych, którzy zaczynają budować swój zestaw studyjny lub sceniczny. Dostaną nie tylko analogowy i cyfrowy syntezator w jednym, doskonałe efekty, wokoder i sekwencer, ale solidną klawiaturę (49 klawiszy) do wykorzystania także z innymi instrumentami, także wirtualnymi. Także doświadczeni muzycy, mający już jakiś arsenał, docenią walory testowanego modelu. Biorąc po uwagę jego cenę i to, co w zamian oferuje, jest naprawdę atrakcyjną propozycją.
Informacje
Funkcja: | Zaawansowany syntezator, na który składają się dwie oddzielne sekcje - analogowa i cyfrowa; ta druga zawiera także ogólnodostępny procesor efektów. |
Składniki: | Synteza analogowa (4 barwy/głosy) - 2 oscylatory, filtr HPF, filtr multimode, 2 LFO, 4 obwiednie, matryca modulacyjna; sekcja cyfrowa (4 barwy) - trzy warstwy na barwę, w każdej oscylator, filtr, 2 LFO, 3 obwiednie, ponadto pokładowy sekwencer, wokoder, procesor efektów, arpeggiator itp. |
Zasilanie: | Zewnętrzny zasilacz sieciowy. |
Wymiary: | 899x388x111 mm. |
Waga: | 6,5 kg. |
Inne testy marki