MOTU UltraLite Mk5 - interfejs audio 18x22
Niektóre interfejsy audio są dokładnie tym, na co wskazuje ich nazwa – urządzeniami pozwalającymi wprowadzić do komputera i wyprowadzić z niego sygnały audio w postaci analogowej lub cyfrowej. Inne natomiast to całe systemy o złożonej funkcjonalności i wielu opcjach konfiguracji. Często jest tak, że cena interfejsu nie odzwierciedla w sposób bezpośredni jego jakości, a jedynie stopień zaawansowania. W przypadku urządzeń MOTU obie te cechy idą w parze.
Piąta generacja interfejsu UltraLite wchodzi na rynek rok po prezentacji doskonale przyjętych M2 i M4, którym w naszych testach nie zawahaliśmy się przyznać znaku Nasz Typ. Oba są bardzo konkurencyjne względem interfejsów Focusrite Scarlett, jednych z najchętniej kupowanych w tym przedziale cenowym. Firma MOTU, która produkuje interfejsy audio znacznie dłużej niż Focusrite, nie zamierzała jednak na tym poprzestać. Wyraźnie zmierza do takiego sprofilowania portfolio swoich interfejsów audio, by na każdej płaszczyźnie móc zapewnić alternatywę dla Focusrite. W segmencie wielokanałowych interfejsów z własnym DSP ma do zaoferowania m.in. 828 i 896 Mk3 Hybrid oraz Traveler Mk3, ale problem z nimi polega na tym, że do komunikacji z komputerem wykorzystują one port FireWire. Swego czasu firma MOTU mocno zaangażowała się w ten format, a gdy zauważono, że nikt nie jest zainteresowany jego rozwojem, stworzono urządzenia hybrydowe, wyposażone także w USB. To wciąż jednak była tylko proteza, więc postanowiono przejść na komunikację przez sieciowy protokół AVB, głównie dla systemów instalacyjnych. W tym zakresie MOTU oferuje całą gamę wszechstronnych i wyjątkowo funkcjonalnych urządzeń. To sprawiło, że ten amerykański producent trochę przegapił początkowy okres ekstremalnego wzrostu zainteresowania budżetowymi interfejsami audio, ale stara się to nadrobić wspomnianymi M2 i M4.
Konstrukcja MOTU UltraLite Mk5
UltraLite Mk5 jest natomiast nowoczesnym interfejsem dla tych osób, którym nie wystarcza M4, nie chcą rozwiązań sieciowych i nie zamierzają płacić za obecność portu FireWire w urządzeniach z serii Hybrid. W nowym UltraLite jest wszystko to, za co kochamy MOTU, wykonane z najwyższą starannością i w oparciu o najlepsze podzespoły, a sam interfejs komunikuje się z komputerami oraz urządzeniami iOS za pośrednictwem USB-C, mogąc też pracować samodzielnie.
Mamy w nim dwa wejścia uniwersalne combo z wysokiej klasy przedwzmacniaczami, trzy pary symetrycznych wejść liniowych, dziesięć wyjść i wyjście słuchawkowe. To od strony analogowej. Po stronie cyfrowej znajdziemy elektryczne wejście/wyjście stereo S/PDIF oraz wejścia i wyjścia ADAT (pracujące też jako S/PDIF TosLink) oraz MIDI. Urządzenie wymaga zewnętrznego napięcia zasilającego 15 V, a w zestawie znajdziemy zasilacz sieciowy i kable USB zakończone wtykami USB-C i USB-A. Mając gabaryty dostosowane do formatu 19” może być zamontowane w raku z użyciem opcjonalnych uchwytów – w wymiarze 1U zmieszczą się dwa interfejsy UltraLite. Jednoczesna obsługa 40 torów audio to nie są żarty, dlatego też producent zadbał o dostarczenie driverów zoptymalizowanych dla komputerów PC i Mac. Według jego deklaracji, opóźnienie w pętli (wejście/interfejs/wyjście) to 2,4 ms, przy próbkowaniu 96 kHz i buforze ustawionym na 32 sample. To minimalna wartość dwukierunkowego transferu w przypadku USB, w praktyce sprawdzająca się tylko w pracy „postojowej” lub z niewielkim obciążeniem komputera. Przy bardziej zaawansowanych sesjach takiej latencji z pewnością nie da się utrzymać i trzeba ją będzie zwiększyć, niekiedy nawet do 512 sampli, by zachować płynność pracy.
Interfejs ma monochromatyczny, ale bardzo czytelny i funkcjonalny wyświetlacz.
W przeciwieństwie do wielu innych interfejsów MOTU, których obudowy są wykonane z aluminiowego odlewu, UltraLite Mk5 ma korpus z blachy stalowej, co jednak w niczym nie ujmuje mu solidności. Jedyne zastrzeżenia można mieć tylko do gniazda zasilania, które nie ma żadnej formy zabezpieczenia przed przypadkowym wyciągnięciem wtyczki – choćby nawet zastosowaniem jej kątowej wersji. W torach wejściowych 1-2 zastosowano układy OPA1678 dla wejść liniowych i instrumentalnych oraz kontrolowane cyfrowo PGA2500 dla mikrofonowych. W przypadku wejść 3-8 są to układy operacyjne LME49724. Za przetwarzanie cyfrowo-analogowe odpowiadają ESS ES9026Pro Sabre – tzw. audiofilskie DAC, oferujące dynamikę o zakresie 124 dB. W niczym nie ustępują im przetworniki analogowo-cyfrowe, których rolę pełni tu AKM AK5578, z zakresem dynamiki 121 dB. Wszystkie analogowe tory sygnałowe, za oczywistym wyjątkiem wejść 1 i 2, pracują ze sprzężeniem galwanicznym, bez kondensatorów elektrolitycznych. W przypadku wejść 3-8 oraz wszystkich wyjść liniowych można zatem pokusić się o pracę z napięciami stałymi w zakresie do 5 V, co świetnie zda egzamin przy sterowaniu napięciowym CV/Gate.
Konfiguracja MOTU UltraLite Mk5
Pracą interfejsu zarządza obecnie aplikacja CueMix 5 – całkowicie nowa, ze zmienioną grafiką, funkcjonalnością i możliwością współpracy z ekranami dotykowymi. Wraz z urządzeniem otrzymujemy świetny DAW MOTU Performer Lite dla PC i Mac, ponad 100 wirtualnych instrumentów w formie ROM-plerów MOTU opartych na silniku samplingu UVI, oraz 6 GB sampli firm Big Fish Audio, Lucidsamples oraz Loopmasters. UltraLite Mk5 dostępny jest w sugerowanej cenie detalicznej 3.599 zł. Kwota wydaje się spora, ale jej usprawiedliwieniem jest możliwość obsługi do 40 torów audio, z czego połowa to tory analogowe. Do tego dochodzi interfejs MIDI, 10 wejść i 10 wyjść cyfrowych, DSP obsługujące efekty oraz miks sygnałów monitorowych i nagrywanych, a przede wszystkim najwyższa jakość przetwarzania i typowy dla urządzeń profesjonalnych zakres dynamiki.
Wejścia i wyjścia liniowe mają sprzężenie galwaniczne, zatem mogą pracować także z napięciami stałymi, pozwalając na obsługę komunikatów CV/gate.
Z poziomu samego interfejsu możemy regulować poziom sygnału niezależnie na wyjściach słuchawkowych i monitorowych a także ustawiać czułość wejść 1 i 2 w potężnym zakresie aż 74 dB. W każdym przypadku regulacja działa z dokładnością do 1 dB, a „fiszka” z wartością czułości wejść może być przypięta do wyświetlacza poprzez wciśnięcie enkodera. Wciskaniem enkoderów włączamy i wyłączamy menu ustawień, obejmujące częstotliwość próbkowania, wybór źródła zegara wordclock, zmianę trybu pracy portów optycznych i wybór trybu zależności między gniazdami MIDI. Możemy też wyświetlić adres IP urządzenia, informacje o numerze seryjnym i wersji oprogramowania, a także zresetować system do ustawień fabrycznych. Przyciskami pod enkoderami wejściowymi aktywujemy tłumiki oraz napięcia fantomowe na obu wejściach niezależnie.
CueMix 5 w MOTU UltraLite Mk5
Bardziej zaawansowanej konfiguracji dokonuje się z poziomu programu CueMix 5. Jest on wyjątkowo lekki i bazuje na pracy sieciowej, stąd IP interfejsu i możliwość bezpośredniego łączenia interfejsu z serwerem MOTU. Tu mamy dostęp do wszystkich tych elementów, które podlegają zmianom w UltraLite Mk5, za wyjątkiem numeru IP. Możemy też aktywować szybki odsłuch wejść analogowych na słuchawkach i monitorach, definiować miejsce podłączenia mierników poziomów wejściowych – przed lub po tłumikach miksera – a przede wszystkim móc konfigurować sześć różnych miksów sygnału z wejść analogowych, cyfrowych i wirtualnego portu Loopback zgłaszającego się w naszym komputerze jako oddzielne wyjście. To ostatnie pozwala nam np. na włączenie do słuchawek materiału odtwarzanego z jakiegoś playera czy wyjścia z sumy DAW, by wokalista mógł słyszeć podkład.
Każdy z poszczególnych miksów może być inny, a to oznacza, że na każdej parze wyjść od 1/2 do 9/10 będziemy słyszeć dowolnie wykreowaną mieszankę sygnałów ze wszystkich wejść, portu Loopback i portu Reverb. Ten ostatni to swego rodzaju Aux z włączonym pogłosem obsługiwanym przez DSP interfejsu i nie obciążającym procesora komputera. W zakładce miksu oznaczonej jako Reverb sumujemy w dowolnych proporcjach sygnały wysyłane na pogłos ze wszystkich wejść interfejsu. W każdym z pozostałych sześciu miksów możemy natomiast dodać cały sumaryczny pogłos do sumy. Wprawdzie można to było zrobić dodając w każdym z kanałów miksera kontrolkę Send, ale programiści z MOTU wybrali inną opcję, która też ma swoje zalety. Należą do nich takie funkcje jak obsługiwane sprzętowo w każdym z kanałów korektor parametryczny, bramka i kompresor. Ich ustawienia są jednak wspólne dla wszystkich miksów. Jeśli zatem na wejściu 1 dodamy wysokich tonów i zaaplikujemy kompresję, to obróbka ta odniesie się zarówno do miksu monitorowego kierowanego na przykład na wyjścia 1/2, jak i do procesora pogłosu.
W torach przedwzmacniaczy mikrofonowych zastosowano specjalistyczne układy PGA2500 z cyfrowym sterowaniem poziomem wzmocnienia.
Ten ostatni może działać w trzech trybach, z graficzną regulacją czasu wybrzmiewania, tłumienia i czasu pierwszego odbicia. Dodatkowo możemy też regulować przestrzenność odpowiedzi pogłosowej. Na poszczególnych wyjściach mamy do dyspozycji 3-drożną korekcję parametryczną i możliwość rozdzielenia par stereo na wyjścia mono. Z poziomu programu DAW interfejs zgłasza się pod postacią 20 wejść oraz 22 wyjść, w tym dwóch wirtualnych, definiowanych jako port Loopback. Wszystkie konfiguracje, jakich dokonamy w zakresie komutacji sygnałów w siedmiowarstwowym mikserze CueMix odnoszą się tylko do odsłuchu, chyba że w ustawieniach wejść, w sekcji To USB Host zmienimy Pre FX na Post FX. Wtedy zmiany dokonane korekcją i dynamiką na kanałach CueMix będą aplikowane w czasie rzeczywistym do sygnału nagrywanego. To bardzo ciekawa funkcja, pozwalająca bez dodatkowych inwestycji odpowiednio obrobić rejestrowany materiał. Tym bardziej, że procesy te są obsługiwane przez DSP interfejsu, a nie przez nasz komputer.
Pomiary dokonane z próbkowaniem 96 kHz potwierdzają niską latencję przetwarzania, wynoszącą 1,15 ms na wejściu i tyle samo na wyjściu. Charakterystyka wejść mikrofonowych jest idealnie płaska do 40 kHz, a poziom zniekształceń przy sygnale wejściowym -30 dBu i regulacji Gain ustawionej na 0 wynosi średnio -115 dBu. Przy ustawieniu czułości na 30 dB i odpowiednim dla uzyskania 0 dBu na wyjściu poziomie wejściowym, zniekształcenia dochodzą do -90 dBu, co wciąż pozostaje znakomitym wynikiem. Przesunięcie fazowe mieści się w przedziale od -3 do +3 stopni dla pasma od 90 Hz do 15 kHz. Tory przedwzmacniaczy należy zatem uznać za wybitne, a pamiętając o wynoszącym aż 74 dB zakresie regulacji czułości (plus tłumik 20 dB) okazuje się, że interfejs nie tylko spełnia wszystkie wymagania pro-audio, ale też może być stosowany jako najwyższej klasy sprzęt pomiarowy. Interfejsy audio, o których można powiedzieć to samo, policzymy na palcach jednej ręki.
MOTU UltraLite Mk5 w praktyce
Za doskonałymi parametrami technicznymi torów sygnałowych idzie ich doskonałe brzmienie. Przedwzmacniacze nie mają żadnych kłopotów we współpracy z mikrofonami dynamicznymi i wstęgowymi. Najlepszym przykładem niech będzie to, że przy podłączeniu SM57 optymalne wysterowanie, czyli takie, przy którym wskaźnik poziomu wejściowego dochodzi do obszaru wskazanego przez znacznik na wyświetlaczu, uzyskamy już przy Gain ustawionym na 25 dB. A w zapasie mamy jeszcze 50 dB!
Za konwersję cyfrowo-analogową odpowiadają najwyższej klasy przetworniki ESS z „audiofilskiej” serii Sabre.
Doskonale sprawdza się pogłos, który nie jest „pierwszym z brzegu”, ale bazuje na starannie opracowanych i aksamitnie brzmiących algorytmach pracy. Jest przy tym łatwy w regulacji i wiarygodny do tego stopnia, że nie zawahałbym się wykorzystać go już podczas nagrań. Do tego dochodzi wyjątkowo sprawny i precyzyjnie działający kompresor. Wprawdzie brak filtracji górnoprzepustowej w torze kluczowania oraz regulatora Make Up zmniejszają jego możliwości w zakresie kreatywnego wykorzystania, ale jako przejrzyście działający kontroler poziomu szczytowego sprawdza się on lepiej niż dobrze. Towarzysząca mu bramka przyda się natomiast przy nagrywaniu bębnów oraz przesterowanych gitar, pozwalając łagodnie wyciszyć przesłuchy, szumy i brumy w tych momentach, w których nie pojawia się sygnał użyteczny.
Wyjście słuchawkowe oferuje wystarczająco głośny sygnał, by poradzić sobie ze słuchawkami o niskiej efektywności i wysokiej impedancji, zapewniając optymalny poziom odsłuchu.
Podsumowanie
Kilka rzeczy warto dodać w kolejnych aktualizacjach oprogramowania. Z pewnością przyda się dostępność funkcji wyciszenia monitorów oraz wyboru źródła monitoringu bezpośrednio w interfejsie. Warto byłoby też uwzględnić dostępność limiterów na wyjściach (zwłaszcza słuchawkowym) czy opcję ukrywania nieużywanych kanałów w mikserze CueMix, który w pełnej krasie nie mieści się na ekranie 1920x1080 pikseli.
Poza tymi drobiazgami MOTU UltraLite Mk5 to jeden z najlepszych obecnie dostępnych interfejsów audio, tak pod względem jakości jak też funkcjonalności i łatwości obsługi. Jest przy tym bardzo wydajny, ma własne DSP z doskonałymi algorytmami i pomimo kompaktowej formy potrafi obsłużyć do 40 kanałów audio. Na szczególną uwagę zasługują zastosowane w nim przedwzmacniacze, których sumaryczny zakres regulacji czułości (Gain + Pad) wynosi 94 dB, pozwalając wzmocnić sygnał wejściowy ponad 5 milionów razy! Nie znam innego interfejsu audio, który potrafiłby tego dokonać. Do tego dochodzi bardzo wysoki zakres dynamiki konwersji A/C/A, sięgający 124 dB w przypadku przetwarzania cyfrowo-analogowego. Oczywiście, otwiera się tutaj szerokie pole do interpretacji wyniku w zależności od pasma, w którym ten zakres mierzymy, wykorzystania krzywej ważenia i parametrów sygnału pomiarowego. Zostawmy jednak te rozważania na boku. Z całą pewnością UltraLite Mk5 reprezentuje sobą klasę profesjonalną, zasługując na redakcyjne wyróżnienie Nasz Typ.
Nasze spostrzeżenia
+ obsługa do 40 portów audio+ bardzo wysokie parametry jakościowe
+ pogłos, korekcja i dynamika obsługiwane przez DSP interfejsu
+ funkcjonalna aplikacja CueMix 5
+ Digital Performer Lite w zestawie
+ efektywne drivery
+ ekstremalnie wysoki poziom wzmocnienia przedwzmacniaczy
- brak sterowania wyciszaniem z poziomu interfejsu
- duże wymiary okna CueMix 5
- wtyczka zasilacza nie ma zabezpieczenia przed przypadkowym wyciągnięciem
Inne testy marki