Świeża porcja wtyczek - luty 2018

20.03.2018 
Świeża porcja wtyczek - luty 2018

W tym cyklu prezentujemy najnowsze narzędzia oraz pakiety brzmieniowe dla Ableton Live, omawiając ich przydatność i wskazując zakres potencjalnych zastosowań.

Showsync Videosync (249 Euro)
aplikacja do obsługi wideo
Max for Live

 


Mam dobrą i złą wiadomość. Dobra jest taka, że Videosync jest najlepiej przemyślaną, najłatwiejszą i najbardziej zintegrowaną z Abletonem platformą VJ-ską. Zła wiadomość jest taka, że jej dobrodziejstwa są dostępne obecnie tylko dla posiadaczy komputerów firmy Apple z systemem 10.10 lub wyższym. No i jest jeszcze kwestia niemałej ceny, choć akurat w tym wypadku program wart jest każdej złotówki.

Idea jest piękna i prosta – wrzucasz klipy i zdjęcia do Live i możesz z nimi robić z grubsza to samo, to robisz z plikami audio: odpalasz jako klipy (poddane warpingowi, bądź nie); odpalasz zdjęcia albo klipy wideo w Drum Racku za pomocą nut MIDI, tak samo jak robisz to z samplami; dodajesz proste generatory syntezy obrazu (na podobieństwo dźwiękowych instrumentów); a na końcu doprawiasz wszystko efektami wideo. Wszystkie wtyczki koegzystują bezkolizyjnie z natywnymi wtyczkami Abletona oraz tymi zewnętrznymi. Cały system można zsynchronizować do tempa, a strumienie audio i wideo płyną zgodnie w stronę słońca.

Do tej pory była to utopia. Sprawdziłem wszystkie możliwe rozwiązania dostępne dla Abletona (serio!) i albo były one trudne w obsłudze, albo po czasie okazywało się, że są mało stabilne. Videosync natomiast działa wedle hasła „Plug & Play”. Wystarczy ściągnąć aplikację i w ustawieniach preferencji MIDI dla Live wybrać Videosync jako kontroler. Potem już tylko na szynie wyjściowej umieszczamy wtyczkę Master z folderu wtyczek Max for Live, które ściągają się razem z resztą programu. Ta wtyczka zapewnia komunikację z programem zewnętrznym oraz automatycznie uruchamia okno podglądu. Na tym etapie warto zmniejszyć rozmiar okna (wszak robimy tu wideoclip, a nie najnowszą psychodramę Woody Allena), a we wtyczce Master zaznaczyć opcję Always on Top, by okno podglądu było zawsze widoczne. Najlepiej działać na krótkich klipach i niewielkich zdjęciach, bo obróbka wideo to nie przelewki i bardzo łatwo wypstrykać się z zasobów komputera. Videosync łyka pliki mov i mp4 oraz całą masę kodeków, których listę znajdziecie w manualu. Jest też tam bardzo ciekawa sekcja poświęcona optymalizacji komputera na potrzeby VJ-ingu.

Proponuję zacząć od najprostszego patentu, który uzmysłowi Wam skalę potencjalnych zniszczeń. Odpalamy ścieżkę audio z dowolnym klipem perkusyjnym. Na ścieżce obok aktywujemy Drum Racka i kopiujemy klip MIDI z poprzedniej ścieżki. W Drum Racku wrzucamy na komórkę stopy Instrument Simpler z folderu Video Videosync. Działa on bardzo podobnie do Simplera audio. Na środek jego interfejsu wrzucamy dowolny plik mp4 z przeglądarki. Za każdym razem, gdy uderzy nuta MIDI stopy, zostanie wyzwolony klip wideo. Podobnie jak w natywnym Simplerze i tu możemy odtwarzać wideo w opcji One Shot, Classic albo Slice. Jest też opcja warpingu, ustawiania przenikań oraz ustalania początkowej i końcowej klatki. Teraz na komórkę werbla wrzucamy generator kwadratów i przy każdym uderzeniu na ekranie pojawia się – surprise, surprise – kwadrat! Efekty możemy dodawać na poszczególne komórki albo na całość – dokładnie jak ma to miejsce w przypadku audio. Można nawet zaciemniać oraz miksować obraz faderem na ścieżce Live! Wśród kilkunastu efektów znajdziemy m.in.: Brightness/Contrast, BloomBlur, Hue/Saturation, Feedback, Pixelate i Transform. Jest też folder z wiązką poręcznych modulatorów, którymi szybko i efektywnie można dodatkowo zdynamizować każdy z efektów. Ponadto ze strony producenta można ściągnąć dodatkowe dwa foldery z instrumentami i efektami wideo.

System oferuje strumieniowanie wideo do i z Abletona (druga opcja dostępna jest tylko w kosztującej trzy razy więcej wersji Enterprise) za pomocą protokołu Syphon. Jeśli więc dysponujecie odpowiednim oprogramowaniem i zasobami komputera, to Videosync może się okazać zaledwie wierzchołkiem góry celuloidowej. Ja jestem pozamiatany.

Ableton Chop and Swing (w pakiecie)
zestaw brzmień
Ableton Live 10

Wraz z premierą dziesiątej wersji Live’a na rynku pojawią się też nowe paczuszki z samplami i instrumentami. Jedną z nich jest Chop and Swing – „biblioteka oparta na brzmieniach muzyki, która podoba nam się najbardziej. Opracowaliśmy ją wspólnie z takimi artystami, jak Ian McDonnell, Dean Rodell i Dara Smith” – możemy dowiedzieć się z informacji prasowej. Cóż, jeśli tak, to należy tylko przyklasnąć dobrego smaku, bowiem Chop and Swing jest zbiorem wyjątkowo soczystych brzmień. Nie ma mowy o półśrodkach. Jak stopa, to miażdżąca czaszkę, jak bas, to najeżony harmonicznymi i przesterami. Wszystko jest tu hiperrealne i mocarne, więc przyda się tym, którzy tworzą muzykę taneczną z charakterem. Mogę sobie wyobrazić te brzmienia także w hip-hopie (surowiec próbkowy pochodzi od firm MSX Audio, MVP Loops, Sample Magic, Touch Loops i The Drum Broker). Trochę suchych danych: ponad sto raków instrumentalnych, 24 Drum Racki, 340 pętli (wśród nich riffy MIDI, akordy, loopy audio) i 10 raków z gotowymi łańcuchami efektów. Te ostatnie zasługują na szczególną uwagę, gdyż bardzo dokładnie dobrano tu parametry Macro, w związku z czym każdy ruch gałką powoduje wyraźne zmiany. To z kolei sprawia, że nawet najprostszą pętlę można szybko zmielić nie do poznania.

Ableton Drums Booth (w pakiecie)
zestaw brzmień
Ableton Live 10

Zobacz także test wideo:
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Wszystkim osobom dorastającym w latach 70. i 80. minionego wieku należąca do Panasonica marka Technics nieodmiennie kojarzy się z gramofonami oraz doskonałym sprzętem hi-fi.

Podobnie jak Chop and Swing, Drum Booth (tylko w wersji Suite) stworzono, by osłodzić premierę nowej wersji Live. Pomysł jest bardzo ciekawy – oferowane próbki zsamplowano „na sucho”, z jak najmniejszą odpowiedzią akustyczną pomieszczenia, przez co świetnie nadają się do radykalnego przetwarzania. Drum Booth sprawdzi się więc zarówno w nagraniach akustycznych jak i tych elektronicznych, szczególnie, że jest tu kilka patentów pozwalających na uzyskanie dynamicznych brzmień. Instrumenty pogrupowano w zestawy odpalane w różnych trybach – od 16 padów, aż po pełne 64 pady. Wszystkie mają załadowane to samo brzmienie, ale w różnych rejonach matrycy ma ono inną dynamikę i barwę. Trochę na podobieństwo bongosów albo conga – gdy uderzysz w środek matrycy, dźwięk jest niższy, a gdy pacniesz w pady na obrzeżach, dźwięk będzie wyższy i bardziej punktowy. Im więcej padów, tym większa różnorodność dynamiczna. Dodatkowo każda z warstw oznaczona jest na matrycy innym kolorem, więc łatwiej odnaleźć się w nowym groovie. Taka zaawansowana wersja trybu 16 Layers pozwala na stworzenie bardzo realistycznych i dynamicznych rytmów.

 

Takadimi Mute Mean Disable (bezpłatna)
wtyczka narzędziowa
Max for Live

Wielce przydatna i genialna w swej prostocie wtyczka. Szczególnie jeśli Wasza sesja w Abletonie utyła na tyle, że ledwo się rusza, a każdy ruch grozi upadkiem, bez możliwości podniesienia się. W takich sesjach zdarzają się wtyczki, które korzystają z zasobów komputera, nawet jeśli nie przetwarzają dźwięku. I właśnie z myślą o takich klientach, wkręcających się na imprezę na krzywy ryj, powstał Mute Mean Disable.

Wrzucasz wtyczkę na ścieżkę i w momencie, gdy ją wyciszysz, wszystkie inne wtyczki znajdujące się po prawej stronie od Mute Mean Disable przestają korzystać z mocy komputera. Jeśli więc umieścimy ją na początku łańcucha, uziemimy wszystkie inne wtyczki. Możemy jednak umieścić ją w środku, decydując tym samym, która jego część będzie poddana działaniu Mute Mean Disable. Wtyczkę można skonfigurować tak, że automatycznie zapamiętuje stan wszystkich pozostałych, za każdym razem, gdy wciskamy ikonę Mute. Jedynym ograniczeniem jest to, że wtyczka „nie wie” jaka jest zawartość zgrupowanego Racka. Must have.

Peter McCulloch AnalogKick (bezpłatna)
syntezator
Max for Live


Kolejna wtyczka emulująca brzmienie stopy z Rolanda TR-808? Serio? SERIO? Owszem. Z dwóch powodów. Po pierwsze, AnalogKick brzmi bardzo dobrze oraz znacznie poszerza możliwości oryginału. Po drugie, jest za darmo. Ma siedem sekcji, a najważniejsze znajdują się na górze. Po lewej stronie jest obwiednia VCA, a tuż obok obwiednia odpowiedzialna za kształtowanie częstotliwości oscylatora (można je sparować). Dalej jest prosta sekcja modulacji FM, a poniżej Mix, która umożliwia ustawienie proporcji pomiędzy transjentem a „ciałem” stopy. Tuż obok pyszni się przester w dwóch odcieniach oraz podstawowa korekcja pozwalająca zapanować nad całością brzmienia. W prawym dolnym rogu znaleźć możemy innowacyjną sekcję presetów składającą się z dwóch slotów, pomiędzy którymi można płynnie przechodzić suwakiem A-B. Rozwiązanie znane z doskonałej maszyny perkusyjnej uTonic firmy Sonic Charge i aż dziw, że inni nie implementują go w swoich instrumentach.

Artykuł pochodzi z numeru:
Nowe wydanie Estrada i Studio
Estrada
i Studio
luty 2018
Kup teraz
Star icon
Produkty miesiąca
Earthworks SR117 - mikrofon pojemnościowy wokalny
Sennheiser HD 490 PRO Plus - słuchawki studyjne
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó