FantØm - Rozwijanie się w muzyce to moja ulubiona rzecz
Jego pierwsze profesjonalne produkcje z raperami mają na koncie miliony wyświetleń. Współpracował z wieloma artystami i jest kompleksowym producentem, który oprócz tworzenia bitów zajmuje się także mix/masteringiem i potrafi grać na instrumentach klawiszowych. Zapraszamy na wywiad z FantØmem, który opowiedział nam trochę o elastyczności producenckiej, ciągłym rozwoju oraz o własnych zapędach w stronę muzyki alternatywno-popowej.
Produkowałeś m.in. takie utwory jak "2018" Guziora, "Amaterasu" Osaki, "Hieny" Kubańczyka czy "Sport" Zeamsone’a. Ja jednak chciałbym zapytać Cię o współpracę, która tak naprawdę otworzyła Ci drogę do dalszej kariery. Jak to się stało, że zacząłeś współpracować z Michałem Graczykiem nad płytą "FIT" Tymka?
FantØm: To były czasy, kiedy po prostu śledziłem twórczość Michała. Ciężko było go tak naprawdę nie znać, bo był on wtedy na prawie każdej produkcji. W którymś momencie wrzucił na swoje instastory ogłoszenie, że prosi o podsyłanie mu bitów, bo szuka kogoś z kim mógłby współpracować. Wysłałem mu wtedy swoje produkcje to odpisał mi, że reszty już nawet nie sprawdza, bo wszystkie bity ode mnie mu siedzą. Pamiętam, że w okresie paru miesięcy zrobiliśmy kilkanaście bitów, a potem Tymek pisał pod nie teksty. Dostawałem prewki i nie mogłem dosłownie uwierzyć w to, że tak nagle zacząłem robić numery z kimś z mainstreamu. Byłem wtedy gdzieś na samym początku mojej drogi muzycznej. Produkowałem bity w pokoju i próbowałem do kogokolwiek podłapać kontakt, bo wiadomo, że najłatwiej taką współpracę złapać przez znajomości. Dlatego też napisałem do Michała i udało nam się złapać fajny przelot. Zaczęliśmy wymieniać się projektami, melodiami i ostatecznie 5 naszych wspólnych produkcji weszło na "FIT". Były to "Anioły i Demony", "Kłapią Gębą", "Jestem Tymek", "Ecstasy" i "Wokół Cieni". To prawda, że udało mi się zaistnieć na tych produkcjach, choć wtedy akurat też Tymek był na fali wznoszącej, więc było to nieco łatwiejsze. Przyznam jednak szczerze, że kompletnie nie spodziewałem się, że te numery wykręcą aż tak duże liczby. W każdym razie udało się je zrobić co pozwoliło mi w późniejszym czasie nawiązać parę ciekawych współprac.
Pisałeś do Graczyka będąc kompletnym nołnejmem?
Tak. Pamiętam, że nie miałem wtedy nawet jeszcze do końca wybranej ksywy. Próbowałem się gdzieś przedostać z moimi produkcjami i tuż przed współpracą z Michałem udało mi się złapać kontakt z Zeamsonem. Mega się z tego cieszyłem, bo była to tak naprawdę moja pierwsza sprzedaż dla kogoś większego. To był okres, gdzie wysyłałem mailami bity do wszystkich adresów mailowych, które udało mi się znaleźć na social mediach raperów. Akurat od razu po wysłaniu paczki odezwał się do mnie Zeamsone i spodobał mu się bit pod "Sport". Miłą niespodzianką było natomiast dla mnie to, że przy premierze kawałka okazało się, że gościnnie pojawił się na nim Young Igi. Kompletnie się tego nie spodziewałem. Sporo wtedy słuchałem Igiego, więc dużo to dla mnie znaczyło. Sądzę, że wyszedł nam fajny numer, choć jak teraz go słucham to trochę bym w nim pozmieniał. To jest takie zauważenie swoich błędów po czasie i wyrabianie własnego stylu. Myślę, że to ważny proces, choć wymaga czasu, aby go zrozumieć.
Miałeś kiedyś takie sytuacje, że ktoś właśnie nie zauważał swoich błędów i był zamknięty na jakiekolwiek poprawki?
Oczywiście, że tak. Przez ostatni rok pracowałem bezpośrednio z różnymi artystami i był naprawdę duży rozstrzał. Są właśnie też tacy, którzy muszą dostać dokładnie to czego chcą. Często miałem taką sytuacje, że ktoś nie odpuszczał dopóki nie wyprodukowałem takiego bitu, który zawierał wszystkie elementy z type beatu przyniesionego do studia. Natomiast jeszcze częściej borykałem się z takim problemem, że raper chciał np. jakiś efekt na swoim wokalu czy zmianę w aranżu, ale kompletnie nie potrafił tego zakomunikować w poprawny sposób. W takich sytuacjach posługują się oni najczęściej mało profesjonalnym językiem, więc ciężko jest zrozumieć ich intencje. Więcej miałem takich problemów przy miksowaniu i masterowaniu utworów, niż przy samych bitach.
A Ty na ile jesteś elastyczny, żeby się do takich ludzi dostosowywać? Próbujesz przepychać swoje pomysły, żeby chociaż cokolwiek dodać od siebie do danego utworu?
Przyznaję, że jestem ogólnie dość zamkniętą osobą, ale jeżeli chodzi o sesje z artystą w studio to nie umiem nie dołożyć czegoś od siebie. Produkuje muzykę na komputerze, używam wszystkich moich dźwięków, wiem gdzie się co znajduje, więc z łatwości przychodzi mi takie wplatanie swoich paru nutek do utworu. Według mnie ważna jest też elastyczność podczas sesji z artystami. Ja robię je raz z artystami popowymi, czasami alternatywnymi, a sam za to słucham jeszcze innej muzyki. W tych czasach ważne jest, żeby umieć się dostosować do danej sesji. Ja najbardziej lubię jak taki artysta przyjdzie, porozmawia, puści parę rzeczy, którymi możemy się zainspirować, a później łączymy swoje wizje. Po tych kilku utworach wiem, co takiej osobie się podoba i wyobrażam sobie jak może wyglądać nasza produkcja. Dla mnie jako realizatora i producenta istotne jest żeby artysta, z którym współpracuje czuł całym sobą to co robimy i mógł potem pokazać pełnię swoich emocji przy wbijaniu wokali. Przy swoich produkcjach najczęściej współpracuję z Jędrkiem Wołodko, który częściej niż ja zajmuje się realizacją. On jest bardzo dobrym gitarzystą i wokalistą, więc przy realizacji może w prosty sposób pomóc wokaliście coś przyśpiewać czy pomóc melodyjnie. Zawsze staramy się wydobyć z kogoś te emocje, żeby brzmiało to bardzo żywo. Uważamy, że właśnie to przyciąga audytorium. Ludzie chcą słyszeć jak artysta daje z siebie wszystko. W rapie, który aktualnie jest popularny słychać dużo emocji, które dodatkowe są uwydatniane jakimiś modulacjami głosu, efektami czy przesadnym akcentowaniem. Świadomość tego jest ważna w pracy realizatora co doceniają artyści, którzy potem słuchają swojego kawałka i mają efekt wow, bo udało im się dzięki temu wejść na kolejny poziom.
Czy te sesje z artystami popowymi i alternatywnymi to coś typu np. zlecenie od Universala na stworzenie utworu dla uczestnika The Voice of Poland?
Raczej robiłem je głównie z osobami, które znam przez znajomych, a które właśnie tworzą muzykę popową czy alternatywną. To byli po prostu dobrzy wokaliści, a my z Jędrkiem stwierdziliśmy, że zrobimy z nimi te utwory, żeby też się trochę podszkolić w innych gatunkach. Natomiast zdarzały się też takie sesje w Universalu, gdzie nas bardzo ciepło przyjęli. Zrobiliśmy tam właśnie utwór jednej dziewczynie, która brała udział w The Voice of Poland. Nie ukrywam, że z Jędrkiem bardzo dobrze czujemy się jeśli chodzi o prowadzenie takich sesji alternatywno-popowych. On jest świetnym gitarzystą, a ja potrafię grać na na instrumentach klawiszowych. Zgrywamy nasze umiejętności i często udaje nam się stworzyć po prostu coś fajnego, a pomysłów na takich sesjach nie brakuje. Mieliśmy też okazję z Jędrkiem realizować i produkować tam parę utworów tylko, że jeszcze nie są dostępne w sieci. Wydaje mi się, że chyba tylko te utwory z naszymi znajomymi są na razie opublikowane, a na resztę trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Tworzyliśmy np. z Marcinem Zaworą, Ola Olszewską, ale też np. z Michałem Szczygłem. Michał to bardzo fajny i utalentowany gość. Ma super głos i jak wpada na sesje to z automatu pisze i tworzy takie topline’y, że można być w szoku. Pamiętam, że raz wpadł na super pomysł i nagrał samo nucenie pod bit, a ja do tej pory mam w głowie tę jego melodię co do nutki. Na pewno z Jędrkiem w planach mamy dużo więcej sesji jak tylko uda nam się zaaranżować miejsce do działania. Jesteśmy elastyczni i chcielibyśmy tworzyć utwory także w stylistyce alternatywno-popowej, bo w muzyce zawsze znajdzie się coś nowego do odkrycia.
A jak takie sesje popowo-alternatywne wpływają na tworzone przez Ciebie bity hip-hopowe? Próbujesz odróżniać te światy?
Właśnie nie próbuje ich odróżniać, a wręcz przeciwnie. Bardzo lubię ze sobą łączyć różne światy muzyczne, a najbardziej słychać to w mojej muzyce tworzonej wspólnie z Jędrkiem. Nie mam takiego poczucia, że muszę przenosić się między jednym, a drugim światem. Były natomiast takie momenty, że miałem lekki mętlik w głowie bo jednego dnia np. rano miałem sesje z powiedzmy takimi ulicznymi raperami, podczas której tworzyliśmy oldschoolowy hip-hop, potem miałem nagrywki do utworu popowo-alternatywnego, a wieczorem kończyłem miks/master dla Genzie (z Ekipy Friza). Taki rozstrzał od rapu, przez pop po muzykę influencerów w jednym dniu wykształcił u mnie łatwość i płynność w zmienianiu styli. Nie muszę opuszczać żadnego świata, żeby zrobić rzecz w innym gatunku. A udało mi się tego nauczyć tak naprawdę po roku praktyki.
Masz jakieś swoje studio, czy wszystko tworzysz u siebie w domu?
Na ten moment wszystko dzieje się u mnie na chacie, ale jeszcze w tym roku mamy w planie otworzyć swoje studio, gdzie będziemy działać razem z Jędrkiem. Nie ukrywam, że bardzo zwiększyłoby to nam komfort pracy. Wcześniej przez krótki okres pracowaliśmy w paru studiach, więc wiemy jak to jest. Chcemy też założyć własną działalność i zacząć regularnie przeprowadzać sesje nagraniowe w naszym studio. Wydaje mi się, że w tych czasach artyści zyskują ogromną wartość przychodząc do producenta, który jest w stanie od początku do końca zrobić im utwór. Mogą wtedy powierzyć mu wszystkie swoje pomysły i nie rozbijać tego procesu na więcej osób. Już teraz się to dzieje, że artyści zwracają się do mnie o produkcję utworu i wtedy ja przez cały proces ogarniam wszystkie rzeczy, razem z mix/masterem, a także dodaje artystyczną cząstkę siebie.
Na pewno pozwoliłoby to Wam rozwinąć skrzydła. Sam fakt, że mielibyście swoją strefę twórczą, w której dodatkowo moglibyście przebywać kiedy chcecie.
Mieliśmy jakiś czas temu dostęp do studia przez około pół roku. Sami je nawet zbudowaliśmy. Z czasem jednak stwierdziliśmy, że dużo bardziej wolimy działać na swoich zasadach niż na tych narzuconych przez właścicieli studia i z niego zrezygnowaliśmy. Dużo się wtedy działo i pomimo chaosu faktycznie posiadanie dostępu do studia bardzo nam pomogło rozwinąć skrzydła. Całe dnie prowadziliśmy przeróżne nagrywki, miksy czy sesje, a na sam koniec dnia siadaliśmy porobić swoją muzykę. Mi nawet wystarczało to, żeby porobić sobie luźne bity na słuchawkach gdzieś z boku. Takie miejsce, gdzie możesz się trochę odciąć od świata i skupić się w pełni na swojej twórczości to świetna sprawa dla producentów, którzy przede wszystkim chcą być elastyczni i robić różne rzeczy. Na ten moment jesteśmy w trakcie budowania własnego miejsca, które mamy nadzieję posłuży nam na dłuższy czas.
A jakbyśmy się cofnęli ileś lat wstecz to pamiętasz dokładnie swoje początki z muzyką? Jak to się stało, że zacząłeś produkować bity?
Jak byłem w podstawówce to chodziłem na muzykę i grałem na keyboardzie. W gimnazjum zmieniły mi się zainteresowania i głównie poświęcałem czas na granie w koszykówkę. Dopiero 5 lat temu jak przechodziłem do technikum to zainteresowałem się produkcją muzyczną. Pewnego dnia wieczorem trafiłem na poradnik dotyczący FL Studio i strasznie mnie to wciągnęło. Pamiętam, że tego dnia oglądałem te poradniki do samego rana. Bardzo łatwo było w nim zacząć, bo był prosty, a przez to zachęcający. Po 2 latach jak zacząłem miksować dużo rzeczy to przesiadłem się na Abletona, bo wydawał mi się dużo wygodniejszy i też wiele osób go polecało. Pamiętam, że jak jeszcze pracowałem na FL-u to nie było mnie stać na jakiś lepszy sprzęt, więc moje głośniki, które oryginalnie były białe zaczęły już wpadać w żółty kolor. Nie pamiętam jaki to był model głośników, ale z czasem udało mi się znaleźć coś lepszego. Na szczęście w tamtych czasach dużo grałem w gry komputerowe, więc miałem świetnej jakości słuchawki gamingowe HyperX Cloud 2. To zwłaszcza na nich produkowałem swoje bity i tak mi zostało do dziś, że jestem wielkim fanem produkowanie muzyki na słuchawkach. Czuje się wtedy najpewniej i aktualnie mam nawet słuchawki droższe od pary monitorów.
To jeśli dobrze liczę to jakoś niedawno musiałeś skończyć technikum.
Tak, skończyłem je rok temu. Napisałem maturę i od razu zacząłem pracę w studiu, w którym przez około pół roku produkowałem i miksowałem różne rzeczy na polskim rynku. Myślałem, żeby zapisać się na studia muzyczne albo pójść do jakiejś szkoły w tym kierunku, ale szczerze mówiąc to nie znalazłem w Polsce nic, co by mnie interesowało. Studia zagraniczne natomiast swoje kosztują, więc na razie się wstrzymuję.
A w okresie szkolnym chodziłeś do jakiejś szkoły muzycznej?
Też nie. Raz natomiast byłem na przesłuchaniu w tego typu szkole, ale od samego początku mi się tam nie za bardzo podobało. Kazali zagrać mi coś na pianinie, ale już po chwili np. poprawiali ułożenie rąk itp. co mnie strasznie irytowało, bo ja w tamtym czasie nie za bardzo zwracałem na to uwagę. Dodatkowo bardziej wtedy interesowałem się sportem niż muzyką, więc ostatecznie nie byłem w żadnej szkole muzycznej. Tak jak wspomniałem uczyłem się grać od podstawówki na keyboardzie i były to piosenki z filmów czy gier. Tak naprawdę to była moja podstawa do robienia bitów i bardzo mi to pomogło. Polecam każdemu granie na jakimkolwiek instrumencie, bo bardzo to otwiera głowę i potem płynnie można przejść w produkcję. W tym momencie często robię sobie takie sesje, że siadam przy pianinie i improwizuję. Wszystko to nagrywam, a później do tego siadam i wycinam z 8-10 loopów melodii, które następnie wykorzystuje w różnych produkcjach. To bardzo fajna metoda, która ułatwia tworzenie.
Opierasz się tylko na grze na instrumentach klawiszowych czy jakieś inne też wchodzą w grę?
Czasami jeszcze gram na padach perkusyjnych, ale przede wszystkim korzystam z klawiszy. Od roku potrafię już na nich grać płynnie, co pozwala mi usiąść i krótkim czasie wymyślić ciekawą melodię, która brzmi też dobrze od strony technicznej. Nauczenie się harmonii, skal i tonacji pozwala pójść o krok wyżej w produkcji. Gdy zrozumiesz podstawy działania np. harmonii to wiesz potem gdzie są limity i ile możesz z tego wycisnąć. To jest naprawdę duży świat do odkrycia, a ja mam w wrażenie, że każdego dnia uczę się nowych rzeczy. W pokoju mam nawet pełnowymiarowe pianino, przy którym robię sobie takie dłuższe sesje grania, lecz przy produkcji korzystam głównie z klawiatury laptopa.
Nie posiadasz żadnej małej klawiatury sterującej?
Właśnie nie. Wszystko robię na klawiszach z laptopa i ewentualnie potem dorysowuje poprawki w piano rollu. Zwłaszcza, gdy tworzę bity hip-hopowe, bo do nich nie potrzebuję niczego więcej. Polecam ogólnie MacBooki, bo mają wbudowane świetnej jakości głośniki co pozwala tworzyć normalne bity nawet z łóżka nie używając ani jednego kabla. Wiadomo, że jak mam możliwość usiąść w studio i mieć pod ręka pianino to wtedy z niego korzystam. Tak samo, gdy potrzebuję bardziej skomplikowanych akordów to siadam do klawiszy, które mają więcej niż 2 oktawy.
A jak w takim razie wygląda Twój setup pokojowo-studyjny?
Korzystam z MacBooka pro 16 z i9, bo nie załapałem się jeszcze na wersję M1. Monitory to dość standardowe rozwiązanie, czyli KRK ROKIT Classic 5, które mam już parę lat i w tym momencie w sumie nie potrzebuję niczego większego. W studio pracowałem i miksowałem natomiast na EVE audio SC207. Długi czas korzystałem także z interfejsu Focusrite Scarlett Solo, ale jakiś czas temu przerzuciłem się na Universal Audio Apollo Solo. Stwierdziłem, że jest on idealny dla mnie, bo świetnie sprawdza się w warunkach pokojowych. Posiada też łatwość przenoszenia, więc często biorę go z laptopem i słuchawkami do plecaka i to już mi totalnie wystarcza, żeby zrobić gdzieś miks. Uwielbiam moje słuchawki Beyerdynamic DT 1990 Pro, bo na niczym innym nie słyszałem takiej przestrzeni i głębi dźwięku jak na nich. Działają też świetnie w połączeniu z Universal Audio, więc jest to mój główny zestaw jeśli chodzi o miks/master, chociaż podejrzewam, że się to zmieni gdy wprowadzimy się do naszego nowego studia. Do produkcji jeszcze używam niedawno kupionego małego syntezatora analogowo-cyfrowego Arturia Microfreak, który jest dość ciekawym, dobrym i tanim rozwiązanie dla kogoś, kto chciałby rozpocząć swoją przygodę z syntezą dźwięku i sound designem. Ma dużo różnych oscylatorów, ciekawych opcji modulacji, a także dotykową klawiaturę zamiast standardowej wciskanej, która stymuluje nowe pomysły na melodie. Bardzo polecam taki sprzęt, bo to dobra okazja, żeby się pobawić dźwiękiem, a także fajnie wykorzystać to w swoich produkcjach, bo brzmienie z fizycznego syntezatora jest o wiele żywsze. Dodatkowo mam jeszcze pełnowymiarowe pianino cyfrowe Casio CDP-S100 z wbudowanymi głośnikami. W tym sprzęcie nie ukrywam zależy mi najbardziej na tej pełnowymiarowej klawiaturze, aby móc grać sobie mniej więcej tak, jak na prawdziwym pianinie. Do tej pory miałem keyboard, który posiadał tylko 5 oktaw co niejednokrotnie mnie ograniczało. Na ten moment nie potrzebuje już nic więcej, aby się dalej rozwijać.
A masz jakieś ulubione wtyczki?
Jeśli chodzi o wtyczki instrumentalne to moją ulubioną jest Serum, w której spędziłem w sumie najwięcej czasu, aby zrozumieć syntezę dźwięku jak i samą wtyczkę. Przy popowo-alternatywach produkcjach korzystam również z wtyczki Komplete Kontrol i ze wszystkich wtyczek od Native Instruments. Bardzo podobają mi się od nich brzmienia pianina, skrzypiec czy basu. Jako trzeci wymieniłbym Analog Lab, który posiada bardzo znajome dźwięki i synthowe klimaty. To takie moje ulubione wirtualne instrumenty, które bardzo pomogły mi w produkcji wielu utworów. Jeżeli chodzi o efekty to zdecydowanie Oxford Inflator, soothe2 i Vulf Compressor.
A jakie masz ogólnie podejście do sprzętu? Wolałbyś wszystko kręcić na zewnętrznych syntezatorach, czy jednak preferujesz używać VST i nie mieć żadnego sprzętu na stole?
Szczerze mówiąc to żadne z tych. Na co dzień działam głównie na komputerze, bo tak się po prostu nauczyłem i nie miałem nigdy jakiejś większej styczności z syntezatorami. Natomiast bardzo interesuje mnie synteza dźwięku i głównie też po to kupiłem fizyczny syntezator, żeby móc bardziej zgłębić ten temat. Słyszałem dużo razy, że analogowe brzmienia są bardzo unikatowe, jednak nie wydaje mi się, żeby przeciętny słuchacz zwracał na to uwagę. Ja najczęściej korzystam z wtyczek, które emulują oldschoolowe syntezatory i różne ciekawe instrumenty. Jednak nie ukrywam, że w przyszłości bardzo chętnie pobawiłbym się czy to syntezatorami analogowymi czy modularnymi, bo wydaje mi się, że można na nich stworzyć bardzo oryginalne rzeczy i wyjść poza granice, które jednak istnieją w DAWie. Mam wrażenie, że DAW to też taka lekka pułapka, przy której można wpaść w schemat tworzenia. Sam tak mam, że np. przy wielu produkcjach korzystam z tych samych dźwięków, czy robię mimowolnie podobne do siebie patenty. Najczęściej słyszę to dopiero, gdy robię odsłuch całości utworu i szczerze wolałbym tego unikać. Wydaje mi się, że na fizycznych syntezatorach jest dużo większa przyjemność z odkrywania brzmień i tworzenia rzeczy totalnie od początku. Takie są moje przemyślenia po korzystaniu z Arturia Microfreak i nie ukrywam, że w przyszłości chciałbym pobawić się więcej takim sprzętem. Jednak na ten moment po prostu mnie na to nie stać, więc zostanę jeszcze przez jakiś czas przy laptopie i DAWie.
DAW zmusza do poprawności?
Tak. Samo to, że możesz sobie ustawić skalę w piano rollu i zaznaczyć opcję, żeby pokazywało Ci tylko poprawne nuty. Z jednej strony to ułatwienie dla ludzi, którzy nie znają sie na teorii muzyki, a chcieliby spróbować swoich sił, ale z drugiej strony potrafi być to ograniczające. Ja natomiast jak już widzę siatkę w MIDI i te wszystkie możliwości akordów to już wolę sobie usiąść do klawiszy i coś zagrać, a potem nawet tego nie kwantyzować. Mam takie podejście, że jeżeli coś brzmi żywo i łatwo się zapętla to jest to dobry kierunek, żeby stworzyć coś fajnego. Ludzie bardziej lubią, gdy coś brzmi naturalnie i żywo, niż idealnie, a wręcz kwadratowo. Ktoś kto zajmuje się na co dzień tworzeniem muzyki taką zbyt dużą poprawność od razu wyhaczy. Według mnie tak naprawdę w muzyce liczą się szczególnie takie małe rzeczy, mikro przesunięcia nutek czy nierówności, które sprawiają, że powstaje ciekawy groove albo unikatowa melodia czy patent, których nikt nigdy wcześniej niż użył. Dlatego ja staram się jak najbardziej eksperymentować i odchodzić od układania kwadratowej perkusji w MIDI. Wolę posłuchać melodii, którą zrobiłem, zagrać do niej rytm na padach i zrzucić z siebie to pierwsze uczucie jak powinna brzmieć perkusja w tym utworze. Pierwsze podejście często wychodzi najlepiej, a późniejsze dłubanie w nim może tylko pogorszyć sytuację. Gdy nie mam pomysłu lub nie chcę robić kolejny raz prostej, trapowej perkusji to wtedy na warsztat biorę właśnie pady i niemal zawsze wydaje się to być dobre rozwiązanie. Nie ukrywam natomiast, że lubię sobie też czasami zrobić główna perkusję ze stopy, werbla i prostego hihatu, a resztę perkusji wypełnić jakimś pociętym loopem, który dorabia smaczki rytmiczne. Mam wrażenie, że jest to szybsza droga do zrobienia żywej perkusji, która nie brzmi sztywno. Żywe brzmienia to dla mnie podstawa. Jak słyszę perkusję idealnie dopasowaną do siatki MIDI, którą od razu potrafię sobie zwizualizować w głowie to zaniża mi to wartość danej produkcji.
Już parę lat temu doszliśmy do takiego momentu w muzyce, że każdy powoli stroni od idealnych, plastikowych brzmień. Wszyscy chcieliby, żeby muzyka była żywa, nieidealna czy brudna.
I ja dokładnie miałem takie podejście jeszcze rok temu, że chciałem by wszystko było jak najbardziej czyste i klarowne. Każdy szum, klik czy nierówność musiała zniknąć, a najlepiej żeby w ogóle każdy element był jak najgłośniejszy. Zauważyłem jednak właśnie od jakiegoś czasu, że ludzie chcą brudnych brzmień i mnie też zaczęło to bardziej kręcić. Teraz często używam jakiś wzmacniaczy czy wtyczek typu Guitar Rig 6 Pro od Native Instruments i nawet nie używam ich do gitary tylko np. nakładam na wokal czy klawisze. Wszystko po to żeby uzyskać ciekawie brzmienia z przesterami i saturacjami. Wydaje mi się, że trochę wpłynęła na to wszystko lekka fala retro końca lat 90., że takie brudne brzmienia są aktualnie czymś nowym, świeżym i ludzie po prostu tego chcą. Często zdarzało nam się z Jędrkiem robić takie mocno gitarowe utwory raperom, ale też klasycznym wokalistom. Nadal jednak powstają utwory, którą są mega czyste, melodyjne, filmowe i emocjonalne. Staram się być świadomy tych wszystkich różnych brzmień i gatunków, bo mogę dzięki temu robić dużo fajnych eksperymentów. To samo tyczy się miksu, bo jest masa różnych efektów, których można użyć, ale najważniejsza jest świadomość, która pozwala Ci je w dobry sposób zastosować w danym utworze. Warto znać takie podstawy jak np. ustawienie attack release na kompresorze, który ma duże znaczenie w kształtowaniu brzmienia.
Za stylem retro kryje się kolejna pułapka, bo ludzie po prostu chcą tego co już znają. To tak jak raperzy chcą taki bit, jak usłyszeli na YouTube, a producenci natomiast uwielbiają eksperymentować.
Faktycznie często miałem takie myśli, że najbardziej cenię i lubię w muzyce to, że mogę w niej zrobić totalnie co chce. Eksperymentować, próbować nowych brzmień czy niesprawdzonych patentów, a potem przychodzi do mnie raper i woli coś prostego, co ma mało elementów, nie jest zbyt skomplikowane i przepchane rytmicznie. Najlepiej też, żeby nie zmieniało się aranżacyjnie jakoś za bardzo, bo będzie mu wtedy łatwo napisać tekst. Mam nadzieję, że będzie się to trochę zmieniać i będzie potrzebne więcej myślenia aranżacyjnego. Teraz dobrym przykładem jest kawałek Maty „JESTEM POJ384NY", który moim zdaniem jest bardzo dobrze przemyślany i zaaranżowany brzmieniowo. Uważam, że może niedługo w taką stronę to pójść, że producenci zaczną bardziej wyżywać się przy aranżacji bitów niż przy samym tworzeniu melodii czy perkusji. Uwielbiam w moim zawodzie to, że mogę jednego dnia zrobić na zajawce drillowy bit, a następnego dnia stworzyć już coś totalnie z innej bajki. Chciałbym tak poprowadzić moją karierę, żeby mieć tę swobodę i wybór. Przez ostatnie pół roku pracowałem w studio nagrań w Krakowie, gdzie czułem się trochę ograniczony, bo dostawałem dużo zleceń typu: raper zrobił utwór na bicie z YouTube’a i moim zadaniem było zrobić taki bit, który będzie jak najbardziej do niego zbliżony. Ja chciałem zrobić natomiast wszystko, żeby jednak brzmiało to inaczej, bo uważam, że to bardzo słabe kopiować kogoś pomysł 1 do 1. Nigdy w życiu bym się pod czymś takim nie podpisał. Taka odtwórcza praca była dla mnie największym problemem i muszę powiedzieć, że po paru takich utworach zrobionych tygodniowo strasznie mnie to blokowało. Zdarzały się oczywiście momenty, że jakiś raper pozwolił mi się pobawić bitem, ale na końcu feedback i tak był taki, że musi to być zbliżone do bitu referencyjnego. Trzeba sobie jakoś radzić, więc te odrzuconą wersję bitu wrzucałem do paczki, którą następnie wysyłałem do raperów. Nie lubię marnowania czasu, więc jeśli jakaś fajna melodia czy bit nie zostaną zużyte to staram się je wykorzystać w innych projektach. Mogę polecić taki schemat działania, bo już od roku regularnie co miesiąc wchodzę w swoje wszystkie projekty i eksportuje ciekawe i niewykorzystane pętle, fille perkusyjne, sample czy MIDI. Po roku mam już folder z paroma gigabajtami swoich rzeczy, które zawsze mogę wykorzystać, bo wszystko co tam jest stworzyłem samodzielnie. To naprawdę mega pomocna rzecz, bo nawet jak nie mam pomysłu to wrzucam jakieś MIDI, trochę je zmieniam i dodaję jakąś gotową randomową perkusję. Dzięki temu mogę mieć świadomość jak może brzmieć efekt końcowy, do którego pewnie dotrę dopiero za jakiś czas. Usprawniło to moją pracę dwukrotnie jeśli chodzi o produkcję bitów.
A robiłeś kiedyś tak, że wrzucałeś paczkę swoich sampli do internetu i próbowałeś sprzedać?
Tak. Prowadzę z moim dobrym przyjacielem, producentem Galderem konto na BeatStarsie i wrzucamy tam bity od prawie 2 lat. Nazywamy się „hoodbangers". Od niedawna zaczęliśmy tam właśnie wrzucać również paczki MIDI, loop packi i drum kity stworzone z naszych dźwięków. Mamy je tam bardziej wyselekcjonowane i zorganizowane, żeby wyglądały jak profesjonalne paczki sampli.
Słyszałem, że na BeatStarsie ciężko się przebić ze względu na ilość materiałów, która się tam znajduje.
Szczególnie ciężko jest tam na rynku type beatów, bo my nawet wrzucając codziennie nowy beat, promując je jak się da, a nawet wkładając pieniądze w reklamy nie zyskujemy zbyt wielu sprzedaży. W ostatnim czasie sporo pracowaliśmy, żeby zaistnieć na beatstarsie i np. udało nam się sprzedać osobie z USA paczkę sampli bez żadnej promocji. Trochę nam to dało do myślenia, że może warto przyjąć taką strategię, żeby robić pokazowo bity na bazie własnych sampli i skupiać się przede wszystkim na ich brzmieniach oraz aranżacji. Następnie paczkę sampli wykorzystanych w tym bicie wrzucać jako produkt do kupienia. Chodzi o to, żeby bardziej celować w rynek producentów niż raperów, bo jeżeli przykujesz uwagę jakiegoś producenta brzmieniem swojego utworu to zastanowi się on nad zakupem paczki. Dużo osób już mi o tym mówiło, że to lepszy sposób niż budowanie swojego kanału z type beatami od zera. Tak samo lepiej tworzyć dużo loopów melodii i wysyłać je do producentów, którzy faktycznie sprzedają bity. Jeśli któryś producent sprzeda taki bit np. 100 razy to już naprawdę można zarobić na tym fajne pieniądze. Można też złapać jakiś rozgłos, gdy uda się taką produkcję sprzedać za granicą.
Wróćmy natomiast do wcześniej wspomnianego Twojego projektu z Jędrkiem. Dotychczas znałem Cię ze stricte hip-hopowych produkcji jak u Guziora czy Osaki. Natomiast z Jędrkiem tworzycie muzykę, która opiewa w gitary i żywe brzmienia. Mówiłeś, że jesteście przyjaciółmi ale jak to się w ogóle stało, że stworzyliście razem projekt, na który dograł się nawet Grubson?
Z Jędrkiem poznaliśmy się jakoś 2-3 lata temu przez znajomych ze świata muzyki. Pamiętam, że pewnego dnia usiedliśmy u mnie w domu, Jędrek przyniósł gitarę i zaczęliśmy razem tworzyć. Co ciekawe jako pierwszy powstał właśnie utwór „Dużo słów", do którego później dograł nam się Grubson. Z Jędrkiem dużo sobie wzajemnie zawdzięczamy, bo przez ostatnie te 2-3 lata uczyliśmy sie razem muzyki oraz czerpaliśmy od siebie wiedzę. Przy okazji udało nam sie zrobić płytę, a w tym momencie jesteśmy już na finiszu kolejnej. Bardzo dobrze nam sie współpracuje, więc pracujemy ze sobą praktycznie każdego dnia przeprowadzając sesje z artystami czy tworząc własne numery. Jędrek jest bardzo dobrym gitarzystą oraz wokalistą, a ja natomiast świetnie sprawdzam się w produkcji brzmienia, miksie czy graniu na klawiszach. Mamy podobne postrzeganie muzyki i świetnie się uzupełniamy. Jeśli chodzi o współpracę z Grubsonem to udało nam się złapać z nim kontakt przez wspólnych znajomych. Bardzo spodobał mu się nasz numer i postanowił się do niego dograć. Jesteśmy mu za to bardzo wdzięczni, bo to dzięki niemu ten numer dotarł do tak dużej liczby osób. W tym momencie ma on już ponad milion odtworzeń na Spotify, co mnie nawet bardziej cieszy niż 115 milionów wyświetleń pod „Aniołami i Demonami" na YouTube. Jest to nasza produkcja od A do Z, coś co nam grało w sercach, więc ma to dla mnie większa wartość niż numer, za ktory może i dostałem diamentową płytę, ale siedziałem nad nim 15 minut. To naturalne, że coś w co wkładasz dużo więcej serca ma dla mnie Ciebie później większe znaczenie.
Okazuje się, że Grubson jest bardzo otwarty na współpracę z mniejszymi artystami. Nawet z tymi spoza środowiska hip-hopowego.
Tak i ja to bardzo szanuje. Szczególnie kiedy ktoś działa w tej muzyce już naprawdę długo, a ma nadal otwartą głowę i nie boi się różnych nowych brzmień i współprac z artystami. Według mnie takie osoby są najbardziej kreatywne, potrafią wyjść ze swojej strefy komfortu i pokazać się od różnych stron. Dla mnie to ogromna wartość muzyczna i po prostu coś wspaniałego. Mam nadzieję, że będzie więcej osób z takim podejściem.
Widziałem natomiast ostatnio, że Qry wydał numer na Twoim bicie. Planujecie coś więcej, czy to była tylko taka pojedyncza produkcja?
Planujemy. Wraz z Jędrkiem dużo ostatnio pracowaliśmy z Qrym i stworzyliśmy wspólnie naprawdę dużo utworów. Bardzo dobrze nam się działało, a Qry jest mega elastyczny i otwarty na różne nowe brzmienia. Jesteśmy nadal w kontakcie i myślę, że w przyszłości na pewno jeszcze zrobimy razem niejeden numer. Na ten moment wyszły 2, czyli „Przez Ciebie" oraz „Mam Jedną Parę Butów". Razem z Jędrkiem stworzyliśmy do nich bity, realizowaliśmy wokale i zrobiliśmy też mix/master.
Na sam koniec chciałbym Cię zapytać o plany na przyszłość. Jak to będzie wyglądać u Ciebie w najbliższym czasie?
Przede wszystkim skupiam się na tym, aby jeszcze w tym roku otworzyć swoje studio w Krakowie i rozpocząć działalność gospodarczą, żeby móc na spokojnie prowadzić sesje. Dodatkowo chciałbym pozostać elastycznym twórcą i pracować jak najwięcej z ludźmi w studio. W dalszej przyszłości zainteresowałbym się bardziej tworzeniem muzyki do gier i filmów, bo sam dorastałem grając na klawiszach największe hity właśnie z takich produkcji. W tym momencie jednak pozostaje przy sesjach, bitach i mix/masterze. W tym wszystkim natomiast chodzi mi przede wszystkim o rozwój. Rozwijanie się w muzyce to moja ulubiona rzecz.