Kompresja w miksie

Mocno kompresuję swoje produkcje po to, żeby brzmiały jak topowe nagrania. Mam przez to problem z dynamiką. Po limiterze całości wokale i syntezatory w nagraniu brzmią jak zduszone w momencie gdy wchodzą np. szum oraz bębny. Nie mogę ściszyć efektów ani perkusji bo chcę, żeby się przebijała. Jak to pogodzić? Jak zrobić, żeby efekty i perkusja nie wpływały na resztę? / Eryk, Łódź

W tym temacie najwięcej mogą powiedzieć profesjonaliści zawodowo zajmujący się miksowaniem nagrań. O wypowiedź poprosiliśmy Łukasza Drozda, kompozytora, producenta i aranżera, znanego ze współpracy z takimi wykonawcami jak Formacja Nieżywych Schabuff, Kasia Popowska czy Piotr Kupicha.

Łukasz Drozd: „Magia kompresji polega na tym, że działa w tylko wtedy, gdy odpowiednio ją dawkujemy. Raczej mniej, niż więcej. Aby zachować moc uderzenia i dynamikę, i by wszystkie elementy były dobrze słyszalne, stosuję kompresję równoległą w odniesieniu do kilku grup – np. bębnów, sumy, głównego wokalu, czasem dla żywego basu. To pozwala ocalić cześć oryginalnej dynamiki bębnów i ich energię. Wtedy elementy tła są lepiej słyszalne, a poszczególne instrumenty nie walczą ze sobą w miksie. Można też ustrzec się przed nadmiernym pompowaniem i zduszeniem dźwięku. Dodatkowym atutem jest ‘przyklejenie’ się drugiego planu do najgłośniejszych elementów.

Problemem w swobodnym kompresowaniu może zbyt być duża ilość dźwięków w aranżu, w szczególności w dole pasma, np. zbyt długo wybrzmiewająca stopa czy bas. Mogą to też być złe proporcje – za dużo stopy, za mało wokalu. Wtedy kompresja tylko pogłębia problem. W takim przypadku zrobiłbym porządek – skrócił do niezbędnego minimum wybrzmienie stopy, tak by nie straciła walorów, a zyskała punkt. Grupę warstwy harmonicznej odfiltrowałbym filtrem HPF (150-250 Hz), tak samo jak grupę wokali dodatkowych.

Słowo klucz to ‘headroom’; zarówno w pojęciu miksu jak i aranżu. Nieraz zdarza mi się całkiem zrezygnować z niektórych ścieżek, inne bezlitośnie kluczuję po to, aby elementy w miksie pojawiały się naprzemiennie, a nie razem. Jeżeli jest to piosenka pop, to nie ma nic ważniejszego od wokalu – ma być odpowiednio głośny. Można schować w miksie rzeczy mniej istotne. Dla wokalu stosuję kompresję równoległą, aby był maksymalnie czytelny, nawet w głośnych momentach, oraz delikatnie kompresuję całość. W refrenie, który ma być głośniejszy, automatyką zdecydowanie wyrównuję różnicę wokalu względem muzyki. Podstawowy głos można zdublować na przynajmniej 3 ścieżkach, do tego dokładając drugie głosy. Chórków nie warto mocno kompresować, bo dzięki nim wokale nabierają masy w konfrontacji z bogatą warstwą muzyczną refrenu. Podstawa to prosty podział w miksie – wokale, bębny, bas i harmonia – ta kolejność nie jest przypadkowa.

Jeśli chodzi o finalizację, proponuję rozważyć ściszenie całych zwrotek (maksymalnie o 1 dB), by zwiększyć efekt uderzenia refrenu. Kompresja równoległa na sumie pomoże zwiększyć poziom średni – dzięki temu nie będzie trzeba mocno kompresować limiterem. Limiter powinien być możliwie transparentny, dlatego warto użyć krótkich czasów powrotu. Daje to zwarte, liniowe, mocne brzmienie bębnów bogate w transjenty. Także proporcje staja się bliższe oryginałowi”.

Artykuł pochodzi z numeru:
Nowe wydanie Estrada i Studio
Estrada
i Studio
luty 2017
Kup teraz
Star icon
Produkty miesiąca
Sennheiser MD 421 Kompakt
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó