Jerzy Herse, założyciel firmy Nyquista, która zajmuje się tworzeniem adaptacji akustycznych przekonuje, że w tym przypadku decydujące znaczenie ma akustyka. W naszej rozmowie opowiada o swojej dotychczasowej drodze zawodowej, która rozpoczęła się w jego mieszkaniu od własnoręcznej budowy sufitu z paneli rozpraszających dźwięk a dzisiaj doprowadziła do zrealizowania całościowego projektu adaptacji akustycznej w klubie Smolna, czyli jednym z najbardziej popularnych klubów w Polsce.
Na co w pierwszej kolejności zwracasz uwagę, kiedy przychodzisz na koncert do klubu?
Jerzy Herse: Niestety, na akustykę i zdaję sobie sprawę, że jest to już swego rodzaju „zboczenie zawodowe”. Mówię niestety, gdyż niejednokrotnie bywa to irytujące, kiedy nie potrafię bawić się przy muzyce mojego ulubionego artysty z powodu słabej jakości nagłośnienia. Zastanawiam się wtedy, co w danym pomieszczeniu należałoby zmienić, jakie rozwiązania zastosować, aby umożliwić słuchaczom odczuwanie przyjemności z obcowania z dźwiękiem. Z drugiej strony, potrafię docenić należycie zrealizowaną adaptację akustyczną – wtedy bawię się z dwukrotną mocą i ogromną przyjemnością.
Jesteś osobą, która od lat śledzi to, co dzieje się na scenie nowej muzyki, chodzisz na koncerty, jeździsz na festiwale. Jak z tej perspektywy oceniasz poziom rozwiązań akustycznych w miejscach, gdzie organizowane są wydarzenia kulturalne?
Mówiąc wprost, to dość słabo. Ludzie zarządzający klubami w zdecydowanej większości nie rozumieją, czym tak naprawdę jest akustyka. Często mylą ją z elektroakustyką, czyli po prostu z nagłośnieniem. Przeznaczając ogromne środki na głośniki twierdzą, że inwestują w akustykę, a tak naprawdę nie dbają o to, co znajduje się na ścianach tych pomieszczeń i jaki jest w nich pogłos. Niestety, wciąż w Polsce jest bardzo mało miejsc, w których adaptacja akustyczna realizowana jest tak, jak faktycznie powinna.
Wyobrażam sobie, że zarządcy klubów często stawiają sobie za cel umieszczenie w nich jak największych subwooferów, aby publiczność odczuwała ten fizyczny kontakt z dźwiękiem.
Wszystko się zgadza, tylko że trzeba też pamiętać o pewnych zjawiskach fizycznych, których nie sposób wyeliminować stawianiem nawet najmocniejszego nagłośnienia. Jeżeli fala akustyczna dla dźwięku o częstotliwości 50 Hz ma około 7 metrów długości, to ona nawet nie zdąży osiągnąć swojego pełnego okresu, a już trafia na jakąś przeszkodę. Efekt jest taki, że powstają miejsca w klubie, gdzie tego basu jest aż nadto (odbieramy go np. o 20 dB głośniej niż w innym miejscu) lub zupełnie go nie słyszymy. Prawidłowo wykonana adaptacja akustyczna powoduje wyrównanie niskich tonów, przez co są one słyszalne na tym samym poziomie w całej przestrzeni klubu.
Niestety, wciąż w Polsce jest bardzo mało miejsc, w których adaptacja akustyczna realizowana jest tak, jak faktycznie powinna.
Skąd u ciebie zainteresowanie tą tematyką?
Zawsze starałem się odbierać muzykę na jak najwyższym poziomie i przykładałem dużą wagę do jakości brzmienia, a kiedy zacząłem sam tworzyć moje domowe kino, chłonąłem tej wiedzy jeszcze więcej. Pierwsze głośniki, jakie kupiłem, to podstawowy zestaw 5.1. firmy Creative, dopiero z biegiem czasu rozwijałem ten setup do pełnoprawnego sound systemu ze wzmacniaczem kina domowego i wolno stojącymi kolumnami. Wydałem na niego trochę więcej pieniędzy i byłem mocno... zawiedziony. Nie było tego efektu „wow”, którego się spodziewałem. Miałem raczej poczucie, że wyrzuciłem pieniądze w błoto. Zastanawiałem się jednak, dlaczego tak się stało i właśnie wtedy pojawiło się zainteresowanie akustyką. Sporo czytałem na ten temat
i kiedy zacząłem wdrażać pierwsze rozwiązania, skok był tak ogromny, że już nie miałem najmniejszych wątpliwości, co do słuszności tej drogi.
O jakich rozwiązaniach mówisz?
Przede wszystkim na ścianie za głową umieściłem panele absorpcyjne. W normalnej sytuacji dźwięk mija nasze prawe ucho, odbija się od ściany za nami i w ten sposób dociera do lewego ucha – kąt padania jest równy kątowi odbicia. Aby uniknąć krzyżowych odbić i nakładania się fal dźwiękowych, a jednocześnie chcąc zachować stereofonię, zadbałem o tylną ścianę, żeby te odbicia wyeliminować. Skok jakości w odbiorze był tak wielki, że zdecydowałem się na zrealizowanie całościowej adaptacji akustycznej. Wziąłem się więc za budowanie sufitu z paneli rozpraszających typu skyline – Manhattan. Wiedziałem już o tym, że materiały odbijające muszą być możliwie jak najgęstsze i mieć budowę zamknięto-komórkową.
fot. Nyquista
Co to znaczy?
Najprościej mówiąc: kiedy lejemy wodę na taki materiał, to ona nie wsiąknie, tylko po nim spłynie. Podobnie jest z dźwiękiem, który ulegnie rozproszeniu i będzie „podany” dalej – podstawowym rozróżnieniem materiałów w akustyce jest podział na pochłaniające i odbijające. Do tych drugich zaliczane są wszystkie materiały twarde, takie jak drewno, kamień, panele podłogowe, terakota czy styrodur XPS, z którego wytworzone zostały panele Manhattan. Użycie jednego z tych dwóch rodzajów tworzyw (drewno lub XPS) zależy od tego, jaki efekt chcemy osiągnąć. Początkowo wydawało mi się, że na poprawę akustyki istnieje jedno konkretne rozwiązanie, tak jak w zadaniu matematycznym, gdzie 2+2=4. Z każdą kolejną realizacją uświadamiam sobie jednak, że w tym przypadku nie ma uniwersalnej metody, która zawsze i wszędzie się sprawdza.
Wróćmy zatem do twojego sufitu. Dlaczego zdecydowałeś się akurat na takie rozwiązanie?
Zależało mi na tzw. „poszerzeniu sceny”, a przy dźwięku wielokanałowym (minimum 5 głośników + subwoofer), czyli takim, jaki sobie tam zaplanowałem, jedynym rozsądnym miejscem do rozproszenia dźwięku był właśnie sufit. Użyłem tu konkretnego elementu: to stary dobry dyfuzor oparty na wzorze BBC oraz teorii Manfreda Schroedera – informacje o tym, w jaki sposób się go układa, dostępne są za darmo w internecie, ponieważ wiedzy matematycznej nie można opatentować. Jego poszczególne elementy zamówiłem w firmie reklamowej, która produkowała m.in. przestrzenne litery. Powiedziałem im dokładnie, jakich wymiarów potrzebuję, a oni mi je wycięli i dostarczyli. Moja cała późniejsza robota polegała na tym, że siedziałem z wydrukowanym schematem w ręku i przyklejałem kolejne klocki. Stworzyłem z nich 20 paneli, które miały za zadanie rozpraszać dźwięk, co oznacza, że było tam przynajmniej 20 miejsc odbijających dźwięk we wszystkich kierunkach, w tym również w kierunku słuchacza. Taki dyfuzor jest dla mnie pasywnym źródłem dźwięku – w normalnych sytuacjach, kiedy mamy płaski sufit, to tylko jedno miejsce kieruje dźwięk w naszą stronę. Natomiast jeśli każdy panel go rozprasza, to uzyskujemy wspominane „poszerzanie sceny”, czyli wydaje się nam, że słyszymy muzykę nie tylko z głośników, ale też z różnych części pomieszczenia. Pamiętam, że zanim umieściłem panele na suficie, w pokoju były takie miejsca, w których prawie w ogóle nie słyszałem muzyki. Po wykonaniu tego zabiegu słyszałem ją w każdym miejscu bardzo klarownie. Przedziwne doświadczenie.
Dlaczego?
Ponieważ było to dla mnie zupełnie nowe poznanie dźwięku. Tym bardziej, że na samym początku podchodziłem do całego zagadnienia akustyki dość sceptycznie. Wcześniej nie miałem po prostu okazji tego doświadczyć, gdyż osób posiadających taką wiedzę jest niewiele, a miejsc, w których adaptacja akustyczna wykonana została zgodnie ze sztuką, istnieje jeszcze mniej. Wtedy zrozumiałem, jak akustyka jest istotna i jak ogromne możliwości oferuje.
Powiedziałeś już o ścianach i suficie. Czy był jeszcze jakiś element, który złożył się na ten jakościowy skok, o którym wspominałeś?
Całości dopełniły pułapki basowe, które ściągają niskie częstotliwości – redukują dudnienia i fale stojące w pomieszczeniu. Nie bez znaczenia w tym wszystkim jest to, że absorpcja fali dźwiękowej polega na zamianie energii mechanicznej w energię cieplną. Fala dźwiękowa, która jest ciągłym ruchem cząsteczek, trafiając na jakąś porowatą przeszkodę, zaczyna błądzić po jej nierównościach i poprzez to tarcie wytwarza się ciepło. Dlatego też w miejscach odpowiednio dostosowanych akustycznie należy zadbać o dobrą wentylację. Po prostu robi się tam bardzo szybko ciepło.
To ten efekt sprawił, że zacząłeś myśleć o założeniu własnej firmy?
Dokładnie. Osoby, które mnie znają, wiedzą, że od zawsze moje mieszkanie było miejscem spotkań i większość ich uczestników mówiła mi, że nigdy wcześniej nie słyszała równie dobrego brzmienia jak u mnie. Te wszystkie pochlebne opinie były dla mnie ostatecznym bodźcem do działania. Co istotne, od zawsze zależało mi na tym, aby to wszystko dobrze wyglądało – chciałem połączyć akustykę z nowoczesnym designem. W pewnym momencie wspólnie z moim kolegą Jakubem Grzesiukiem zdecydowaliśmy się założyć firmę Nyquista. W pierwszej kolejności zakupiliśmy maszynę do wycinania kształtów z XPS’u. Tak się złożyło, że Kuba skończył inżynierię produkcji, więc od razu umiał obsługiwać to narzędzie. Jedną z naszych pierwszych realizacji była adaptacja akustyczna w nie istniejącym już klubie 1500m2. Swego czasu było to bardzo popularne miejsce w Warszawie i nie przesadzę mówiąc, że dołożyliśmy do tego sukcesu małą cegiełkę.
fot. Nyquista
Mówiłeś na początku o niskiej świadomości tych wszystkich zagadnień wśród właścicieli klubów, więc prawdopodobnie nie inaczej jest z osobami, które przychodzą na koncerty.
To wszystko oczywiście się zmienia, ale z naszego punktu widzenia najważniejsze, że naszą dobrą robotę zauważają firmy dystrybuujące sprzęt nagłośnieniowy. Im zależy na tym, aby adaptacja w danym miejscu była wykonana na dobrym poziomie, bo wtedy to uwydatnia walory ich sprzętu. Można powiedzieć, że niekiedy są bezpośrednim beneficjentem naszej pracy, gdyż później publiczność, która uczestniczy w danym wydarzeniu, mówi z uznaniem o głośnikach ich firmy. Naprawdę niewiele osób posiada nawet podstawową wiedzę z zakresu akustyki. Czasami śmieję się, że ludzie w starożytności i średniowieczu wiedzieli na ten temat więcej od nas. Jeśli popatrzymy na greckie amfiteatry czy średniowieczne kościoły, to od razu widać, że były one budowane z troską o odpowiednią akustykę. A dzisiaj okazuje się, że czas pogłosu w nowo powstałej Świątyni Opatrzności Bożej, gdzie mają odbywać się duże koncerty, to ponad 17 sekund. W takich warunkach dobry i zrozumiały odbiór muzyki nie jest w ogóle możliwy. Z tego co wiem, prowadzone są już prace mające zaradzić tej niekorzystnej sytuacji.
Czas pogłosu to problem, z którym najczęściej się borykacie?
Tak, jest to jeden z najważniejszych parametrów akustyki wnętrz, świadczący o jakości pomieszczenia. W klubach czas pogłosu to, obok izolacji akustycznej pomieszczenia oraz dynamiki basu, rzeczywiście najczęstszy problem. Co ciekawe, najczystszego oraz najbardziej dynamicznego basu możemy doświadczyć na wolnym powietrzu, np. na festiwalu Open Air. Dany dźwięk słyszymy tylko raz i później już do nas nie wraca – uderza z subwooferów, po czym rozchodzi się sferycznie. Dzięki temu słyszymy go dokładnie w tym momencie, w którym powinniśmy. W pomieszczeniu, niestety, nie jest to takie proste, gdyż czasami bas potrafi ciągnąć się nawet przez kilka sekund – odbijając się wielokrotnie od ścian.
W klubach czas pogłosu to, obok izolacji akustycznej pomieszczenia oraz dynamiki basu, rzeczywiście najczęstszy problem.
Co możecie zrobić, aby usunąć defekty, o których mówisz?
W pomieszczeniach to przeważnie sufit jest taką największą niezaadaptowaną przestrzenią, dlatego nim zajmujemy się z reguły na początku. Niezależnie, czy mówimy o klubie, mieszkaniu czy przestrzeni biurowej, to zawsze coś na tej ścianie jest i w mniejszym lub większym stopniu pełni funkcję absorpcyjną. Na suficie natomiast znajduje się ewentualnie oświetlenie. Pomieszczenia dobrze przygotowane akustycznie to takie, w których likwidujemy równoległości płaskich powierzchni, bo to z nich wynika w dużej mierze zbyt duży pogłos. Jeżeli natomiast chodzi o jakość rozchodzenia się niskich częstotliwości, to tutaj niezastąpione są pułapki basowe. W przypadku klubu, pułapki mogą być ukryte w specjalnych wnękach na ścianie lub zabudowane w rogach pomieszczenia. Stosujemy różnego rodzaju konstrukcje: od pułapek perforowanych, membranowych po rezonatory Helmholtza strojone na konkretne częstotliwości.
A podłoga?
Akurat z podłogą w klubie ciężko cokolwiek zrobić, ponieważ co chwila ktoś upuszcza szklankę z drinkiem lub gasi nogą papierosa. Plus jest taki, że po podłodze chodzą ludzie, czyli takie mobilne absorbery. Problem pojawia się, kiedy nikogo nie ma na parkiecie, ale to już zupełnie inna historia.
fot. Nyquista
Co może zrobić właściciel lokalu, którego sąsiedzi skarzą się na zbyt głośną muzykę?
To kolejny bardzo częsty problem, którym należy się zająć już na etapie projektowania danego lokalu. Niestety, właściciele klubów czy restauracji zgłaszają się do nas często w momencie, kiedy sprawa została zlekceważona, a sąsiedzi piszą skargi i wzywają policję. Istnieje szereg materiałów budowlanych oraz systemów izolacji, które mogą nam pomóc ograniczyć emitowany hałas, np. opatentowany przez nas gotowy system izolacji naściennej Nyquifix Pro. Jednak sprawa z izolacją jest dość skomplikowana, a diabeł tkwi w szczegółach. Dlatego pomiary akustyczne oraz dobry projekt to podstawa, zwłaszcza przed otworzeniem takiego klubu (czy innego lokalu usługowego), bo potem koszty mogą być nieporównywalnie większe.
Wspominałeś już klub 1500m2, ale działaliście również w Miłości, Niebie czy Smolnej. Z której realizacji jesteś najbardziej zadowolony?
Ze Smolnej. Myślę, że właśnie to miejsce daje nowe spojrzenie na to, jak dzisiaj powinien wyglądać klub muzyczny. Jest to zdecydowanie europejski lokal z prawdziwego zdarzenia. Osoby zarządzające tym miejscem przedstawiły dość specyficzne wymagania, ponieważ panele akustyczne miały być wykonane z... metalu. Ostatecznie udało nam się sprostać temu wyzwaniu, choć metal jest przecież tworzywem wybitnie nieakustycznym. Zastosowaliśmy perforowane panele z giętego metalu, za którymi znajdował się materiał absorpcyjny w postaci wełny poliestrowej, jednocześnie przepuszczającej i rozpraszającej światło. Dzięki temu mogliśmy umieścić tam jeszcze oświetlenie. Reasumując, nasze panele poza pełnieniem funkcji akustycznej dodatkowo świecą.
Brzmi to bardzo atrakcyjnie.
Dzięki takim realizacjom mogę powiedzieć, że całkowicie różnimy się od innych firm zajmujących się adaptacjami akustycznymi, bo non stop robimy coś nowego. Tak naprawdę moglibyśmy skoncentrować się na produkcji kilku sprawdzonych wzorów, ale to dla nas za mało. Staramy się dopasowywać akustykę do danego klimatu, czyli szukamy takich rozwiązań, które albo od razu rzucają się w oczy, albo są absolutnie dyskretne.
fot. Nyquista