Na produkowaniu hip-hopowych bitów zna się jak mało kto, a dowodzi temu chociażby 9 lat zajmowania się produkcją muzyczną, czy współprace z takimi artystami jak Taco Hemingway, Żabson czy Otsochodzi. O ewolucji hip-hopu, pokoleniu 2004+ czy kolektywie Night flu opowiedział mi 2latefor. Zapraszam do lektury.
Jak to się stało, że w ogóle zainteresowałeś się muzyką?
Historia zaczyna się od tego, że jako dzieciak przez 3 lata grałem w orkiestrze na trąbce. Można więc powiedzieć, że dzięki temu miałem pewne podstawy muzyczne. Może nie były one w stu procentach teoretyczne, bo nie uczyłem się tam stricte teorii, a raczej gry na samym instrumencie. Mimo to, nauczyłem się tam wielu przydatnych rzeczy. Za produkowanie muzyki zabrałem się w 2015 roku. W tym roku mija więc 9. rok mojej produkcji i mogę powiedzieć, że przez ten czas zdarzyło się naprawdę wiele fajnych rzeczy. Teraz jednak chciałbym, żeby weszło to na jeszcze wyższy poziom. Oczywiście będą się pojawiać pojedyncze rzeczy u innych osób, ale w tym momencie skupiam się na rozwijaniu kolektywu Night flu, który ma w swoich szeregach wielu młodych ludzi ze świeżym spojrzeniem na muzykę oraz chcących się rozwijać. Oprócz wydawania rzeczy w Polsce będziemy próbować przebić się z naszą muzyką też na zagraniczny rynek, choć to jak wiadomo wymaga już trochę więcej czasu.
Czy ten kolektyw ma działać na podobnych zasadach, na jakich działa nolyrics.?
Trochę tak, a trochę nie. Wspólne na pewno jest to, że jako producenci działamy pod jedną banderą. Jednak mimo tego nie podpisujemy się pod utworami jako Night flu, a po prostu każdy z nas podpisuje się własną ksywką. Chcemy, żeby każdy pracował na to, z jakimi utworami kojarzony będzie jego tag. W Night flu jest nas 11-stu, a każdy z nas ma inne upodobania muzyczne i stylowe. Chciałbym popchnąć chłopaków, żeby mieli okazję współpracować z różnymi osobami, bo uważam są mega dobrzy w tym co robią, a przez to, że są młodzi, to mają dużo fajnych pomysłów na bity. Sam często chylę czoła przed nimi, bo uważam, że są to naprawdę jakościowe rzeczy. Jedyne, czego im brakuje, to możliwości dotarcia gdzieś dalej ze swoją muzyką. Aktualnie najczęściej jest tak, że to ja dostaje po prostu zapytania o muzykę. Na podstawie tego, że pracowałem już niemal z każdym w Polsce to wiem, jaka produkcja podpasuje danemu wykonawcy i adekwatnie do tego dobieram sobie do duetu osobę z Nightflu. Tworzyłem już numery w przeróżnych gatunkach, więc dostaje zapytania o elektroniczne bity, czasami takie mega oldschoolowe, a jeszcze z innej strony o po prostu trapowe. Potrafię zrobić bit w każdym stylu i myślę, że to moja duża zaleta.
Gdzieś to wszystko zmierza do tego, że pewnie za jakiś czas założysz firmę, bo jesteś coraz bardziej rozchwytywany.
No poniekąd tak, choć nie wiem, czy nazwałbym to “byciem rozchwytywanym”. Znam wiele osób z tej branży, pracowałem z nimi i z niektórymi mam naprawdę dobry kontakt. Z resztą natomiast nasze drogi naturalnie się rozeszły po zrobieniu razem numeru. W zeszłym roku bardzo skupiłem się na tym, żeby pchnąć nieco ten kolektyw, bo wiem, że to coś, czego jeszcze w Polsce nie było. Od strony muzycznej, ale także wizualnej. Chciałbym, żeby niektóre numery już wyszły, bo wtedy zacznie mocniej klarować się wizja naszego kolektywu.
A czy to, z jakimi raperami się znasz wpływa na to, w jakim stylu muzykę produkujesz? Zawsze raperzy proszę Cię o bit w danym klimacie, czy czasami jednak to Ty wychodzisz z inicjatywą?
Najczęściej pracuję w ten sposób, że robię to co mi się podoba, a następnie rozsyłam to po ludziach. Czasami jednak dostaję zapytania o bit w danym tempie, klimacie albo taki, który podkreśli jakąś daną emocję. Nigdy natomiast nie zgadzam się na reprodukowanie bitów, ponieważ według mnie jest to kradzież wartości intelektualnej i po prostu zwykłe odtwórstwo.
Przeglądając sobie Twoją dyskografię nie da się nie zauważyć, że dużo numerów zrobiłeś z Żabsonem. Jak zaczęła się Wasza przygoda?
Na samym początku to w ogóle było tak, że byłem po prostu jego fanem, kupowałem płyty i bardzo śledziłem wszystko, co wydawał. To było już przy epce „Nie kumam”. W którymś momencie pojawił się na jego profilu post o treści „szukam dziwnych bitów”. Jako, że ja już robiłem wtedy bity to wysyłałem mu 3 linki w wiadomości prywatnej i napisałem „dziwne bity to jakie?” na co on odpisał „właśnie takie”. Finalnie te trzy bity znalazły się na albumie „To ziomal” i były to numery „Koperta”, „Ja zarabiam, Ty się bawisz” oraz „Bingo, które wyprodukowałem wspólnie z Hubim. Natomiast takim pierwszym raperem, z którym pracowałem był Młody West, który jest z podziemnej fali jak np. Vkie.
Vkiemu w sumie też jakiś czas temu robiłeś bit. Ten, na którym nagrał diss „Do zobaczenia Maciej”.
To prawda, choć w momencie w którym go produkowałem nie wiedziałem na co ten bit finalnie pójdzie. W momencie w którym pojawił się diss na Vkiego to akurat z ziomkiem robiłem bit. Mieliśmy taki pomysł, żeby zrobić taki, który nigdy nie dropi. Gdy go skończyliśmy to wysłałem go do Vkiego, bo mi do niego pasował. 3 godziny później Vkie wstawił na YouTube diss na tym bicie.
W tym beefie był poruszony temat podpisywania sie z wytwórniami raperów, którzy uznają się za underground. Nie sądzisz, że to się poniekąd wyklucza?
Szczerze mówiąc, nie mnie to oceniać. Wydaje mi się natomiast, że jeśli dana wytwórnia daje fajny procent na publishing i nie ogranicza kreatywności w żaden sposób, czy nie narzuca swojej wizji na wydawnictwa to myślę, że jest to jak najbardziej w porządku. Po coś te wytwórnie jednak istnieją, ale warto się z nimi podpisywać dopiero wtedy, gdy ma się już jakąś konkretną pozycję. Wtedy ma się w ogóle inne pole do negocjacji.
A Ty chciałbyś się kiedyś podpisać z jakimś publisherem?
Kiedyś pewnie tak, a nawet już jakiś czas temu rozważałem oferty, którą dostałem od Revolume i Sony. Finalnie postanowiłem jeszcze przez jakiś czas zostać niezależny. Jednak jak pojawi się w przyszłości jakaś sensowna propozycja, to na pewno ją rozważę.
Powiedziałeś, że w sumie produkujesz beaty już 9 lat. Trzeba mieć trochę wytrwałości w sobie, żeby w tym trwać, bo wiadomo, że nie ma samych udanych dni.
To na pewno. Dużo razy zdarzało mi się mieć jakieś wątpliwości, czy to jest na pewno ta droga, ale uważam, że trzeba mieć w sobie taką siłę woli po prostu, jeżeli chce się wchodzić w tą branżę. Jeżeli natomiast już to masz, to możesz naprawdę dużo zdziałać.
A wolisz wysyłać bity do raperów, czy pracować z nimi w studio?
Nie mam problemu ani z jedną ani z druga formą. Lubię natomiast po prostu kolaborować, bo każda osoba, z którą pracuję, będzie miała trochę inne spojrzenie na muzykę. Nawet jeżeli ktoś robi podobną muzykę to może mieć np. inny sposób myślenia, używać innych instrumentów czy zabiegów. Myślę, że jest to mega odświeżające, szczególnie jeżeli chodzi o młodych ludzi, bo to właśnie oni mają wiele niekonwencjonalnych pomysłów. Zauważyłem, że ludzie urodzeni powyżej 2004 roku już są innymi ludźmi w jakimś sensie i inaczej patrzą na świat. Uważam że np. Waima to unikalny gracz na naszej scenie, który pokazuje, że młodzi są aktualnie bezkompromisowi. Oni chcą przekazać nam swoją wizję świata i nic ich przed tym nie krępuje.
Czujesz ich oddech na plecach?
Trochę tak, ale czuję, że to jest zdrowe. Dzięki temu staje się coraz lepszy, zwiększam zakres swoich kompetencji czy nabywam nowe umiejętności. Działa to tak samo jak swego czasu zdrowa rywalizacja między Cristiano Ronaldo, a Leo Messim. Obaj bylo geniuszami w swojej dziedzinie, ale tak naprawdę gdyby jednego zabrakło to drugi nie wykręciłby takich wyników. Są natomiast przypadki ludzi, którzy już koło 30-stki przestają być aktualni. Ja staram się ciągle być na czasie, szukać nowych stylów, melodii czy brzmień. Czegoś, co aktualnie może być najświeższe i co można przenieść na polski rynek. Kiedyś bardziej byłem nastawiony na konkurowanie z innymi, lecz już od dłuższego czasu staram się, aby moje produkcje z dzisiaj były lepszego od tych z wczoraj. Dzięki temu mniej się stresuję. Mam świadomość, że na rynek wkraczają coraz to młodsi producenci, ale ja mam swoją kulturę pracy, robię 2-3 bity każdego dnia i czuję, że ta konsekwencja przynosi efekty. Takie 3 bity dziennie to też fajny zapis dnia i emocji, które Ci towarzyszą. Bit, które zrobię np. w czwartek rano może znacznie różnić się od tego, który zrobię w piątek wieczorem. Mogę czuć się wtedy inaczej, mogę np. wyjść do klubu i przeżyć tam jakieś historie, które wpłyną na moich następnych kilka produkcji.
A czy Ty też tak masz, że to negatywne emocje bardziej Cię inspirują?
Wydaje mi się, że kiedyś tak miałem, ale teraz żadna emocja nie jest mi straszna. Jestem w stanie dużo czerpać z radości co wcześniej o wiele rzadziej mi się zdarzało. Niby mówi się, że artyści tworzą swoje najlepsze dzieła, gdy trwają w jakiejś negatywnej emocji, ale ja nie do końca w to wierzę. Wydaje mi się, że nalepszy artysta jest wtedy, kiedy jest najbardziej zbalansowany. Podobnie jest z słuchaniem muzyki. Większośc ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy jak muzyka, której słuchają, wpływa na ich samopoczucie i postrzeganie świata. Fajnie jest kultywować pozytywne emocje, choć czasami ludzie po prostu szukają innych, tych bardziej negatywnych.
Myślę, że to właśnie pokolenie 2004+ pokazuje nam nie tylko to, że można robić pozytywne numery, ale też takie, w których liczy się przede wszystkim styl i flow, a nie tylko suchy tekst.
To prawda. Uważam, że już od paru lat się to zmienia. Kiedyś był bardzo duży nacisk na lirykę, ale teraz po Stanach Zjednoczonych nawet widać, że liryka choć nadal ma znaczenie, to jednak w dużej mierze chodzi w tym wszystkim o melodykę, flow i dobry bit. Aktualnie wiele dobrych numerów ze Stanów nie jest lirycznie wybitnych, a mimo to są popularne na całym świecie. To też tak naprawdę fenomen piosenek latynoskich, bo choć w Polsce tego aż tak nie widać to jednak wyświetlenia robione przez takiego Bad Bunny'ego są naprawdę ogromne. Ludzie po prostu chcą tego słuchać, choć w tekstach nie dzieje się nic fenomenalnego. Chodzi o to, żeby przede wszystkim poprowadzić tego słuchacza i dać mu poczuć klimat utworu. W Polsce mamy chociażby takiego Kizo, którego muzyka jest prosta, łatwa do przetrawienia oraz pozytywna. Ludzie lubią się do niej bawić, dlatego to ona przejmuje ten rynek. Myślę, że to proces, który może tylko postępować. Pamiętam jak Żabson wypuszczał pierwsze takie numery z mocniejszym bitem, które nie były jakoś mocno przekminione. Spadło na niego sporo hejtu, ale finalnie w jakiś sposób wprowadził ten styl do Polski. U nas w kraju jest trochę dziwna mentalność, bo na zachodnich rynkach typu Niemcy, Francja lub Włochy ludzie słuchają po prostu piosenek, które im się podobają, bez większego rozkminiania w jakim są one stylu itp. Wydaje się, jakby po prostu ludzie byli tam bardziej wyluzowani.
Ciężko jest też starać się na siłę powstrzymywać ewolucję tego gatunku. Rozwija się on bardzo szybko, a do tego pochłania coraz większą część rynku muzycznego. Albo nadążasz, albo wypadasz.
Trudno się z tym nie zgodzić, bo choć sam wychowywałem się na bardziej klasycznym hip-hopie jak Wu-Tang Clan czy Outkast to uważam, że muzyka ewoluuje, czy nam się to podoba, czy nie. Taka jest kolej rzeczy i można albo iść z duchem czasu albo po prostu przestać być aktualnym. Cieszy mnie natomiast to, że nawet w Polsce mamy osoby, które są jeszcze ze starej szkoły, ale mają świeże podejście i otwartą głowę. Świetnym przykładem jest tutaj chociażby Borixon czy Włodi.
To są też tacy ludzi, którzy podają rękę młodym, bo dobrze pamiętają, że sami kiedyś zaczynali i nie traktowano ich ulgowo.
I właśnie też o to w tym chodzi, żeby jednak łączyć siły z tym nowym, młodym pokoleniem. Takie połączenia dają dużo zarówno jednej jak i drugiej stronie. Co do samej starej szkoły to Ci raperzy, których tak często wymieniamy, to tak naprawdę jedni z największych, jacy istnieli w Polsce w swoim czasie. Natomiast większośc z nich przetrwała na tej scenie tak długo, ponieważ nie zamknęli się oni w swojej bańce i zawsze byli o krok przed wszystkimi. To dzięki temu przetrwali próbę czasu, a to już naprawdę duża sztuka. Myślę, że w przyszłości to właśnie Żabson może być jednym z tych, którzy taką próbę czasu przetrwają. Fajnie było natomiast też obserwować proces, kiedy słuchacze dorastali razem z nim i finalnie Żaba stał się jednym z większych raperów w naszym kraju.
To jest w ogóle świetna rzecz, kiedy słuchacz dorasta razem z artystą. Później przeradza się to w naprawdę fajne relacje, choć mam nadzieję, że słuchacze nie wierzą w każdy pojedynczy wers, który usłyszą na tracku.
Myślę, że każdy w końcu orientuje się, że nie każdy utwór można odbierać 100% na poważnie. To jest po prostu jakaś forma, której trzyma się artysta. Nie wszyscy raperzy ze Stanów Zjednoczonych, którzy nawijają o różnych przestępstwach, faktycznie te przestępstwa popełnili. Dużo jest tutaj kreacji wizerunku. Świetnym przykładem jest chociażby Future, który w wywiadach otwarcie mówi, że nie zażywa używek w takich ogromnych ilości, o jakich nawija w numerach. To jest po prostu kreacja. Myślę, że finalnie on zna te wszystkie stany z autopsji, ale już tak nie żyje, ponieważ jakby w tym trwał to albo przestałby być aktualny i nie robiłby tak dobrej muzyki, albo po prostu by nie żył.
Autorzy tekstów też nie zawsze opisują swoje przeżycia, ale np. historie swoich znajomych.
Tak, a nawet te gdzieś zasłyszane. To wszystko zależy od jednostki, tym bardziej, że w Stanach Zjednoczonych sporo artystów ma ghostwriterów. Tam też wszyscy otwarcie o tym mówią i zastanawiam się, kiedy ta tendencja przyjdzie do nas.
No w Polsce chyba się z tym jeszcze nie spotkałem. Co jest ciekawe, bo w innych gatunkach muzycznych nie ma tego problemu. Np. taki Mrozu wszędzie ma wpisanego Arka Sitarza z Rasmentalismu jako tekściarza i wszyscy są z tym ok.
Jak już mówisz o Mrozie to ostatnia jego płyta “Złote Bloki” to dla mnie jedna z najlepszych rzeczy, jaka wyszła w 2022 roku w Polsce. Samo to w jakim stylu on wrócił na nasz rynek oraz jak przedefiniował całą swoją muzykę jest dla mnie czymś genialnym. Zmienił dosłownie wszystko, stylem momentami zahacza nawet o R&B i ogólnie wszystkie elementy w jego płycie po prostu ze sobą współgrają.
Mi w tej całej ewolucji podoba się też to, że przez to, że on się po prostu sam zmienił i wydoroślał, to to samo stało się z jego muzyką.
To jest właśnie to, bo ja też bity, które zrobiłem parę lat temu nie jestem w żaden sposób porównać do tych, które robię teraz. Teraz już na pewno bym ich nie zrobił tak samo, bo jestem kompletnie innym człowiekiem. To się wszystko zgrało w dobrym momencie i dlatego powychodziły na nich fajne numery. Nasze stare rzeczy świetnie pokazują progres, jaki człowiek robi na przestrzeni lat. Natomiast przede wszystkim ważna jest droga do celu, a nie sam cel czy efekt końcowy. Cel zawsze będzie się zmieniał, bo gdy osiągniesz jeden to zaraz postawisz sobie następny.
A jakie Ty masz cele, a może nawet marzenia, które w tym momencie są dla ciebie priorytetem?
Chciałbym w tym roku dostać jakieś diamentowe wyróżnienie. Może się uda, bo niektóre single, gdzieś już wokół niego oscylują. Na pewno myślę o rozwijaniu ekipy Night flu, ale po głowie chodzi mi parę zagranicznych solowych współprac. Niemniej, te które niedługo oficjalnie wpadną mi w Polsce myślę, że zaskoczą niejednego słuchacza.
No to tak, jeszcze na koniec, zdradzisz może, na jakim sprzęcie i wtyczkach pracujesz?
Większość kariery pracowałem na FL Studio 11, ale od roku przesiadłem się na FL Studio 21 i jestem naprawdę zadowolony. Z wtyczek polecam Omnisphere, Electra i Analog Lab lub ewentualnie jego darmową wersję Analog Lab Play, która nie odstaje od pierwowzoru. Jeśli chodzi o hardware to działam na interfejsie Komplete Audio 1 oraz słuchawkach Beyerdynamic DT 990 Pro.