IK Multimedia Syntronik - wirtualny syntezator

Oprogramowanie | 03.09.2017 
Marka:  IK Multimedia
Nasz Typ

Idea wydaje się piękna. Zbyt piękna. Klasyczne, legendarne syntezatory w zasięgu myszki, za śmieszną cenę w porównaniu do sprzętowych oryginałów. Ile to już raz słyszeliśmy tę kuszącą legendę. "Brzmi jak oryginał, sprzedaję swojego Mooga, bo to nie ma już sensu"...

Dlatego podchodziłem do recenzji tego pakietu z wielką rezerwą, tym bardziej że na co dzień poruszam się głównie w środowisku instrumentów sprzętowych i dobrze znam charakterystyczne brzmienie wypełnione prądem zamiast cyframi. Doświadczenie ostatnich miesięcy pokazuje jednak, że sprawa nie jest tak oczywista jak jeszcze kilka lat temu. Firma Softube dowiodła niedawno swoimi modularnymi emulacjami, że programowy oscylator może brzmieć identycznie jak ten sprzętowy (mam na myśli np. oscylator Rubicon firmy Intellijel, który na tych łamach porównywałem bardzo dokładnie z oryginałem). Gorzej rzecz ma się z filtrami, ale i na tym polu różnice często są pomijalne. Mimo wszystko nie wierzyłem w idylliczne obietnice programistów z IK Multimedia, choć trzeba pamiętać, że firma ta ma spore doświadczenie na polu klonowania sprzętowych gratów (doskonały SampleMoog, SampleTron czy SonikSynth), a ich niedawny MODO Bass okazał się przełomowym osiągnięciem, jeśli idzie o emulację basu w środowisku komputerowym.

Struktura i zawartość IK Multimedia Syntronik

Zanim omówimy ten monstrualny zestaw syntezatorów, ustalmy, czym Syntronik nie jest. Jeśli spodziewacie się wiernych kopii konkretnych instrumentów i odtworzenia najdrobniejszych detali konstrukcyjnych, to srodze się zawiedziecie. Owszem, inżynierowie z IK Multimedia zadbali o to, by dźwięk każdego modelu był jak najbardziej zbliżony do pierwowzoru (wielowarstwowy sampling oscylatorów oraz technologia DRIFT, naśladująca niedoskonałości konstrukcji analogowych poprzez wprowadzanie dynamicznych fluktuacji w wysokości dźwięku, fazie i barwie), ale mamy tu bardziej do czynienia z rozbudowanym presetowcem niż wielowątkowym narzędziem do eksperymentów. Co prawda konkretne modele różnią się kolorystyką i designem panelu głównego, ale parametry są jednakowe dla wszystkich, co wbrew pozorom jest błogosławieństwem i znacznie usprawnia pracę. Syntronik nie został więc skonstruowany z myślą o skomplikowanym sound designie, ale bardziej jako źródło klasycznych i dobrze znanych barw, które można kontrolować w prosty i przyjazny sposób.

Do dyspozycji mamy 17 podstawowych modeli, służących do przywoływania duchów 38 ikonicznych instrumentów. Jest więc m.in. Minimod (Modular Moog, Model D, Voyager), J-8 (odwołujący się do wszystkich modeli Jupitera firmy Roland) albo String Box, oferujący brzmienia takich string maszyn jak ARP Solina, Elka Rhapsody 490, Hohner String Performer czy Roland RS-505. Są też modele poświęcone w całości jednemu instrumentowi. Tak jest np. w przypadku Rolanda Juno-60 (J-60), Rolanda TB-303 (T-03), Yamahy CS-80, czy ARP-a 2600 (Harpy 260).

IK Multimedia Syntronik - jak to brzmi?

Zanim zagłębię się w dalszy opis zaawansowanych opcji od razu odpowiem na pytanie, które na tym etapie jest najważniejsze – jak to brzmi? Ano, zatrważająco blisko oryginałów. Rzecz jasna nie mam do dyspozycji wszystkich tych butikowych cymesów, ale miałem możliwość bezpośredniego porównania Juno-60 oraz klona TB-303 w postacią xoxbox firmy Mode Machines. Co prawda to "tylko" klon, ale ma w sobie tyle analogowego mięsa, że zdecydowanie wystarczy, by stwierdzić, czy wersja programowa ćwierka, jak trzeba.

Test przeprowadziłem ze starannie wyrównanymi poziomami oraz przy całkowicie wyłączonych efektach na pokładzie Syntronika – to bardzo ważne, bo nawet presety dokładnie opisujące stan parametrów instrumentu (np. Triangle+Square) prawie zawsze aplikują delikatny pogłos albo jakiś inny efekt "upiększający". Dlatego najlepiej jest całkowicie dezaktywować sekcję efektów i porównywać oba instrumenty na podstawowych falach z całkowicie otwartym filtrem. W takiej konfiguracji oba instrumenty praktycznie się od siebie nie różnią – ten sam soczysty, skrzący się sound, odrobinę jaśniejszy w przypadku Syntronika. To jednak tak niewielka różnica, że równie dobrze mógłby to być inny egzemplarz analogowego Juno-60.

Zgodnie z moimi oczekiwaniami, trochę gorzej sytuacja ma się w przypadku filtru. W umiarkowanych ustawieniach wszystko brzmi jak w oryginale, ale gdy docisnąć Syntronika, to słychać, że jest tu jeszcze pole do poprawy, choć jestem pewny, że w miksie i tak nikt by nie zaobserwował różnicy (ale to temat na zupełnie inny artykuł...).

Nieco inaczej sytuacja prezentowała się w przypadku T-03. Gdy odpaliłem xoxboxa, od razu w uszy rzuciło się agresywniejsze brzmienia sprzętowej wersji oraz charakterystyczny, sprężysty, "kauczukowy" atak. Jak się można było spodziewać, również w tym przypadku dociśnięty filtr ćwierkał bardziej przenikliwie i dramatycznie niż w wersji programowej, co akurat w przypadku tego instrumentu ma dość kluczowe znaczenie. Wszak agresywny filtr jest znakiem firmowym wszelkich gatunków zawierających w swej nazwie przedrostek "acid". TB-03 porównałbym do klasycznego już Phoscyona polskiej firmy D16 – doskonale brzmiący, ale jednak ciągle pozbawiony "napięcia" w dźwięku.

Nie mogłem porównać bezpośrednio brzmienia Mooga Voyagera, gdyż sprzedałem swój egzemplarz, ale pamiętam je na tyle, by móc stwierdzić, że w wersji IK Multimedia jest ono równie poprawne i niezbyt porywające. To jednak już kwestia gustu. Jeśli chodzi o samą jakość brzmienia oraz wierność oryginałowi, to nie ma się do czego przyczepić.

Zobacz także test wideo:
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Wszystkim osobom dorastającym w latach 70. i 80. minionego wieku należąca do Panasonica marka Technics nieodmiennie kojarzy się z gramofonami oraz doskonałym sprzętem hi-fi.

Najbardziej do gustu przypadły mi jednak te instrumenty, których nigdy nie miałem okazji słyszeć na własne uszy (zresztą może właśnie dlatego). Szczególnie spodobał mi się model Galaxy, inspirowany monstrualną Andromedą A6 firmy Alesis. Te wszystkie szerokie i ciepłe pady oraz basy zrobią wrażenie nawet na największych analogowych purystach.

Nie będę opisywał każdego instrumentu, bo nie ma to większego sensu, ale tytułem podsumowania napiszę tylko, że zdecydowana większość z nich brzmi tak dobrze, że naprawdę nie można mieć zastrzeżeń, a wszelkie dysputy w temacie wierności oryginałom przestają mieć na tym poziomie jakikolwiek sens. Jeśli naprawdę szukacie efektywnych narzędzi do codziennej pracy, a nie syntezatorowych kapliczek, do których będziecie się modlić, to Syntronik jest strzałem w dziesiątkę.

Filtry i efekty w IK Multimedia Syntronik

Zostawmy jednak surowe brzmienia, bo ten potwór ma znacznie więcej do zaoferowania. Zacznijmy od filtrów oraz efektów, które sprawiają, że Syntronik ze zwykłego presetowca zamienia się w niewyczerpaną kopalnię barw. Tych pierwszych mamy sześć: cztery analogowe klasyki (tranzystorowy filtr drabinkowy zaprojektowany przez Roberta Mooga, rolandowski IR3109, znajdujący się na pokładzie Jupitera-8 oraz Juno-60, niemniej słynny Curtis CEM3320, odpowiedzialny m.in. za brzmienie Propheta-5, misiowaty filtr state variable, znany z SEM-a firmy Oberheim) oraz dwa cyfrowe, o bardziej eksperymentalnym zacięciu – Formant i Phase. Dany filtr nie jest jednak przypisany do konkretnego instrumentu. Możemy więc tworzyć własne hybrydy odpalając np. filtr Jupitera na Minimoogu albo filtr SEM-a na TB-303.

Prawdziwa zabawa zaczyna się, gdy przejdziemy do sekcji efektów, których jest aż 38. Ich jakość oraz mnogość sprawia, że Syntronik nokautuje konkurencję. Użytkownicy innych produktów IK Multimedia mogą znać te algorytmy, bowiem są one gromadką zebraną z serii T-RackS oraz AmpliTube. Mamy więc doskonałe kompresory (m.in. emulację Fairchilda oraz UA 1176 Blackface), pogłosy, delaye, gitarowe wzmacniacze i przestery. Osobiście najbardziej spodobał mi się Ensemble Chorus, nawiązujący do klasycznego brzmienia rolandowskich chorusów, oraz pogłos sprężynowy. Te efekty nie tylko doskonale brzmią, ale są również banalne w obsłudze. Żadnych wodotrysków i miliona opcji – kilka pokręteł i koniec. Maksymalnie możemy mieć odpalonych pięć efektów na każdej warstwie.

Warstwy, grafika i presety w IK Multimedia Syntronik

I tu przechodzimy do kolejnego "drobiazgu". Nie dość, że możemy wybrać dowolny instrument i zaopatrzyć go w dowolny filtr oraz zestaw efektów, to taką kombinację możemy pomnożyć przez cztery. Tyle bowiem warstw, tu kryjących się pod nazwą Parts, oferuje Syntronik. Jeśli więc macie taką fantazję, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby stworzyć ścianę syntetycznego brzmienia złożoną z czterech dowolnych modeli. Oczywiście każdą z warstw można kontrolować w prosty sposób, ustawiając w zakładce Parts jej zakres na klawiaturze oraz przedział velocity, na który będzie ona reagowała. Te ustawienia można niezależnie zapisać w pamięci wtyczki i przywoływać na takiej samej zasadzie, jak główne presety. Ponadto każda warstwa zaopatrzona jest w wygodny sekwencer/arpeggiator, dzięki czemu z łatwością można tworzyć interesujące, polirytmiczne struktury.

Najważniejszą jednak cechą Syntronika, z mojego punktu widzenia, jest wzorcowo wręcz zaprojektowany interfejs. Każda sekcja, zakładka i parametr są tam, gdzie powinny być, co sprawia, że użytkownik właściwie nie musi nawet otwierać pliku z instrukcją obsługi. Wszystkie funkcje są logicznie rozmieszczone w zakładkach znajdujących się w górnej części wtyczki. Gałki parametrów są duże i wyraźnie oznaczone, co w dobie instrumentów upstrzonych miliardem mikroskopijnych pokrętełek jawi się jako powiew świeżości. Dodatkowo interfejs można skalować.

Nie potrafię przywołać lepszego systemu ładowania presetów od tego zaimplementowanego w Syntroniku. Jest opcja sortowania barw wedle wybranego instrumentu bądź instrumentów – wystarczy tylko podświetlić wybrane ikony. Można używać filtrów zaopatrzonych w popularne tagi, a nawet szukać wpisując konkretne słowa. I nie jest to rzecz bez znaczenia, bo mówimy o dwóch tysiącach presetów... Oczywiście możemy wszystko zapisywać i oznaczać dane presety jako "ulubione". Tym samym inżynierowie z IK Multimedia jeszcze bardziej zbliżyli się do sprzętowych syntezatorów. Bo przecież kochamy je nie tylko za brzmienie, ale właśnie za tę organiczną interakcję, prostotę obsługi i, paradoksalnie, brak miliarda opcji, które w zdecydowanej większości przypadków okazują się bardziej balastem niż błogosławieństwem.

Uwagi dot. IK Multimedia Syntronik

Żeby nie było tak różowo, jest kilka obszarów, w których Syntronik mógłby być ulepszony. Trudno kręcić nosem w obliczu tak rozbudowanej palety barw, ale jeśli mówimy o klasykach, to jednak dziwi brak takich instrumentów, jak chociażby Roland SH-101 czy ARP Odyssey. Wierzę jednak, że w tej kwestii Włosi nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa i niebawem ukażą się kolejne instrumenty, tym bardziej że już teraz każdy z nich można kupić indywidualnie (co oczywiście kompletnie się nie opłaca).

Nie do końca działa też implementacja MIDI. Co prawda można przypisać konkretne komunikaty CC do kontrolowania np. zmiany presetów, a każdy parametr oferuje opcję MIDI Learn, ale nie działa ona z enkoderami (użytkownicy Pusha mogą więc pocałować się w nos – przynajmniej na razie). Wykrywanie parametrów w Abletonie również, póki co, nie funkcjonuje. To jednak drobne zmarszczki, które zapewne zostaną niebawem wyprasowane, bo IK Multimedia to solidna firma i reaguje dość żwawo na uwagi użytkowników.

Podsumowanie

Jeśli szukacie klasycznych, wintydżowych brzmień w jednym, kompletnym pakiecie, to obecnie nie ma na rynku nic, co mogłoby konkurować z Syntronikiem. Kropka. Rewelacyjny sound, prosty jak cep, a stosunek jakości do ceny trzeba uznać za co najmniej zachęcający.

Sami możecie sprawdzić brzmienia tej wtyczki, korzystając z udostępnionego przez IK Multimedia bezpłatnego Syntronika Free. Oferuje on 50 edytowalnych presetów i 38 efektów, choć szereg instrumentów jest dostępnych w wersji "lekkiej", z zawężonym zakresem możliwych do wyzwalania dźwięków. Z jego poziomu można też dokonywać zakupów kolejnych instrumentów, jeśli przyjdzie nam na to ochota. A zapewne przyjdzie, i to często. 

 

Zakres zastosowań

- wirtualny instrument dla osób poszukujących klasycznych brzmień syntezatorów, z których można korzystać bez konieczności zgłębiania tajników obsługi oryginałów
- klasyczny, świetnie brzmiący "presetowiec", pozwalający jednak w dość szerokim zakresie dopasować barwy do własnych potrzeb

 

Nasze spostrzeżenia

+ doskonałe połączenie klasycznych brzmień syntetycznych w ramach jednego pakietu
+ wyjątkowo prosta obsługa i przejrzysty interfejs graficzny
+ znakomity zestaw świetnie zorganizowanych presetów do każdego typu muzyki
+ możliwość tworzenia brzmień na czterech warstwach
+ interesujące efekty (do 5 na każdą warstwę)
+ spore możliwości w zakresie "mutacji" instrumentów
+ dostępna w pełni funkcjonalna wersja Free

- funkcjonalność MIDI wymaga dopracowania

 

Informacje

Silnik syntezy oscylatory bazujące na próbkach, 4 rodzaje filtrów
Dostępne emulacje Alesis Andromeda; ARP 2600, Solina; Elka Rhapsody 490; Hohner String Performer; Moog Micromoog, Minimoog Model D, Modular, Opus 3, Prodigy, Polymoog, Rogue, Taurus I/II/3, Voyager, Multimoog; Oberheim OB-X, OB-Xa, SEM; PPG Wave 2.3; Realistic Concertmate MG-1; Roland, Jupiter-4/6/8, JX-10/3P/8P, RS-09, RS-505, TB-303; Sequential Circuits Prophet-10/5; Yamaha CS-01II/CS-80, GX-1, SY99
Efekty 38 modeli z AmpliTube i T-RackS
Kompatybilność AU, VST, AAX, stand-alone
Producent IK Multimedia
Dystrybucja Audiostacja
Cena
1350,00 zł
Producent
IK Multimedia
Artykuł pochodzi z
Nowe wydanie Estrada i Studio
Estrada
i Studio
wrzesień 2017
Kup teraz
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó