E-mu E-mu 1616M - interfejs audio PCMCIA
Laptopy, wraz z dobrodziejstwem mobilności, za sprawą kompaktowej budowy, przynoszą ze sobą pewne ograniczenia. Jednym z nich jest brak tak popularnej w stacjonarnych modelach PC szyny PCI. Brak ten jest często rekompensowany w laptopach złączem PCMCIA oraz portami USB i FireWire.
Wnikliwi Czytelnicy naszego miesięcznika, a także użytkownicy komputerów posługujący się formatami USB i FireWire wiedzą, że nie są to do końca bezproblemowe interfejsy. Szczególnie zaś uciążliwe są kwestie kompatybilności chipsetów i sterowników do transmisji FireWire. Nie to jest jednak tematem tego tekstu, ale jest przyczyną, dla której zainteresowałem się interfejsami współpracującymi z komputerem przez złącze PCMCIA.
Dlaczego E-mu 1616M?
Po pierwsze należy zadać sobie pytanie: czy komputer przenośny w ogóle nadaje się do pracy z zaawansowanymi projektami dźwiękowymi? Bez odpowiedniego przygotowania raczej nie. Na cóż zatem trzeba zwrócić uwagę? Przede wszystkim na dysk twardy, z którego musimy odtwarzać i często jednocześnie rejestrować dźwięk, i to nie jeden plik, ale na ogół wiele całych śladów, bądź też próbki samplera itp. Ważny jest też procesor, który musi podołać zadaniu, gdy w naszej sesji wykorzystamy wiele wtyczek efektowych oraz instrumentów wirtualnych. Wzrost temperatury procesora uruchamia mechanizm spadku napięcia jego zasilania dla zmniejszenia temperatury, a to powoduje spadek wydajności. Na szczęście wszystkie szanujące się aplikacje dźwiękowe posiadają funkcję freeze, która zgrywa do pliku ślad audio lub instrumentu z zaaplikowanymi wtyczkami, odciążając w ten sposób procesor. Tu wracamy jednak do dysku i jego wydajności pracy, bo nagle okazuje się, że zamiast 20 ścieżek audio mamy 60, bo 20 z nich to „zamrożone obrazy” przerobionych sygnałów, a kolejne 20 to zgrane w ten sam sposób instrumenty wirtualne. I tak stosunkowo niewielka sesja zaczyna zajmować na dysku sporo miejsca i stawia spore wymagania co do czasów dostępu i transferów danych.
Należy zwrócić uwagę na pojemność dysku i jego prędkość, która najczęściej nie idzie w parze z małymi wymiarami i na ogół wolnymi obrotami talerza (w laptopie unika się źródeł wysokich temperatur, a wolniejszy dysk zazwyczaj mniej się nagrzewa). Poza tym w laptopach mamy przeważnie tylko jeden dysk, który musi obsługiwać dane systemowe używanych aplikacji i jednocześnie rejestrować i odtwarzać audio. Jest jeszcze wiele aspektów pracy z laptopami przy aplikacjach audio. Chociażby szum pracy tego urządzenia, trudny do wyeliminowania. To jednak drobiazg. Przede wszystkim musimy zdać sobie sprawę z tego, że prawie żaden laptop nie posiada wbudowanej karty audio z profesjonalnej jakości złączami i typowymi dla zastosowań profesjonalnych sterownikami, jak chociażby ASIO, EWDM czy GSIF. Dlatego nawet najlepiej wyposażony komputer przenośny może pracować mało wydajnie bez dodatkowego, szybkiego, umieszczonego w zewnętrznej obudowie dysku, który możemy podłączyć przez port FireWire lub USB 2.0.
Natomiast na pewno możemy liczyć się z pogorszeniem pracy profesjonalnych aplikacji audio w przypadku braku dobrych sterowników i oczywiście odpowiadającego im urządzenia audio. Jakie mogą być objawy tego typu ograniczeń? Niektóre aplikacje będą niepoprawnie lub mało wydajnie pracowały. Np. laptop o mocniejszym procesorze niż przykładowy komputer stacjonarny, zaopatrzony w dobrą kartę z profesjonalnymi sterownikami, może nie być w stanie odtworzyć sesji z teoretycznie słabszej maszyny. Dochodzimy więc do najistotniejszej kwestii, czyli profesjonalnej karty dźwiękowej.
Wracając do sedna... E-mu 1616M
E-mu 1616M do połączenia z komputerem wykorzystuje złącze PCMCIA, dostosowaną do potrzeb komputerów przenośnych wersję szyny PCI. Cały zestaw składa się z dwóch elementów. Jednym z nich jest karta PCMCIA z 24-bitowym wyjściem słuchawkowo-liniowym (TRS 1/8”) oraz złączem EDI, służącym do połączenia z drugim elementem – panelem zewnętrznym. Sama karta PCMCIA posiada procesor DSP i może też pracować samodzielnie, bez zewnętrznego panelu. Jednak jeśli chcemy skorzystać z wszystkich dobrodziejstw całego systemu musimy wówczas spiąć oba elementy. Na przedzie zewnętrznego panelu znajdziemy dwa wejścia combo, czyli kombinację wejść mikrofonowych XLR i wejść instrumentalno-liniowych TRS 1/4”. Oba gniazda mają regulatory oraz 6-diodowe wskaźniki wysterowania sygnału. Obok umieszczono włącznik zasilania fantomowego, które może służyć do polaryzacji wkładki mikrofonu pojemnościowego czy zasilenia układu aktywnego DI-boxa. Tu znajdziemy również wejście i wyjście cyfrowe w postaci złącza RCA (elektryczne) i TosLink (optyczne). To drugie może pracować w dwóch standardach, jako dwukanałowy S/PDIF (AES/EBU) lub ośmiokanałowy ADAT. Na przednim panelu znajdziemy jeszcze wyjście słuchawkowe wraz z regulatorem siły głosu. Tylny panel posiada cztery wejścia liniowe TRS 1/4”, dwa wejścia niesymetryczne RCA do podłączenia gramofonu, złącze do wpięcia kabla z dwoma wejściowymi i wyjściowymi gniazdami MIDI oraz 12 wyjść, z których 6 to wyjścia wykonane na gniazdach TRS 1/4”, a 6 wyjść to 3 stereofoniczne porty TRS 1/8” (minijack). Na tylnym panelu znajdziemy jeszcze gniazdo EDI, służące do połączenia panelu z kartą PCMCIA oraz gniazdo zasilacza i konektor do podłączenia uziomu.
Oprogramowanie E-mu 1616M
Ważnym elementem dostarczonego oprogramowania jest aplikacja do zarządzania wszystkimi wejściami i wyjściami wraz ze sterownikami karty. Do dyspozycji zatem mamy panel kontrolny wirtualnego miksera, który korzystając ze wspomagania procesora DSP karty umożliwia równoczesną kontrolę wielu źródeł sygnałów, zarówno zewnętrznych, jak i pochodzących z aplikacji. Mikser ten można modyfikować przywołując potrzebne moduły i usuwając te, z których aktualnie nie korzystamy. Do dyspozycji mamy również wiele ustawień fabrycznych, które w jednej chwili otwierają nam pożądaną konfigurację wejść, wyjść oraz wysyłek sygnałów na różne szyny fizyczne lub wirtualne. Do fizycznych należą wyjścia audio, a także wyjście słuchawkowe, czy tor monitorowy. Do wirtualnych - chociażby wysyłki sygnałów z poszczególnych torów na poszczególne porty ASIO, by móc je niezależnie (wielośladowo) rejestrować.
Aplikacja ta posiada również szereg procesorów efektowych pracujących samodzielnie, m.in.: Delay, Reverb, Flanger, Chorus, Distortion, korektor, AutoWah, kompresor, Rotary, symulator wzmacniaczy, Leveling Amp, Frequency Shifter. Moduły te mogą też pracować jako gotowe łańcuchy multiefektowe. Można je zaaplikować szeregowo w dany kanał wirtualnego miksera E-mu lub w jeden z uaktywnionych bloków Aux, na który później można wysyłać w różnych proporcjach sygnały z wszystkich torów miksera. Ponadto użytkownicy aplikacji obsługujących wtyczki VST będą mogli skorzystać z dobrodziejstw tych efektów bezpośrednio w danej aplikacji, nie obciążając procesora komputera (efekty te odwołują się do procesora DSP karty). Efekty posiadają również bogatą paletę gotowych ustawień fabrycznych.
Dodatkowe oprogramowanie E-mu 1616M
Wraz z kartą otrzymujemy wiele dodatkowych programów, w tym aż trzy programy sekwencerowe do zapisu, montażu oraz edycji audio i MIDI. W wersji przypominającej wizualnie SX, choć w porównaniu z nim znacząco odchudzonej, znajdziemy Cubase LE. Również w zubożonej, ale funkcjonalnej opcji znajdziemy Sonara LE oraz specjalną wersję Ableton Live 4. Każdy z tych programów można aktualizować do wyższej wersji oszczędzając sporo gotówki. Otrzymujemy także WaveLab 3.0 w pełnej wersji oraz rewelacyjny korektor IK Multimedia, żywcem wyjęty z T-Racksa, wirtualnego, „lampowego” procesora do masteringu. To jeden z lepiej brzmiących i działających korektorów wirtualnych z jakimi się kiedykolwiek spotkałem.
Do wytwarzania dziwacznych efektów, mniej lub bardziej kontrolowanych, otrzymujemy multiefekt SFX Machine w wersji LT. Dla gitarzystów też nie lada gratka, gdyż w pakiecie programów znajduje się również nieco okrojona, ale w pełni działająca wersja IK Multimedia Amplitube. Ponadto wraz z kartą otrzymujemy narzędzie do tworzenia płyt DVD Audio, czyli discWelder Bronze firmy Minnetonka. Aplikacja dość prosta, ale dobrze spełniająca swoje zadanie. Na koniec prawdziwy rarytas – oparty na brzmieniach Proteusa i próbkach Emulatora ProteusX w wersji LE, czyli nieco ograniczonej pod względem możliwości obsługi dużej ilości banków brzmień, ale w pełni funkcjonalnej. To na pewno gratka dla kompozytorów wykorzystujących instrumenty wirtualne. Wraz z nim otrzymujemy bowiem pokaźną paletę barw.
Możliwości E-mu 1616M
Karta może pracować z próbkowaniem do 192kHz, choć przy tej częstotliwości spada ilość możliwych do wykorzystania kanałów wejściowych i wyjściowych. Interfejs posiada dobre sterowniki ASIO 2.0 oraz EWDM. Dzięki opcji E-Wire możemy kierować dźwięki z torów sygnałowych do wyjść fizycznych karty i z powrotem, by móc dodać do programu zewnętrzny efekt. Funkcja ta kompensuje latencję powstającą na drodze program > urządzenie > program. Wejścia i wyjścia analogowe wyposażone są w przetworniki o jakości masteringowej (24 bity/192kHz), takie same jak użyte w interfejsie Digidesign Pro Tools HD 192 I/O (dynamika rzędu 120dB). Wejścia mikrofonowe wyposażone są w dwa niskoszumne, studyjnej jakości przedwzmacniacze E-mu XTC (-127dBu EIN) z analogowym limiterem o miękkiej charakterystyce ograniczania, działającym przed przetwornikami AD.
Wrażenia z użytkowania E-mu 1616M
Karta nie należy do tych, które można intuicyjnie zainstalować i obsłużyć. Rozpoczęcie pracy wymaga od użytkownika zerknięcia w instrukcję, którą na szczęście dla wielu osób dystrybutor przetłumaczył w bardzo sensowny sposób na język polski. Po przetarciu szlaków, czyli zapoznaniu się z bogatymi możliwościami E-mu 1616M, a co za tym idzie po „rozgryzieniu” nieco skomplikowanej struktury systemu, sama obsługa staje się już stosunkowo prosta i intuicyjna. W konstrukcji samej karty PCMCIA denerwuje nieco odstający, plastikowy blok z gniazdami, przez co karta wybitnie wystaje poza obudowę laptopa. Kabel łączący kartę PCMCIA z zewnętrznym interfejsem wystaje z obu gniazd i nie trzyma się w nich zbyt stabilnie. Poza tymi elementami budowa systemu nie wzbudza żadnych zastrzeżeń, a zewnętrzny interfejs sprawia wrażenie solidnej, wytrzymałej i wygodnej w obsłudze konstrukcji. Na temat oprogramowania zarządzającego interfejsem oraz efektów obsługiwanych przez DSP karty pisaliśmy już w EiS przy okazji testów systemów E-mu 0404. Jakość samych efektów w zupełności wystarczy do podstawowych prac oraz do celów odsłuchowych, co pozwoli odciążyć procesor komputera.
Kartę sprawdzałem w użytkowaniu z takimi programami jak Logic Audio 5.1, Cubase SL 3.0, WaveLab 5.0, Sonar 4.0, Ableton Live 4, Samplitude V8 (demo) oraz z wieloma aplikacjami systemowymi. Do testu posłużył laptop HP Compaq nx9110 z procesorem P4 2.8GHz oraz komputer stacjonarny P4 3GHz (z zastosowaniem karty przejściowej PCMCIA-PCI). W obu przypadkach wszystko działało bez najmniejszych problemów. Po zainstalowaniu karty aplikacje muzyczne zaczęły działać o wiele sprawniej, korzystając z jej dobrych sterowników i wspomagania DSP. 16 wejść i wyjść, dwa porty MIDI, złącza cyfrowe elektryczne i optyczne, wysokiej klasy przedwzmacniacze mikrofonowe z zasilaniem fantomowym, pakiet wielu użytecznych programów, mikser z procesorem DSP - to tylko te najistotniejsze z wielu zalet, które wpłynęły na to, iż wspólnie z innymi redaktorami EiS postanowiliśmy przyznać temu produktowi znak Nasz Typ.
EiS 03/2006
Inne testy marki