Soma Laboratory Pulsar-23 - maszyna perkusyjna/syntezator modularny
Mimo technologicznego postępu, wciąż niezwykle rzadko zdarzają się przełomowe instrumenty, które potrafią zachwycić brzmieniem, wyglądem i funkcjonalnością. Takim jest Pulsar-23 firmy Soma Laboratory. Za kilka lat będzie to klasyk pokroju EMS Synthi AKS.
Mamy do czynienia z wizjonerskim instrumentem, który, mimo że w teorii jest czterokanałową maszyną perkusyjną, w praktyce okazuje się półmodularnym systemem dającym możliwość kreacji nieskończonej palety brzmień – od dronów, po sążniste basy i bliżej niezidentyfikowane plemienne perkusjonalia z pogranicza ciężkiego industrialu i surowego techno. Wszystko to skąpane w szumach, klikach, przydźwiękach i sprzężeniach zwrotnych. Nic nie brzmi jak Pulsar. I piszę to z perspektywy człowieka pogrążonego w obłędzie systemu Eurorack o objętości 1500 HP.
Jeśli miałbym porównać to do czegoś, to podobne ciepło i organiczny sound kojarzy mi się właśnie ze wspomnianym Synthi – ten sam ciemny, lekko zaszumiony posmak daleki od zimnej, statycznej elektroniki, brzmiący niemal jak akustyczny instrument. Jeśli zaś chodzi o filozofię patchowania to Pulsarowi bardzo blisko do koncepcji Serge’a Tcherepnina.
Konstrukcja Soma Laboratory Pulsar-23
Instrument zbudowany jest jak przysłowiowy „ruski czołg” – solidna metalowa obudowa, wysokiej jakości potencjometry i przełączniki, a do tego poręczna torba podróżna i kabelki w komplecie. Pulsar-23 dostępny jest w trzech kolorach: pomarańczowym, białym i czarnym. Jest czterokanałową maszyną perkusyjną (stopa, bas, werbel i hi-hat), wyposażoną w prosty sekwencer bazujący na czterech niezależnych looperach, sekcję efektów (reverb i delay) i cały szereg pomniejszych sekcji rodem z tradycyjnych systemów modularnych. Są to dwa VCA, prosta sekcja LFO, dwa inwertery, cztery tłumiki (attenuatory), generator szumu, sekcja Shaos (moduł zdarzeń losowych oparty na fikuśnym układzie Sample & Hold) i rozbudowana sekcja analogowego zegara. Jest też kilka niebanalnych i egzotycznych wejść typu „circuit bending” o nazwach WTF?, OMG! i MAD!
Pulsar-23 dostępny jest w trzech wersjach kolorystycznych: pomarańczowej, czarnej i białej. Zakupu dokonuje się zamawiając określony kolor.
Pulsar ma sprytną implementację MIDI, pozwalającą kontrolować instrument z poziomu dowolnego DAW albo zewnętrznego kontrolera, a każdą ze ścieżek możemy przypisać do jednego z sześciu indywidualnych wyjść TS 6,3 mm, dostępnych z tyłu instrumentu. Można do nich podłączyć również sekcję efektów, by uzyskać elegancką stereofonię, jako że główne wyjście sumujące jest monofoniczne. Integrację z resztą studia zapewnia sekcja ośmiu gniazd typu TRS 3,5 mm, połączonych z pokładowymi „pręcikami”. Umożliwia to włączenie zewnętrznego zegara albo dowolnego sygnału audio, Gate czy CV i użycie ich w ramach ekosystemu Pulsara.
A skoro o „pręcikach” mówimy – nie lękajcie się ich. Szybko okazuje się, że ten radykalny koncept ma właściwie same zalety. Owe konektory, do których podłączamy kabelki (nabywca dostaje komplet kilkudziesięciu „aligatorków”) zajmują znacznie mniej miejsca niż typowe jacki i są praktycznie niezniszczalne. Ten rodzaj połączeń jest o wiele przyjaźniejszy w kontekście improwizacji – nie trzeba podłączać kabla, wystarczy tylko dotknąć nim do konektora. Nie wspominając już o tym, że niekiedy w ogóle nie trzeba używać kabli, zastępując je... własnym ciałem. Np. wystarczy przyłożyć palec do jednego konektora w sekcji zegara a drugi do konektora Mix i mamy metronom. Stajemy się częścią instrumentu i jest to uczucie, które towarzyszy mi cały czas podczas używania Pulsara.
Cechą charakterystyczną instrumentu są konektory, do których przypinamy kable zakończone „krokodylkami”. Sygnał można wyprowadzić za pośrednictwem siedmiu wyjść analogowych.
Architektura instrumentu została zaprojektowana tak, że niektóre konektory mogą służyć jako wejścia i wyjścia, a instrument sam „rozpoznaje” jaki sygnał został do niego podłączony, zmieniając swoją funkcję. Pod tym względem Pulsar przypomina mi system modularny Serge – pełna wolność, wszystko można łączyć ze wszystkim.
Tik-tak
Pracę z instrumentem najlepiej zacząć od zapoznania się z sekcją zegara, gdzie umieszczono przełącznik trybu taktowania: wyłączone, wewnętrzne albo MIDI. Towarzyszący mu konektor Clk wysyła sygnał zegarowy, a w trybie wyłączonej synchronizacji służy jako wejście zegara z zewnątrz, np. z systemu modularnego. Reszta konektorów oferuje podziałkę głównego zegara. Na początek, najlepiej podłączyć jedno z wyjść (np. 2), do któregokolwiek regulowanego tłumika, a jego wyjście podać na konektor Mix. W ten sposób konstruujemy metronom. Konektor 0.25 łączymy z Rst, by restartować wewnętrzny sekwencer po czterech taktach (to jego maksymalna pojemność). Można też zrezygnować z restartowania loopera na rzecz polirytmicznych dziwadeł, ale na początek sugeruję jednak trzymanie się tego schematu, który pozwala na bezstresową zabawę w ramach sekwencera.
Mamy w nim cztery banki, z których każdy zawiera indywidualne loopy dla każdej z czterech ścieżek. Obsługi transportu loopera i wyboru banków dokonujemy za pomocą trzech przycisków funkcyjnych tworzących charakterystyczny trójkąt. Dwa dolne umożliwiają zmianę velocity podczas programowania wzorców, a różne ich kombinacje pozwalają na uruchamianie nagrywania, zatrzymania albo wybór banku. Nagrany patern można kwantyzować wciskając wszystkie trzy przyciski i przycisk z dowolnej sekcji.
Wpisywania i kasowania dokonujemy za pomocą dwóch przycisków (właściwie są to okrągłe kawałki grubej miedzianej blaszki reagującej na dotyk) ulokowanych na dole każdej ścieżki, przełączając tryb za pomocą trójpozycyjnego przełącznika. W lewym położeniu looper nagrywa lub dogrywa do istniejących zdarzeń (przycisk Add), albo je wymazuje (przycisk Del). W środkowej pozycji looper nie działa, ale możemy grać na blaszkach. Ustawiając przełącznik w prawą stronę, looper odtwarza nagraną sekwencję. Wciąż można grać na padach, ale looper tego nie zarejestruje (prawy pad wycisza odtwarzane dźwięki bez wpływu na zawartość loopera).
Efekty Soma laboratory Pulsar-23
Dwukanałowa sekcja cyfrowych efektów zawiera pogłos i echo, które można aktywować w trybach jednostopniowy lub dwustopniowy (delay), klasycznym (pogłos) oraz z pitchshifterem w torze sprzężenia zwrotnego. Oprócz typowych parametrów w rodzaju kontroli czasu odbić Time czy sprzężenia zwrotnego Fb, mamy tu Clk Mod, który zmienia próbkowanie wewnętrznego zegara DSP. To natomiast oznacza bulgoczący wszechświat i ekstremalnie dziwaczne efekty. W trybie Dbl wejście MAD! pozwala uaktywnić stereofoniczny tryb efektów, a w pozostałych dwóch trybach mamy do czynienia ze zwariowanym circuit bendingiem skutkującym całą gamą cyfrowych odprysków, rzężeń i artefaktów. Można tu podłączać wyjścia z obwiedni i LFO lub kreować dodatkowe sprzężenia zwrotne, wykorzystując np. wyjścia z poszczególnych sekcji. Brzmienie efektów to gęsta, ciemna melasa z pogranicza pogłosu sprężynowego i brudnego pogłosu plate/hall. Delay przypomina mi słodkiego brudasa Lyra8-FX tej samej firmy, wyprodukowanego jako moduł w formacie Eurorack. Słychać to zwłaszcza wtedy, gdy w cały proces zaangażujemy znajdującą się tuż obok dodatkową sekcję soczystego przesteru wpływającego na cały miks.Soma Laboratory Pulsar-23 OMG! i WTF?
Manipulacji źródłami dźwięku dokonuje się za pomocą parametrów każdej ścieżki oraz połączeń. Stopa, bas, werbel i hi-hat mają niezależne zestawy manipulatorów, pozwalając na kreację brzmienia daleko wychodzącą poza etykietki widoczne na panelu. Każda ścieżka oferuje potencjometr głośności, wysyłkę do sekcji efektów i dwusegmentową obwiednię Attack/Release, za pomocą której można modulować dowolny inny parametr (konektor Env). Każda ścieżka ma też wejście zegarowe Clk oraz wejście/wyjście Trig, pozwalające urozmaicić wyzwalanie obwiedni np. poprzez aplikację fali kwadratowej z sekcji LFO, albo triggera z sekcji zegara. Jest też wyjście Out oraz wejście Ext, co oznacza, że możemy za ich pomocą przetwarzać zewnętrzne źródła dźwięku.
W zestawie wraz z instrumentem otrzymujemy torbę, zasilacz i zestaw kabli połączeniowych.
Bardzo podoba mi się brzmienie stopy, całkowicie inne od obowiązujących trendów – głuche, ciemne, ale z mocnym atakiem, jeśli trzeba. Pozornie skromny zestaw parametrów (oprócz wspomnianych jest jeszcze pokrętło Tune z wejściem modulacyjnym i tłumikiem, Pitch oraz Drive) umożliwia uzyskanie wielu różnych odmian bębna basowego. Szczególnie jeśli zaangażujemy fantazyjnie nazwane wejścia modulacyjne WTF? oraz OMG! Pierwsze to dodatkowa modulacja wysokości dźwięku w trybie „circuit bending”, a drugie służy do modulacji fali trójkątnej, będącej podstawowym źródłem dźwięku samej stopy.
Soma Laboratory Pulsar-23 GruBASS
Najbardziej skomplikowaną i najciekawszą jest sekcja basu, będąca prostym acz niebanalnym głosem syntezy subtraktywnej. Składa się ona z ciekawego DCO, charakternego filtru LPF oraz modułu saturacji, mogąc pracować w trybie instrumentalnym bądź perkusyjnym (sterowanie CV, MIDI lub Prc). Wszystkie sekcje wyposażono w przyciski Lrn, dzięki którym można aktywować każdą z nich za pomocą nut MIDI. Można też sterować zmianą parametrów – w przypadku basu są to Shape (skład harmonicznych) i Warp (kształt fali po oscylatorze). W trybie Prc oba pokrętła kontrolują wiele parametrów jednocześnie, otwierając przestrzeń dla eksperymentów.
Pojedynczy, monofoniczny tor sygnałowy generujący dźwięk basu. Można nie tylko modulować wskazane parametry, ale też wysyłać sygnały do modulacji innych.
Sercem werbla jest generator szumu oraz filtr pasmowoprzepustowy. Parametr Mix służy do zmiany barwy szumu, a Clap „oddziela” atak, co umożliwia tworzenie brzmienia klaśnięć tudzież dziwacznych perkusjonaliów z pogranicza rim shota i woodblocka (szczególnie przy wysokim rezonansie). Sekcja hi-hatu również żywi się szumem, jest wyposażona w wejście modulacji wysokości dźwięku, filtr górnoprzepustowy i Warp, który w tym przypadku kontroluje skład spektralny szumu. Jest jeszcze kilka pomniejszych sekcji w rodzaju VCA, inwerterów, konwertera sygnałów Gate na Trigger, osobnej sekcji MIDI Learn, czy wysublimowanego generatora zdarzeń przypadkowych Shaos, ale ten tekst i tak jest już przydługi, a potencjalny użytkownik będzie musiał zaznajomić się z instrukcją obsługi – bardzo przejrzystą i zrozumiałą.
Podsumowanie
Nasze spostrzeżenia
+ instrument muzyczny wyzwalający nieprzeciętną kreatywność+ duże możliwości kształtowania oryginalnych brzmień
+ innowacyjne podejście do interfejsu użytkownika
+ otwarty na współpracę z zewnętrznymi systemami
+ wyjątkowo solidne wykonanie
+ przydatna i dobrze napisana instrukcja
+ kable i pokrowiec w zestawie
- relatywnie wysoka cena (pamiętajmy jednak, że produkt jest wykonywany w Polsce)
Zakres zastosowań
- nieprzeciętny instrument muzyczny łączący analogowe brzmienie z techniką cyfrową o nieograniczonych możliwościach w zakresie kreatywnego wykorzystania; przeznaczony głównie dla osób poszukujących nowych brzmień do pracy estradowej i studyjnej
Informacje
Funkcja | 4-kanałowa analogowa maszyna perkusyjna (Bass Drum, Bass/Percussion, Snare Drum, Cymbals/Hi-Hat); 4 niezależne rejestratory zdarzeń (loopery) |
Synteza | 4 generatory obwiedni, LFO (0,1-5.000 Hz), 2 bramki, 2 VCA, 2 odwracacze, 4 tłumiki, 2 dynamiczne czujniki CV |
Inne funkcje | Shaos (generator losowy z czterema wyjściami), cyfrowe efekty (pogłos, echo, sterowanie częstotliwością próbkowania), distortion, sterowanie i synchronizacja MIDI |
Wyjścia audio | 7 TS 6,3 mm |
Zasilanie | zewnętrzny zasilacz 12 V, 0,3 A |
Wymiary | 380x280x80 mm |
Waga | 4 kg |