OEKSound Bloom - innowacyjny korektor dynamiczny

Sprzęt studyjny | 14.11.2024  | Paweł Bartnik
Marka:  OEKSound

Można powiedzieć, że od zarania śledzimy poczynania fińskiego studia programistycznego Oeksound. Na łamach EiS zrecenzowaliśmy najpierw ich pierworodny plugin SOOTHE oraz późniejszego SPIFFa. Obie wtyczki otrzymały od redakcji odznaczenie “Nasz Typ”. Jak czas pokazał, dobrze zidentyfikowaliśmy przydatność oraz innowacyjność tych urządzeń. I SOOTHE, i SPIFF stały się branżowymi standardami, po które chętnie sięgają największe tuzy pro audio. Oeksound nie zamierza zwalniać i na początku 2024 roku opublikowało kolejne rozwiązanie - plugin BLOOM.

Portfolio dewelopera z Helsinek na pierwszy rzut oka wydaje się nader skromne. Raptem trzy wtyczki odkąd powołano firmę do życia w 2016 roku. No tak, tylko, że te trzy wtyczki wniosły do rozwoju cyfrowych procesorów audio znacznie więcej niż przepastne “bundle” gigantów. Stoi za tym szereg czynników, które można by zebrać pod jednym hasłem, a jest nim “innowacja”. Zarówno SOOTHE, jak też SPIFF zaoferowały nam zupełnie nowe możliwości pracy z dźwiękiem. Tak w zakresie rozwiązywania uporczywych problemów, jak i w zakresie kreacji brzmień. Pamiętam, że gdy ukazał się SPIFF, to spodziewałem się niejako rozbudowanej o tryb wielopasmowy nowszej wersji klasycznego SPL Transient Designera. Bo na pierwszy rzut oka tak to właśnie może wyglądać. Jednak w toku pracy z pluginem szybko dostrzegłem, że oferuje on zupełnie inny poziom plastyczności niż jego praojciec. W mojej pracy SPIFF to jeden z kluczowych procesorów służących modelowaniu brzmienia. Dość powiedzieć, że używam go często zamiast korektora (tak, tak), używam go na grupach instrumentów, używam na wysyłkach (np. pogłosów), używam w trybie mid/side na sumie. Druga, równie ważna, sprawa, jeśli chodzi o cacuszka od Oeksound, to ich wybitne wręcz interfejsy. Wypracowali oni swój unikalny styl, jeśli chodzi o User Interface oraz User Experience. Po prostu aż chce się nimi kręcić. I chyba nie tylko ja tak mam, sądząc po opiniach na rozmaitych forach. Wszystko jest intuicyjne, wszystko pod ręką, mimo że funkcji drzemie tam niemało. 

Niezwykle doceniam fakt, iż Oeksound w ogóle nie mizdrzy się do analogowego fetyszu i nie kopiuje estetyki brzmieniowej oraz wizualnego stylu starodawnych kompresorów czy korektorów. Firma w żadnej mierze nie odwołuje się też do “analogowego ciepła” czy innych takich, stawiając na nowatorskie rozwiązania w domenie cyfrowej. To właśnie w braku kompleksów wobec wszystkich fairchildów tego świata tkwi jej siła.

ADAPTIVE TONE SHAPER, CZYLI KOREKCJA TU I TERAZ 

Czym jest zatem BLOOM? Producent określa narzędzie jako “adaptive tone shaper”. Wtyczka analizuje charakter dostarczanego jej sygnału i na tej podstawie samoczynnie aplikuje korekcję. Przy czym należy podkreślić, że samoczynna korekcja to tylko punkt wyjścia. Efektem możemy w dalszej fazie pracy plastycznie i w zaawansowany sposób sterować. Co istotne - zarówno analiza, jak i korekcja mają charakter dynamiczny i nieustanny, nie zaś statyczny, jak w przypadku konwencjonalnych korektorów. 

Jak informuje Oeksound, punktem wyjścia dla stworzenia algorytmu analizującego sygnał i dokonującego korekcji było zadanie sobie pytania: “Czym jest właściwie balans tonalny w ludzkim postrzeganiu dźwięku?”. Tej kwestii, rzecz jasna, nie sposób w pełni (albo i w ogóle) zobiektywizować, ale projektując narzędzie liczy się efekt. A ten jest, trzeba przyznać, imponujący…

BLOOM W DZIAŁANIU

BLOOM po zapięciu go na instrument czy grupę instrumentów szybko ujawnia swoje możliwości. Wystarczy pokręcić głównym pokrętłem “Amount”, żeby doświadczyć dobroczynnego wpływu tone shapingu. Im mocniejszy nastaw, tym silniej zadziała korekcja, odpowiednio eksponując jedne elementy sygnału, a inne wycofując. Z “Amount” powyżej wartości 7.0 procesor wchodzi w tryb “Squash”, w którym uruchomione zostają wielopasmowe kompresje upward i downward, w wyniku czego jedne elementy są dynamicznie ściszane, inne eksponowane. Tym sposobem algorytm wyrównuje kontur sygnału w kierunku balansu tonalnego, szczególnie zwracając uwagę na kontrolę tych częstotliwości, na które ludzkie ucho wykazuje dużą wrażliwość. Choć może to wyglądać na skomplikowane, to bez obaw - algorytm robi, co do niego należy. 

Do kształtowania szybkości reakcji zadawanych przez BLOOMa podbić i redukcji służą dwie gałki - “Attack” i “Release”. Chcąc manipulować głębokością działania wtyczki w poszczególnych zakresach pasmowych winniśmy przejść do panelu “Tone Controls”. Cztery edytowalne przedziały pasmowe możemy skorygować pod kątem tego, jak dużo chcemy efektu korekcji w danym paśmie. Warto zauważyć, że suwaki regulujące głębokość ingerencji w poszczególnych zakresach częstotliwościowych nie wyrażają wartości w decybelach, ale po prostu wskazują jak silnie algorytm zadziała. Dopełnieniem tej funkcji są znajdujące się na analizatorze widma selektory przetwarzanego sygnału. Możemy tutaj zawęzić przetwarzane pasmo do interesującego nas zakresu, albo wyłączyć z pełnego pasma tylko zakres, który chcemy pozostawić nietknięty. Na końcu, już na sygnale wychodzącym, możemy zastosować filtry górno- i dolnozaporowy.

Kolejne wrota możliwości otwierają się przed nami, gdy przejdziemy do pracy w trybie MID/SIDE. Działanie procesora możemy delegować w sposób niezależny dla sygnału MID oraz SIDE. Możemy nawet zdecydować, czy chcemy, by urządzenie analizowało przychodzący sygnał jako całość (LINK o wartości 100%), czy w podziale na MID i SIDE (LINK o wartości 0%). 

U dołu wtyczki znajdziemy kilka poręcznych funkcji. Pierwsza od lewej jest opcja kalibracji sygnału w trybie “Squash” [“Squash cal”], którą możemy ustawić ręcznie lub zdać się na automat wciskając “Set”. Obok znajduje się sekcja “Wet trim”, która dostosowuje poziom sygnału wchodzącego do sygnału na wyjściu. Dalej mamy “Mix”, czyli możliwość zmiany relacji między sygnałem nieprzetworzonym i przetworzonym na wyjściu oraz “”Output” będący konwencjonalnym regulatorem wzmocnienia. 

Praca BLOOMa może przebiegać w trzech trybach jakości -  “Normal”, “High”, “Low Latency”. Pierwszy z trybów jest dedykowany do większości zadań. “Normal” oferuje dobrą jakość przetwarzania, umiarkowane obciążenie komputera i niewielką latencję. “High” zwiększa latencję i obciążenie zasobów maszyny, dając w zamian większą precyzję w analizie przetwarzanego audio i większą jakość efektu końcowego. Ten tryb przeznaczono do zastosowania na najbardziej kompleksowych źródłach, takich jak szyna bus, czy choćby fortepian. “Low latency”, jak sama nazwa wskazuje, zoptymalizowany został pod kątem redukcji latencji i zużycia zasobów obliczeniowych.

KOREKTOR CZY KREATOR BRZMIENIA?

BLOOM w bazowym trybie to doskonały korektor, który robi znakomitą robotę, gdy brakuje nam klarowności w sygnale, gdy chcemy rozjaśnić dźwięk albo go ocieplić. Walory dynamicznej korekcji szczególnie docenimy w przypadku trudnych do okiełznania źródeł jak głos czy perkusja. Narzędzie znakomicie sprawdza się również na grupach. Słowem - im gęściej, bardziej narowiście, nieprzewidywalnie, tym BLOOM świeci jaśniej.

Kiedy wejdziemy głębiej w możliwości edycyjne BLOOMa otworzy się przed nami wielobarwny świat kreacji. Działając w trybie “SQUASH” możemy ukręcić wyraziste, mocno wysycone brzmienie. Mając na podorędziu opcję “Mix” to od nas zależy, ile tego efektu zostawimy na wyjściu. 

PODSUMOWANIE

BLOOM nie wpisuje się w żadną typową kategorię procesorów audio. Owszem, jest korektorem, ale działającym dynamicznie. W trybie “Squash” jest też poniekąd kompresorem wielopasmowym, a nawet saturatorem. Jednak wszystkie te procesy dzieją się poprzedzone analizą sygnału i zgodnie z założeniami algorytmu korygującego. Przy czym to nie pojazd autonomiczny, gdzie możemy uciąć sobie drzemkę, a i tak dojedziemy do celu. BLOOM daje naprawdę duże możliwości kreacyjne i to od nas zależy, w którą stronę nim pokierujemy. Przy całej tej nietuzinkowości, wtyczka jest łatwa do opanowania. Wychwalana przeze mnie na początku recenzji intuicyjność narzędzi Oeksound jest obecna i tutaj. Przyznam, że do instrukcji zajrzałem dopiero po kilku miesiącach użytkowania BLOOMa, na potrzeby niniejszego tekstu.  

Od razu polubiłem się z BLOOMem, tak jak z jego poprzednikami, ale czuję, że jeszcze sporo frajdy i korzyści przyniesie mi praca z tym narzędziem. Z jednej strony BLOOM ma tę świetną cechę, że można go szybko wpiąć i z miejsca da pożądany efekt korekcji. Z drugiej BLOOM potrafi zadziałać kompletnie niekonwencjonalnie, gdy sami już nie wiemy gdzie dalej iść z daną produkcją. Wrzucamy BLOOMa, kręcimy, słuchamy i nierzadko znajdujemy coś, co wyciąga nas z impasu.

Cena
855,00 zł
Producent
OEKSound
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó