Bezpłatny program - Pulsar Smasher
A co się stanie, gdy wciśniemy wszystkie? Takie pytanie zadał sobie kiedyś któryś z użytkowników Urei 1176, po czym zmienił brzmienie współczesnej muzyki...
A co się stanie, gdy wciśniemy wszystkie? Takie pytanie zadał sobie kiedyś któryś z użytkowników Urei 1176, po czym zmienił brzmienie współczesnej muzyki...
Franćois Reme – twórca wtyczki Pulsar Smasher
Co sprawiło, że zainteresowałeś się tworzeniem oprogramowania muzycznego?
Franćois Reme: Zarówno ja, jak i moi przyjaciele Niccolo Comin i Vincent Travaglini, zajmowaliśmy się muzyką od dzieciństwa. Niccolo i ja jesteśmy pianistami, a Vincent gra na gitarze. Z Vincentem spotkałem się 10 lat temu. Grałem wtedy wraz z moim zespołem na jakimś wydarzeniu, a Vincent siedział gdzieś z boku wraz z laptopem. W tamtym czasie pracował nad wtyczką FG-X dla Slate Digital. Gdy tylko to zobaczyłem, natychmiast chciałem zrobić coś podobnego. Zostaliśmy przyjaciółmi, a siedem lat później uruchomiliśmy firmę Pulsar Audio. Cała nasza trójka dzieli tę samą pasję do muzyki i technologii, co silnie nas motywuje.
Od czego zaczęliście działalność?
Zaczynając jako Pulsar, mieliśmy już na swoim koncie wtyczki dla takich firm jak Arturia i Slate Digital. Naszym zamierzeniem było podniesienie poprzeczki jakościowej jeszcze wyżej. Jednocześnie chcieliśmy mieć mocniejsze powiązania z muzykami oraz realizatorami. To było bardzo trudne, bo na samym początku nie mieliśmy nawet stu kontaktów do osób, którym moglibyśmy wysłać naszą wtyczkę do testów. Teraz natomiast bardziej czuję się jak precyzyjny jubiler niż twórca oprogramowania. Wykonujemy swoją pracę z pasją i myślę, że ludzie to czują. Są nie tylko uwrażliwieni na jakość produktów, ale też na podejście ludzi, którzy za nimi stoją.
Przez wszystkie te lata sprecyzowaliśmy swoje postrzeganie tego, czym powinna być dobra wtyczka. Musi mieć najwyższą jakość dźwięku i algorytmy, które sprawdzają się przy każdych ustawieniach na każdym źródle sygnału. Ponadto musi być łatwa w obsłudze w kontekście ergonomii, a także oferować wiele funkcji przy niewielkiej liczbie intuicyjnych w obsłudze regulatorów. Nasza wizja to efekt 10 lat doświadczenia w zakresie kreowania i użytkowania oprogramowania audio. Sądzę, że to właśnie sprawia, iż nasze procesory spotkały się z tak dobrym przyjęciem.
Opowiedz nam o Waszych wtyczkach?
Aktualnie mamy ich trzy. Pulsar Mu to emulacja dobrze znanego kompresora masteringowego. Z powodów prawnych nie możemy używać jego nazwy, ale sądzę, że wszyscy dobrze wiedzą, o jakie urządzenie chodzi. Brzmienie tego typu kompresji jest unikalne. Nasz procesor bazuje na technologii Topology Preservation z emulacją takich układów jak lampowy wzmacniacz przeciwsobny i układ redukcji wzmocnienia uwzględniający specjalną polaryzację określonego rodzaju lamp. Takie rozwiązanie doskonale sprawdza się, gdy chcemy ocieplić dźwięk i skleić cały miks. Wtyczka jest unikalna – oferuje niepowtarzalne brzmienie oraz interesującą saturację. Każdy może się o tym przekonać, słuchając jej na własnym materiale.
Druga wtyczka, Echorec, to emulacja oryginalnego echa o magicznym brzmieniu. Gruby, organiczny delay natychmiast przeniesie użytkownika w czasy wczesnych nagrań Pink Floyd. W oryginalnym urządzeniu można mechanicznie sterować pracą dysku magnetycznego, co daje niewiarygodne efekty. Wszystkie te funkcje zawarliśmy także w naszej wtyczce, dzięki czemu można kreować interesujące tekstury brzmieniowe. Pulsar Smasher to zmodyfikowana emulacja kompresji typu 1176 działającej w trybie „all-buttons-in”. Odkryliśmy tę modyfikację przez przypadek, pracując nad pełnym algorytmem 1176 dla jednego z naszych klientów. Smasher nie jest zatem w żadnym stopniu odpowiednikiem 1176, ale zasady marketingu są takie jakie są – użytkownicy lubią mieć coś, co w jakimś stopniu przypomina legendę. Jeśli jednak potrzebujesz coś z premedytacją spłaszczyć i nasycić, to Smasher jest w tym doskonały.
Jakie są Twoje ulubione wtyczki innych producentów?
Arturia FX Collection to coś niewiarygodnego w kontekście swojej ceny. I nie mówię tak tylko dlatego, że sam pracowałem nad tymi wtyczkami... FabFilter Pro-Q 3 to zdecydowanie najszybsze w obsłudze narzędzie do korekcji. SoundToys Decapitator jest wzorcowym procesorem do wprowadzania optymalnego koloru brzmieniowego. Z kolei Waves H-Delay może nie ma wyjątkowego charakteru, ale bardzo szybko pozwala uzyskać oczekiwany rezultat. I wreszcie iZotope Ozone, który jest mega-narzędziem do chirurgicznego masteringu, sprawdzającym się doskonale z procesorami koloryzującymi dźwięk, jak np. Pulsar Mu!
Jaką przyszłość widzisz przed technologią w kontekście produkcji muzycznej?
Kilka narzędzi już zmieniło sposób, w jaki pracujemy w studiach nagrań. Gdy posłuchasz wokalu Freddiego Mercury’ego, to łatwo jest zrozumieć, że w 1975 roku trzeba było być fantastycznym wokalistą. Dzisiaj, gdy potrafisz używać takich narzędzi jak Revoice czy Melodyne, i wiesz, jak tworzyć aranżacje wokalne, możesz uzyskać wspaniałe efekty i to nawet nie wychodząc ze swojej sypialni. Jak sądzę, właśnie takie oprogramowanie zacznie teraz dominować.
Masz jakieś porady dla osób, które zaczynają zajmować się produkcją muzyczną?
Podejmuj jak najwięcej decyzji już podczas nagrywania. Najważniejszą rzeczą jest zachowanie świeżego ucha, zarówno na etapie kompozycji, jak i realizacji. Decyzje należy podejmować szybko i nie martwić się tym, że czegoś nie można powtórzyć – zawsze trzeba iść do przodu.
A jakieś sugestie dla innych osób z branży?
Są tacy twórcy wtyczek, którzy są pewni, że wiedzą wszystko o sposobie, w jaki ludzie pracują. W rzeczywistości jednak sposobów pracy jest tyle, ilu producentów i artystów. Pamiętam takie zajęcia, które prowadził Murcof. Ten facet pracował tylko na oprogramowaniu freeware, miał głośniki za 200 euro i, mówiąc szczerze, jest jednym z najciekawszych artystów tworzących elektronikę jakich znam.