Karbid – Chcę robić muzykę i dobrze się przy tym bawić
Nasi stali Czytelnicy przyzwyczaili się już, że w cyklu Nowe Bity wyszukujemy i prezentujemy sylwetki artystów, którzy jeszcze nie przebili się do świadomości większej liczby odbiorców, ale mają wszelkie predyspozycje, aby wydarzyło się to już niebawem. Dokładnie tak scharakteryzowalibyśmy Karbida, a więc młodego twórcę, który w ciągu kilku ostatnich miesięcy dostarczył produkcje naprawdę wysokiej jakości. Kiedy wpadł na nasze radary od razu umówiliśmy się na krótką pogawędkę, czego efekty możecie sprawdzić poniżej.
Kiedy w Twoim życiu pojawiła się muzyka?
Karbid: W zasadzie od dzieciaka miałem w moim otoczeniu ludzi, którzy pasjonowali się muzyką. Mój tata często kupował płyty DVD z koncertami, które w weekendy leciały zapętlone na telewizorze w salonie. Z kolei elektroniką zaszczepił we mnie mój kuzyn, kiedy pokazał mi program Virtual DJ. Graliśmy na nim „DJ sety” w których wybrzmiewało Memories od Davida Guetty i Destination Calabria. Miałem wtedy jakieś 12 lat. W tym samym czasie zacząłem chodzić też na lekcję pianina i całkiem się wkręciłem. Traktowałem to wtedy jak grę na konsoli, w której kolejnym poziomem jest podbicie tempa na metronomie. Kilka lat później poszedłem do popołudniowej szkoły muzycznej ale po 3 miesiącach się z niej wypisałem, bo nie umiałem śpiewać i trochę mnie to stresowało. Moim instrumentem był wtedy fortepian. Poznałem podstawy działania muzyki i uczenie się cudzych utworów zaczęło mnie nudzić, więc pomyślałem, że pisanie własnych nie może być aż takie trudne.
Dla osób z Twojego pokolenia możliwość tworzenia muzyki na komputerze jest czymś oczywistym, ale już wybór odpowiedniego oprogramowania wcale nie musi być taki prosty. Na jakim programie Ty zaczynałeś?
Wiedziałem, że zanim zacznę tworzyć, muszę ogarnąć potrzebne do tego narzędzia. Przeleciałem przez kurs Ableton Live 9 na YouTube i zacząłem produkować numery. Po około roku robienia loopów zacząłem tworzyć rzeczy z których byłem zadowolony więc wrzuciłem je na soundcloud. Był to magiczny czas, tęsknie za tym uczuciem kiedy nie wszystko było jasne i nie do końca wiedziałem co robi dany efekt. Niestety nie pamiętam dlaczego wybór padł na Abletona ale z perspektywy czasu myślę że podjąłem dobrą decyzje. Z drugiej strony większość moich kolegów używa FLa co często stawia mnie w mało komfortowej sytuacji walki z programem którego nie umiem, a jestem zbyt leniwy żeby się nauczyć. Przesiadki między DAW-ami są całkiem frustrujące.
Którzy producenci sprawili, że w ogóle zainteresowałeś się elektroniką?
Najważniejsi producenci z początków mojej działalności to Ta-Ku, Kaytranada i Flume. W latach 2013 - 2015 odnajdywałem wiele inspiracji na takich kanałach jak Future Classic, czy Majestic Casual. Później odkryłem scenę SoundCloud’ową, gdzie mogłem wrzucać moje pierwsze numery i polować na reposty. Tam właśnie poznałem moich najlepszych muzycznych przyjaciół: Michała Anioła, CatchUp’a, LOAA oraz wielu innych zdolnych producentów z którymi do dzisiaj utrzymuje kontakt. Nostalgicznie wspominam te złote czasy, gdzie każdy mógł stworzyć banger, który jeszcze tego samego dnia miał szansę stać się viralem na tym serwisie. Dzisiaj scena elektroniczna w znacznym stopniu przeniosła się na serwisy streamingowe jak Spotify czy Apple Music co ma swoje plusy i minusy. Zamiast feedu z repostami mamy playlisty i algorytmy. Ciężej natomiast o budowanie community i kontakt z fanami. Streaming ewoluuje a ludzie nudzą się starymi platformami.
Z tego co mówisz wyłania się Twój obraz jako typowego bedroom producera. Identyfikujesz się z tym terminem?
Myślę, że tak. Mój setup sprzętowy na który składa się najtańszy interfejs audio M-Audio, monitory KRK Rokit 5 i klawiatura MIDI Nectar Impact też na to wskazuje. Przyzwyczaiłem się do takiego niewielkiego setupu i mogę powiedzieć, że jest mi z nim dobrze. Ostatnio rozglądam się za jakimś „prawdziwym” syntezatorem i w oko wpadł mi UDO Audio Super 6. Wygląda i brzmi mega interesująco. Zresztą już sama jego specyfikacja robi wrażenie: 12-voice polyphonic, binaural analog-hybrid, serio? Natomiast uważam, że świetną muzykę można tworzyć nawet na samym laptopie. Dodatkowy sprzęt gwarantuje jedynie większą frajdę, ale już niekoniecznie sprawi, że zostaniesz ciekawym artystą. Jeżeli chodzi o software z którego korzystam to jestem ogromnym fanem wtyczki Valhalla Space Modulator. Mogę nawet powiedzieć, że nieco nadużywam tego pluginu. Podobnie cenię Portal, oraz Thermal, które potrafią zamienić najnudniejszy pomysł w coś naprawdę inspirującego. Jaram się też różnymi modułami Max 4 Live jak np. GrainFreeze, *pluck czy JIMMY.ZIGZAG.
W jaki sposób zazwyczaj rozpoczynasz tworzenie nowego numeru?
Z reguły zaczynam od melodii lub harmonii, gdyż uważam je za najważniejsze elementy składowe podkładu. Następnie idzie perkusja albo bas. Nie jest to jednak sztywna zasada – czasami inspiracją może być sampel lub rytm wyłapany z niekoniecznie muzycznego nagrania. Ostatnio coraz więcej sampluje z YouTube. Lubię procesować dźwięk do momentu kiedy nie jestem w stanie rozpoznać jego źródła. Jest to fajna zabawa, która często ratuje mnie w sytuacji kiedy nie mam pomysłu na numer.
Skoro wiemy jak wygląda początek to pogadajmy o tym jak kończysz kawałki. Skąd wiesz, że dany numer jest faktycznie gotowy?
Przychodzi taki moment w którym czuję, że nic mu więcej nie potrzeba. Ciężko mi to nawet opisać słowami. Przyznaję, że kiedyś miałem z tym problem, ale myślę, że ta pewność przychodzi z czasem i liczbą skończonych piosenek. Zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że kończenie numeru jest sprawą szalenie subiektywną. Obserwując takich artystów jak Lorenzo Senni, który jest w stanie stworzyć świetny utwór używając tylko jednej ścieżki syntezatora, albo Iglooghosta, u którego liczba stemów w jednym numerze jest chyba nieskończona, zrozumiałem, że decyzja o zamykaniu numerów jest istotnym elementem stylu danego producenta.
Jak określiłbyś w takim razie swój styl?
Myślę, że moje brzmienie tkwi w sposobie doboru sampli, składania harmonii i melodii. Moją najmocniejszą stroną jest to, że pracuje w różnych gatunkach i często wymyślam siebie na nowo. W ostatnim czasie robię dużo house’u i 2 stepu. Chciałbym popracować nad ilością produkowanej przeze mnie muzyki – powinienem wypuszczać więcej numerów.
Sporo osób usłyszało o Tobie przy okazji premiery numeru „Weird Flex” u CatchUp'a. Wspominałeś wcześniej, że znacie się jeszcze z „SoundCloud’owych” czasów…
Dokładnie! Co więcej, stworzyliśmy już razem numer pt. „Glassy”, który został wydany przez Flirtini w 2018 roku. Od zeszłego lata miałem rutynę w ramach której codziennie tworzyłem nowy bit. Wiedziałem, że Grzesiek (CatchUp – przyp. red.) pracuje nad albumem, więc najlepsze produkcje od razu mu przesyłałem. Finalnie na tym podkładzie powstał numer „Weird Flex” z gościnnym udziałem Schaftera. Były to czasy pandemii, więc cała komunikacja odbywała się na Messengerze. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, aż tak dobrego odbioru tego numeru. To był pierwszy raz, kiedy wyprodukowany przeze mnie kawałek został przesłuchany kilka milionów razy. Jeżeli ktoś kto czyta te słowa zastanawia się czy warto dalej robić muzykę, mimo że prawie nikt jej nie słucha to jestem doskonałym przykładem, że tak. Nigdy nie wiadomo czy akurat ten bit nad którym właśnie siedzimy nie zmieni naszego życia.
Takim drugim mocnym akcentem w Twoim wykonaniu był remix tytułowego numeru z albumu „4GET” duetu RYSY. Znasz ich wcześniejszy album?
Jasne, ich „Traveler” jest jednym z moich ulubionych elektronicznych albumów. W 2015 roku ten materiał pokazał mi, że w Polsce są odbiorcy takiej muzyki i zainspirował mnie do tworzenia. Z chłopakami poznałem się zresztą w te wakacje, na koncercie w Krakowie. Poprosiłem ich o stemy do numeru „4GET”, gdyż jest to mój ulubiony kawałek z tej płyty. Wiedziałem, że muszę zrobić coś super, więc miałem kilka podejść do tego remixu. Normalnie nie pracuje w ten sposób, raczej porzucam stare projekty na rzecz nowych, ale tutaj wiedziałem, że muszę wznieść się na swoje wyżyny. Powiem szczerze, że jestem bardzo zadowolony z ostatecznego efektu.
Czy te dwie dość głośne produkcje zwiastują jakieś większe ruchy z Twojej strony?
Obecnie traktuje produkcje jako hobby, ale nie wykluczam sytuacji w przyszłości kiedy zwiąże się z nią profesjonalnie. Póki co nie mam żadnych planów. Chcę po prostu robić muzykę razem z moimi przyjaciółmi i dobrze się przy tym bawić.