Delay vs. pogłos
Sztuczne efekty pogłosowe są ze wszech miar użyteczne, ale warto najpierw wypróbować krótki delay stereo. Przyjrzyjmy się tej kwestii.
Kontynuując badanie przydatności delaya jako sprawnego generatora ambientu, zastosujemy krótki pogłos i prosty efekt opóźnieniowy stereo dla suchej partii wokalnej. Oba efekty mają za zadanie umiejscowić ów wokal w małym wirtualnym pomieszczeniu, ale odsłuch udowodni nam, że oba czynią to w zupełnie odmienny sposób. Podczas gdy pogłos sprawdza się lepiej w zakresie kształtowania pejzaży ambientowych, o tyle prostota delaya sprawia, że doskonale nadaje się on do wywoływania wyraźnie zdefiniowanego poczucia przestrzeni i jest świetnym kompanem dla wokalu, gitar i brzmień syntezatorowych. To oczywiście tylko jeden z przykładów. Do tego, który efekt będzie odpowiedniejszy dla danej sytuacji, trzeba dojść metodą prób i błędów. Nie da się jednak nie zauważyć, że krótki delay typu slapback często pozwala lepiej kontrolować ambient niż pogłos.
>
Mamy tu ekstremalnie surową próbkę rockowego wokalu męskiego. Na początek wysyłamy ów wokal na ścieżkę powrotną z krótkim pogłosem typu room. Zastosowaliśmy krótki czas pogłosu i wybrzmiewania, by zachować zwartość brzmieniową. Zwróć uwagę, że uzyskany efekt jest nieco rozlany, a dźwięk przytłumiony.
>
Wyłączamy zatem pogłos, kierując wokal na druga ścieżkę powrotną, tym razem z krótkim delayem. Użyliśmy w tym przypadku wtyczki Live Simple Delay z dwiema liniami opóźniającymi: lewa ustawiona jest na 31 ms, prawa zaś na 75 ms. Tym sposobem uzyskujemy skuteczniejszą kontrolę szerokości brzmienia, przestrzeni i ambientu.
>
Aby nieco przyciemnić brzmienie delaya i pogłosu, za każdym z tych efektów umieszczamy wtyczkę korektora. W obu przypadkach włączamy filtr dolnoprzepustowy o częstotliwości odcięcia około 3 kHz. Pogłos nadał wokalowi bardziej homogeniczne, metaliczne brzmienie, podczas gdy delay sprawia, że wokal brzmi intymniej i zachęcająco.