IK Multimedia MODO Drum - wirtualna perkusja
Podobnie jak w przypadku IK Multimedia MODO Bass, i tutaj silnik instrumentu oparty jest na modelowaniu fizycznym, choć nie w czystej formie. W tej imprezie biorą udział sample pod postacią Advanced Sampling, cokolwiek to znaczy (samplowane są np. blachy). Ma to wiele zalet – m.in. wymaga mniejszego zaangażowania pamięci RAM, a sama wtyczka nie zajmuje zbyt dużo miejsca. W teorii zestawy powinny się też szybciej ładować, ale ładują się mniej więcej tak samo jak zestawy konkurencji, czyli kilka sekund. A co z najważniejszą kwestią – jak to brzmi? Jednym słowem – doskonale, choć nie obyło się bez drobnych czkawek, o czym poniżej. Wszystkie elementy zestawu grają bardzo naturalnie i pozbawione są tego charakterystycznego dwuwymiarowego posmaku, który słychać np. w Addictive Drums 2. Po części to zapewne zasługa wbudowanego mechanizmu Infinite Round Robin, który sprawia, że każde z uderzeń jest odrobinę inne od poprzedniego, więc nie ma mowy o syndromie powtarzających się sampli. Niezależnie od ustawień parametrów stopa i werbel świetnie reagują na parametr Velocity i przy dobrze zaprogramowanej partii naprawdę trudno rozpoznać, że nie mamy do czynienia z żywym nagraniem.
Jeśli mieliście okazję pracować wcześniej z MODO Bass, od razu poczujecie się tu jak w domu. Interfejs wtyczki jest wręcz wzorcowy. Wszystko jest logicznie i przejrzyście rozlokowane. Ikony są duże, a wszystkie parametry proste i zredukowane do niezbędnego minimum, przez co z instrumentem pracuje się szybko i wygodnie. W pierwszej chwili interfejs wydał mi się trochę za ciemny, więc z ulgą odkryłem w preferencjach (zębatka w prawym górnym rogu) opcję jego rozjaśniania. Okno wtyczki jest też skalowalne. Instrument podzielony jest na dwie główne strefy. U góry mamy sześć zakładek, po kliknięciu których poniżej pojawia się wybrana sekcja gotowa do edycji. W pierwszej (Model) wybieramy jeden z dziesięciu zestawów perkusyjnych. Nazwy mówią same za siebie: Black Oyster, Grungy, Extreme, Plexi, Jazzy itd.
Czy warto inwestować aż 1.885 zł w zestaw perkusyjny, skoro na rynku jest tyle innych, świetnie brzmiących wirtualnych pałkerów? Sądzę, że tak. Z trzech powodów. Po pierwsze, brzmi to naprawdę naturalnie i dynamicznie. Po drugie, dzięki opcji regulowania współrezonowania wszystkich bębnów mamy do czynienia z wyjątkowo realną symulacją zestawu perkusyjnego jako jednego instrumentu, a nie jako sumy pojedynczych elementów. I to jest największa zaleta MODO Drum. Po trzecie wreszcie, mnogość opcji edycyjnych pozwala na osiągnięcie własnego, niepowtarzalnego brzmienia. Konkurencyjne instrumenty mogą brzmieć porównywalnie, ale kłopot w tym, że wszyscy, którzy ich używają, brzmią podobnie... Dlatego mimo kilku drobnych niedociągnięć, wnoszę o przyznanie MODO Drum odznaki Nasz Typ, bo jednak mamy do czynienia z pewnym przełomem w technologii symulacji zestawów perkusyjnych.